Nowe windy i bunt na osiedlu
Bunt na osiedlu w Pabianicach. Każdy z lokatorów z Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej musi zapłacić za wymianę wind 6 tysięcy złotych. Lokatorzy są oburzeni. Mówią, że inwestycja powinna być pokryta z funduszu remontowego, na który regularnie płacą w ramach czynszu. W dodatku do nowych wind nie mieszczą się wózki inwalidzkie.
- Dowiedzieliśmy się o wszystkim cztery dni przed wejściem ekipy – mówi Katarzyna Wajman, mieszkanka osiedla.
- My już płacimy, rozłożono to na raty – opowiada inny mieszkaniec.
- Spółdzielnia wzywa nas do zapłaty za windy, niektórzy mieszkańcy dostali wezwania do sądu odnośnie niepłacenia – dodaje Jolanta Szczepańska, mieszkanka osiedla.
Problem powstał, bo władze spółdzielni uznały wymianę wind za modernizację, a nie remont. Nie można zatem wykorzystać pieniędzy zgromadzonych na funduszu remontowym, który ujęty jest w czynszu.
- Przecież płacimy na fundusz remontowy, ja już 30 lat płacę, a prawie nic nie skorzystałem – mówi Zenon Śliwiński, mieszkaniec osiedla.
- Płacimy za dźwig osobowy, eksploatację i remont – pokazuje dokumenty jeden z mieszkańców.
Rozmawiamy ze Zbigniewem Mencwalem, wiceprezesem Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej ds. ekonomicznych.
Reporter: Mam w ręku pismo wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego, on tutaj pisze, że wymiana urządzenia dźwigowego stanowi remont.
Wiceprezes: Mam sto i siedem opinii, że to jest modernizacja: i z dozorów, i z nadzorów, i ministerstwa, i związku rewizyjnego.
Czy tak musi być? Czy tak jest wszędzie? Pytamy o sprawę opłat za windy w Robotniczej Spółdzielni Mieszkaniowej „Praga” w Warszawie.
- My wymianę wind traktujemy w spółdzielni Praga jako remont. Pokrywana jest ona z opłat, jakie mieszkańcy wnoszą z tytułu eksploatacji dźwigów – mówi Andrzej Półrolniczak, prezes zarządu Robotniczej Spółdzielni Mieszkaniowej „Praga” w Warszawie.
- To by miało znaczyć, że 28 tysięcy mieszkańców będzie finansować wymianę windy dla 5 tysięcy mieszkańców – twierdzi wiceprezes Zbigniew Mencwal, wiceprezes Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej ds. ekonomicznych.
- Mieszkańcy bloku od 2007 roku na fundusz remontowy uzbierali około 300 tysięcy złotych, więc te windy mogły znaleźć się w ramach tego funduszu. W niektórych blokach nie było robione nic odkąd były wybudowane – mówi Piotr Różycki, mieszkaniec osiedla.
Kolejny kłopot to wielkość kabin. Mieszkańcy sprawdzili, że nowe windy są mniejsze, a kilkanaście centymetrów robi ogromną różnicę.
- Szerokość windy jest taka sama jak starej, ale jeśli chodzi o głębokość, to jest ona krótsza o około 11 cm – zmierzył windę jeden z mieszkańców.
- Mamy wózek, który dostaje się od NFZ-tu. Do starych wind wchodził, w te, niestety, nie. Jest dużo mniejsza, dużo krótsza – pokazuje nam Jolanta Szczepańska, mieszkanka osiedla.
Reporter: Nam pokazano wózek standardowy, przyznawany przez NFZ i ten wózek się nie mieści.
Zbigniew Mencwal, wiceprezes spółdzielni: Tu nie kwestia, czy ja wierzę, ale ja nie wierzę.
Reporter: Ale w naszym materiale pan zobaczy.
Wiceprezes: Zaskoczony jestem. Nie, nie przyjmuję tego...
- Moja córka jest spastyczna, wyprostuje nogi i koniec, żeby wejść do tej windy, w nowej windzie nie ma takiej opcji – mówi Leszek Pawlikowski, mieszkaniec osiedla.
To nie koniec absurdów z wymianą wind w Pabianicach. Czy za nowy dźwig zapłacą też ci, którzy z niego nie korzystają?
- Muszę zapłacić 6 tysięcy, bo jakbym chciał pojechać na 10 piętro do kolegi, to muszę... – mówi lokator z parteru.
- Do 2007 roku nie dotyczyła ta opłata parterów, ale według nowej ustawy, już musi – twierdzi Zbigniew Mencwal, wiceprezes Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej ds. ekonomicznych.
- W naszej spółdzielni mieszkańcy parterów nie płacą. Uznajemy, że nie korzystają z dźwigów i są zwolnieni z opłat – mówi Andrzej Półrolniczak, prezes zarządu Robotniczej Spółdzielni Mieszkaniowej „Praga” w Warszawie.*
* skrót materiału
Autor: Michał Bebło