Mógł być milionerem…

Mógł być milionerem. Tomasz Kaczmarek spod Poznania walczył o odszkodowanie za ziemię zabraną mu pod budowę gminnej drogi. Pomagał mu w tym radca prawny Augustyn P. Okazało się, że rolnikowi należy się aż 1,2 miliona złotych, ale pieniądze dostanie zięć radcy prawnego! Pan Tomasz twierdzi, że został oszukany.

Pan Tomasz wiódł z partnerką i dwiema córkami spokojne życie do chwili, gdy do jego drzwi nie zapukał mecenas Augustyn P.

- Pierwsze słowa, które skierował do Tomka, to czy chce jeździć lepszym mercedesem – mówi Małgorzata Zgoła, partnerka pana Tomasza.

- Wcześniej go nie znałem – dodaje Tomasz Kaczmarek.

Okazało się, że chodzi o odszkodowanie za fragment działki w sąsiedniej miejscowości Chyby, która kiedyś należała do pana Tomasza.

- W 1997 roku gmina zabrała część tej działki, niecały hektar na budowę drogi. Tomek nie miał zielonego pojęcia, że należy mu się jakiekolwiek odszkodowanie za ten grunt – opowiada Małgorzata Zgoła, partnerka pana Tomasza.

Rolnik udzielił pełnomocnictwa radcy prawnemu. W czasie pierwszych negocjacji gmina zaproponowała 25 zł za metr kwadratowy - łącznie 250 000 zł.

- Wtedy pan Tomasz nie przyjął tego odszkodowania, był przekonany przez pana mecenasa P., że da się uzyskać wyższe odszkodowanie i warto powalczyć – mówi Magdalena Adamczewska, obecna pełnomocnik pana Tomasza.

Szkopuł w tym, że kilka miesięcy później pan Tomasz popadł w kłopoty finansowe i pilnie potrzebował dużej gotówki. Chciał wyremontować dach.

- Mecenas P. powiedział, że jest w stanie mu pomóc finansowo w remoncie tego dachu. Mówił, żeby Tomasz nie przejmował się, że jak będzie wypłacone odszkodowanie, to mu odda tę sumę pieniędzy plus wynagrodzenie – mówi Małgorzata Zgoła, partnerka pana Tomasza.

W sumie Augustyn P. pożyczył rolnikowi 85 000 zł.

- Proszę pani, ja jestem biedny człowiek, ja na przykład mam dwa lokale w Kołobrzegu i z mojej wioski z rzeszowskiego zawsze dzieci na wakacjach są. Inni nie przyjmują.  Ja oszustem nie jestem, gdybym był oszustem, to prokurator dawno by się tym zajął – przekonuje mecenas Augustyn P.

- Zawsze jak jechałem do niego po pieniądze, to podpisywałem się pod tymi sumami. Mówił:  szybko, szybko. Nie czytałem tego, bo mu ufałem – mówi Tomasz Kaczmarek.

Mijały miesiące. Pan Tomasz zaczął się dowiadywać, co z odszkodowaniem za działkę. Wtedy, jak twierdzi, wyszło na jaw, że wypłata będzie, ale nie dla niego! Okazało się, że sprzedał swoje wierzytelności fryzjerowi Adamowi Ż. - zięciowi radcy prawnego. Za 210 000 zł minus kwoty pożyczek. Płatne po wypłacie odszkodowania.

- Nie czuję się zobowiązany do tego, żeby jakąkolwiek rozmowę na ten temat prowadzić, ponieważ sprawa jest w toku. Były na ten temat rozmowy, to był efekt wielu, wielu wcześniejszych działań, czy sytuacji, które działy się z udziałem pana Tomasza – usłyszeliśmy od Adama Ż., zięcia radcy Augustyna P.

- Nigdy nie było mowy, że komukolwiek sprzedamy tę wierzytelność, my nawet nie braliśmy tego pod uwagę. Być może tak pięknie podsuwał papiery. Mieliśmy do niego takie zaufanie, że byśmy nawet wyrok śmierci na siebie podpisali - mówi Małgorzata Zgoła, partnerka pana Tomasza.

Zdziwienie pana Tomasza było tym większe, że okazało się, iż odszkodowanie będzie wynosić nie 250 000 zł, ale ponad 1 200 000 zł!

- Moglibyśmy żyć sobie jak ludzie, a cały czas borykamy się z problemami finansowymi przez tego człowieka, który nas perfidnie i w bezczelny sposób oszukał – twierdzi Małgorzata Zgoła, partnerka pana Tomasza.

- Co tu jest dziwne? Wierzytelności są sprzedawane, jak ktoś jest przyciśnięty. Pan Tomasz chciał tego, tylko nikt sobie nie wyobrażał, ja też nie, że ten rzeczoznawca to wyceni na tyle – mówi Augustyn P.

Rolnik dwukrotnie zgłaszał do prokuratury, że został oszukany. Sprawa została jednak umorzona.

- Pan Tomasz twierdzi, że został wprowadzony w błąd przy zawieraniu umowy. Wydaje się, że spór między stronami ma charakter cywilno-prawny – tłumaczy Michał Prauziński z Prokuratury Rejonowej Poznań-Grunwald.

Nieprawidłowości dopatrzył się jednak rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Izby Radców Prawnych w Poznaniu. Postawił Augustynowi P. trzy zarzuty.

- W ocenie rzecznika dyscyplinarnego pan Tomasz może czuć się pokrzywdzonym przez działania radcy prawnego - mówi Robert Dakowski, rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Izby Radców Prawnych w Poznaniu.

Pan Tomasz i jego partnerka wciąż wierzą, że odzyskają milionowe odszkodowanie, które do dziś leży w depozycie. Złożyli pozew o stwierdzenie nieważności cesji.

- Wierzyliśmy, że on prowadzi naszą sprawę sprawiedliwie i uczciwie, a on po prostu to wykorzystał, wykorzystał naszą naiwność – twierdzi Małgorzata Zgoła, partnerka pana Tomasza.*

* skrót materiału

Reporterka: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl