Lekarze nie odśluzowali po porodzie?
Rodzice cierpiącej na porażenie mózgowe Blanki oskarżają lekarzy Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu o błąd w sztuce. Po porodzie dziewczynka dostała 10 punktów w skali Apgar. Niestety, szybko zaczęła sinieć, trafiła do inkubatora. Jej rodzice twierdzą, że lekarze nieodśluzowali dziecka po porodzie, przez co zaczęło się dusić. Blanka nigdy nie będzie samodzielna. Sprawę bada prokuratura.
- Doszło do ciężkiego niedotlenienia i do wylewów. A to, że to jest dziecięce porażenie mózgowe, to czas przyniósł – mówi Natalia Musialska, mama Blanki.
Blanka Musialska urodziła się na oddziale położniczym Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu w czerwcu 2011 roku. Ciąża i sam poród przebiegały prawidłowo, więc nic nie zapowiadało jakichkolwiek komplikacji. Dziewczynka zaraz po urodzeniu dostała 10 punktów w skali Apgar.
- Ja byłem przy porodzie. Słyszałem słowa położnej, że poda córkę żonie na piersi, tylko odśluzują. Pani doktor powiedziała, że nie trzeba, że córka jest śliczna, różowiutka i sama sobie poradzi – opowiada Bartosz Musialski, ojciec Blanki.
- Położna nie odśluzowała jej. Dostałam małą na piersi. Cieszyłam się ogromnie, bo to pierwszy kontakt z dzieckiem. Po czym zauważyłam na piersiach, że jej wymiana gazowa nie przebiegała prawidłowo, nagle mi zaczęła gasnąć. Zauważyłam, że zaczęły jej się robić sine paznokcie dłoni – wspomina Natalia Musialska, mama Blanki.
Lekarka, która przejmowała poród mówi, że Blanka była odśluzowana. Nie potrafi wytłumaczyć dlaczego u dziewczynki, która urodziła się zdrowa, nagle pojawiły się problemy z oddychaniem. To fragment rozmowy:
Lekarka: Położna odśluzowała noworodka.
Reporterka: Rodzice mówią, że na pewno nie, ponieważ pani doktor powiedziała, że nie ma takiej potrzeby.
Lekarka: Noworodek został odśluzowany.
Reporterka: Dlaczego dokumentację medyczną wypełniła inna pielęgniarka? Nie ta położna, która była przy porodzie? Tam jest inne nazwisko.
Lekarka: Położna, która była przy porodzie zajmowała się cały czas pacjentką na sali porodowej.
Reporterka: To trzeba było tak od razu wypełnić?
Lekarka: Wypełniamy od razu, żeby nie zapomnieć.
Reporterka: Pani, która nie była przy porodzie jest obiektywna?
Lekarka: Pani, która wypełniała dokumentację jest informowana o wszystkim.
- Minęły dwie godziny, a mała nie przyjeżdża. Poprosiłam męża, żeby się zainteresował. Mówił, że była siniutka. Leżała w inkubatorze, była cała sina – opowiada Natalia Musialska, mama Blanki.
- Córka była w inkubatorze, podawany był tlen do inkubatora, ale nie była zaintubowana. Później oświadczono, że córka ma ciężką wadę serca. Skąd wada serca, kiedy w okresie płodu wszystko było dobrze? – pyta Natalia Musialska, mama Blanki.
- Lekarze złapali się jednej wersji, do której nie było żadnych podstaw faktograficznych. Skupienie się na problemie z sercem powodowało, że odwlekało się właściwe działanie, które mogło uratować zdrowie tej dziewczynki – uważa Krzysztof M. Kaźmierczak, dziennikarz Głosu Wielkopolskiego.
Następnego dnia po porodzie kardiolog wykluczył wadę serca u Blanki. Lekarze ze szpitala wojewódzkiego czekali jeszcze dobę, aby przewieźć dziecko do Instytutu Pedriatrii w Poznaniu.
- To przewiezienie uratowało jej życie. Momentalnie zapadła decyzja, że Blanka musi dostać krew. Tamci lekarze nie wierzyli w żadne badanie zrobione we wcześniejszym szpitalu – mówi Natalia Musialska, mama Blanki.
- Rozmawiałem z lekarzami, którzy oczywiście nie chcą podać swoich nazwisk. Mówią, że nieodśluzowanie może mieć właśnie taki skutek, że skutkuje podduszaniem się dziecka. To nie jest tak, że dziecko od razu nie może nabrać powietrza. Dusi się, ale jest o proces, który następuje. Drogi oddechowe są zatkane częściowo – opowiada Krzysztof M. Kaźmierczak, dziennikarz Głosu Wielkopolskiego.
Blanka wyszła ze szpitala po dwóch miesiącach. Dziewczynka nigdy już nie będzie samodzielna. Po długotrwałym niedotlenieniu ma mózgowe porażenie dziecięce. Rodzice przekazali sprawę do prokuratury, walczą w sądzie o odszkodowanie i czterotysięczną rentę.
- Wszyscy mi powtarzają, że dla nie te pierwsze lata są najważniejsze, najwięcej może się teraz nauczyć. Walczymy o jej każdy nowy ruch, o każde jej nowe poznanie. Najgorsze jest pogodzenie się z tym, że jest chora, bo ktoś czegoś nie dopilnował. Pytanie, dlaczego nas to spotkało? Bardzo ciężko się z tym pogodzić – rozpacza Natalia Musialska, mama Blanki.*
* skrót materiału
Reporterka: Ewa Pocztar-Szczerba