Ślepy strzał prokuratury

Szczęśliwy finał sprawy rolnika z dubeltówką. Dwa miesiące temu opowiadaliśmy historię Zdzisława Jurczaka, którego oskarżono o przekazanie swojej broni gangowi. Rolnik usłyszał zarzuty, mimo że cały czas trzymał swoją broń w szafie! Mężczyznę uniewinnił dopiero sąd. Czy ta kuriozalna sprawa musiała trwać prawie dwa lata?

Zdzisław Jurczak ma nadzieję, że czwartego stycznia po raz ostatni był w inowrocławskim sądzie. Właśnie zakończył się jego proces.

- Mam tylko jedno pragnienie, żeby już zakończyła się ta sprawa, żeby odczepiły się ode mnie sądy, prokuratury, żeby nie było najazdów policji – mówi mężczyzna.

Sąd Rejonowy w Inowrocławiu uniewinnił pana Zdzisława od zarzutu przekazania broni zorganizowanej grupie przestępczej. Przyznał mu również 13 tysięcy złotych jako zwrot kosztów, które w związku z niesłusznym oskarżeniem musiał ponieść.

- Pozwoliliśmy sobie żartem powiedzieć na sali rozpraw, że poza surowością prawa, powinien przeważać zdrowy rozsądek. Szkoda, że ten zdrowy rozsądek został ustalony dopiero w sądzie – mówi Mariusz Charkiewicz, pełnomocnik pana Zdzisława.

Przypomnijmy: 3 marca 2011 roku w Gniewkowie koło Inowrocławia policja przeszukała jedno z mieszkań. Funkcjonariusze zabezpieczyli między innymi podrobione dokumenty i broń.

- Zabezpieczono broń palną. Została poddana analizie przez biegłego z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji. Biegły wskazał, że jest to broń zdolna do wystrzelenia i do kogo należy – informował wówczas Sławomir Głuszek, zastępca prokuratora rejonowego w Inowrocławiu.

- Można przyjąć założenie, że oskarżony posiadał broń o bardzo podobnych numerach do broni, która została zabezpieczona na potrzeby innego postępowania – mówi Ryszard Owczarzak z Sądu Rejonowego w Inowrocławiu.

Jednak to właśnie Zdzisławowi Jurczakowi z oddalonych o 400 kilometrów Czaczek Wielkich koło Białegostoku prokuratura postawiła zarzut przekazania broni grupie przestępczej. Prokurator prowadzący sprawę nie rozmawiał z panem Zdzisławem.

- Gdyby prokurator mnie przesłuchiwał, to zapytałby, czy mam broń. A ja akt oskarżenia od pani aspirant policji w Łapach usłyszałem – mówi pan Zdzisław.

- Prokurator do końca stał na stanowisku, że gdyby pan Zdzisław w ramach prawa do obrony powiedział, że posiada broń u siebie, to być może akt oskarżenia nie trafiłby do sądu. Ale nie można tego wymagać od pana Zdzisława, to było jego prawo, żeby nie składać wyjaśnień – dodaje Mariusz Charkiewicz, pełnomocnik pana Zdzisława.

Machina wymiaru sprawiedliwości ruszyła. Sprawa trafiła do sądu. Panu Zdzisławowi groziły dwa lata więzienia. Prokurator był przekonany o jego winie.

- Bazowanie tylko na tym, że pan ze średnim wykształceniem, któremu dwukrotnie cofano pozwolenie na broń, nie wie o co chodzi, jest trochę dziwne – twierdził Sławomir Głuszek, zastępca prokuratora rejonowego w Inowrocławiu.

- Pytałem sędziego w Inowrocławiu, czy ma wyobrażenie o połączeniu z Białegostoku do Inowrocławia. Są przesiadki i trzeba jechać dobę. Cały czas mówiłem: Panie sędzio, jeśli wykryliście broń, to gdzie ona jest, bo ja swoją mam – mówił wówczas pan Zdzisław.

Dopiero kiedy o pomyłce prokuratury zrobiło się głośno, w sprawie nastąpił przełom. Policja zabezpieczyła dubeltówkę pana Zdzisława.

- Wniosek był słuszny i jedyny, że pan Zdzisław nikomu broni nie przekazał, bo broń, którą ma, to zupełnie inna broń od zabezpieczonej – mówi Mariusz Charkiewicz, pełnomocnik pana Zdzisława.

Dopiero wtedy prokurator prowadzący sprawę wystąpił o uniewinnienie pana Zdzisława. Dlaczego tak późno?

- Prokurator w mojej osobie wnosił o uniewinnienie. Przecież to nie jest tak, że my się zawsze ślepo upieramy o skazanie. Zawsze człowiek ma dyskomfort, że skierował akt oskarżenia przeciwko człowiekowi, który czynu nie popełnił, ale to nie jest tak, że ja się uwziąłem na pana Jurczaka – powiedział prokurator.

Kiedy wyrok sądu się uprawomocni, Zdzisław Jurczak odzyska swoją broń. Ale mężczyzna ma dość kłopotów, których przysporzyła mu stara dubeltówka.

- Może, gdy ją odzyskam,  to za 10 złotych ktoś ze związku łowieckiego ją kupi, żebym miał święty spokój – mówi pan Zdzisław. *
 
* skrót materiału

Reporterka: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl