Komornik pomylił dłużniczki

Komornik zabrał pani Danucie z Sochaczewa oszczędności życia - ponad 28 tys. zł. Problem w tym, że pomylił się! Okazało się, że prawdziwa dłużnika ma takie samo imię, nazwisko i również mieszka w Sochaczewie. Ustalić pomyłkę było łatwiej niż odzyskać pieniądze. Pani Danuta walczy o to już 10 miesięcy!

- Nie miałam nigdy do czynienia z komornikiem, nie brałam żadnych kredytów – mówi pani Danuta.

W kwietniu ubiegłego roku 59-letnia pani Danuta z Sochaczewa, jak co miesiąc, chciała wypłacić pieniądze z banku. Kobieta mówi, że na koncie miała oszczędności, zwrot z urzędu skarbowego, a także emeryturę.

- W okienku kasowym dowiedziałam się, że nie mam na koncie żadnych pieniędzy, a komornik zablokował moje konto. Straciłam 28,5 tys. zł - opowiada.

Pani Danuta zaczęła wyjaśniać sprawę. Okazało się, że ponad 28 tys. zł zabrał komornik z Warszawy. Od samego komornika chcieliśmy usłyszeć, dlaczego zabrał pieniądze kobiecie, która, jak mówi, nigdy nie miała długów.

- Komornik błędu nie popełnił. To wszystko, co mam do powiedzenie. Kodeks etyki zawodowej zabrania mi komentowania swoich czynności. Odsyłam do rzecznika prasowego Krajowej Rady Komorniczej – powiedział komornik Ryszard M.

- W tej konkretnej sytuacji pełnomocnik wierzyciela, podając komornikowi niewłaściwy numer PESEL, spowodował lawinę tych wszystkich zdarzeń, które skutkowały tym, że pieniądze zostały pobrane z konta pani, do której egzekucja nie toczyła się – wyjaśnia Robert Damski, rzecznik Krajowej Rady Komorniczej w Warszawie.

Jak zaczęły się kłopoty pani Danuty? Jedna z warszawskich firm, która obecnie jest w likwidacji chciała odzyskać pieniądze od Danuty B. z Sochaczewa. Pełnomocnik firmy, adwokat Sławomir L. przekazał komornikowi dokumenty, a ten zabrał pieniądze kobiecie z konta.

- Te dokumenty okazały się błędne,  bo były dwie panie Danuty. Natomiast było pismo z Sochaczewa, gdzie sąd napisał, że te dane mogą być nieprawdziwe i to pismo znalazło się w moim wniosku do komornika – mówi Sławomir L., adwokat. 

- Obowiązkiem komornika jest sprawdzić dane, które znajdują się w wyroku sądowym, a wiec imię i nazwisko i kwotę, która jest do wyegzekwowania. Komornik przekazał te pieniądze wierzycielowi, a, z tego co wiem, wierzyciel przekazał je do ZUS-u i tam one znajdują się – dodaje Robert Damski, rzecznik Krajowej Rady Komorniczej w Warszawie.  

- Jeśli komornik zabrał te pieniądze, to powinien je oddać. Jeśli uważa, że adwokat jest winny, to powinien z nim dochodzić tego we własnym zakresie. Przecież pokazał jaki jest skuteczny – mówi pan Bartosz, syn pani Danuty.

Pani Danuta zawiadomiła prokuraturę. Ta ustaliła, że doszło do pomyłki i uchybień w pracy komornika. Stwierdzono zbieżność w imieniu, nazwisku i miejscowości, ale adres był już inny. Dłużników łącznie jest trzech, ich zobowiązania razem z odsetkami sięgają ponad 320 tys. zł. Chcieliśmy porozmawiać z prawdziwą dłużniczką. Jednak kiedy realizowaliśmy materiał, kobiety nie zastaliśmy.

- Rozważamy przedstawienie zarzutów funkcjonariuszowi publicznemu, a więc komornikowi. Chodzi o niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza publicznego – informuje Beata Sobieraj-Skonieczna z Prokuratury Rejonowej w Sochaczewie.

Pani Danuta złożyła również skargę na czynności komornika do Sądu Rejonowego w Sochaczewie. Sąd jednak inaczej ocenił pracę komornika niż prokuratura.

- Sąd napisał, co brzmi jak kpina, że sąd rozumie trudną sytuacje pani Danuty, ale przed nią jedynie droga cywilna – mówi Małgorzata Kolińska-Dąbrowska, dziennikarka Gazety Wyborczej.

- Sprawy cywilnej nie założyłam, bo żeby to zrobić, trzeba mieć pieniądze, trzeba zapłacić adwokatowi – wyjaśnia pani Danuta.

Mija dziesiąty miesiąc, a pani Danuta nie może odzyskać swoich pieniędzy. Kobieta mówi, że chciała zapłacić za wesele córki, zbierała także na swoją rehabilitację.

- Przeszłam operację piersi, miałam raka. Początkowo wyglądało to niegroźnie, ale później okazało się, że potrzebne były aż trzy operacje. Jak ktoś komuś wyrządzi krzywdę, to stara się naprawić tę szkodę, a mnie wszyscy zbywają . Mówią, że to nie jest ich wina i na tym się sprawa kończy – mówi pani Danuta.*

* skrót materiału
 
Reporter: Grzegorz Kowalski

gkowalski@polsat.com.pl