Matka zleciła porwanie dziecka?

30 stycznia w oknie życia w Piotrkowie Trybunalskim pozostawiono 1,5 rocznego Kacpra. Chłopiec wcześniej został uprowadzony z domu w Sulejowie. Mieszkała w nim 25-letnia matka chłopca - pani Olga, razem z niedawno poślubionym Pawłem M. Kobieta opowiada, że kiedy doszło do porwania, była z 2,5 letnią córką u lekarza. Porywacz i jej mąż twierdzą jednak, że to ona wszystko zaplanowała.

- Przyjechał do nas kolega, Paweł L. On wysłał męża do sklepu. Gdy wrócił, to dziecka nie było. Drzwi od domu były otwarte – mówi pani Olga, matka Kacpra.

Dziecko z okna życia trafiło do szpitala w Piotrkowie Trybunalskim. Kto i dlaczego uprowadził chłopca? Matka Kacpra twierdzi, że za porwaniem stoi jej teściowa Ilona. Ta natomiast odpiera zarzuty i dokładnie o to samo oskarża synową.

- Ona stwierdziła któregoś razu, że nie kocha tych dzieci, bo są z gwałtu, a najbardziej tego małego, bo przypomina jej „Bala”, tak nazwała konkubenta, z którym ma dzieci. Nie dbała o nie, były nienajedzone, zaczęła je też bić – mówi pani Ilona, teściowa pani Olgi.

- To nie były męża dzieci, tylko dzieci z poprzedniego związku. Teściowa starała się robić wszystko, żebym się ich pozbyła, żeby miała tylko swoje wnuki – twierdzi pani Olga.

Kacpra zabrał 21-letni Paweł L., który ma trójkę swoich dzieci. Usłyszał już zarzut uprowadzenia chłopca. Jest znajomym zarówno pani Ilony, jak i pani Olgi. Mężczyzna do tej pory twierdził, że zrobił to, bo chciał chłopcu pomóc. Jednak w rozmowie z naszym reportem stwierdził, że porwał Kacpra na zlecenie matki dziecka.

-  Ona już mnie wcześniej o to prosiła, bo nie brała na to dziecko pieniędzy, ani nic. Stwierdziła, że tego nie zrobi, bo nie może na to patrzeć.
Zeznałem wczoraj, jak mnie wzięli, że to Paweł M. (mąż pani Olgi – przyp. red.) mi podawał to dziecko – powiedział Paweł L., który porwał Kacpra.

- Mam poważne wątpliwości, czy pan Paweł mógł zauważyć, że dziecku dzieje się źle, skoro u siebie nie potrafi zauważyć, że nie wszystko jest, jak być powinno – mówi Zofia Antoszczyk, p.o. dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Piotrkowie Trybunalskim.

Reporter: Jak doszło do porwania, to męża nie było?
Pani Olga, matka Kacpra: Był mąż w do…, tak, męża nie było.
Reporter: My słyszeliśmy, że był i przekazywał dziecko.
Pani Olga: Ja w tę wersję nie wierzę.

Zarówno pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Piotrkowie Trybunalskim, jak i rzecznik sądu twierdzą, że pani Olga dobrze zajmuje się dziećmi i ich nie bije. Jednak od września 2011 roku kobieta jest pod nadzorem kuratora sądowego.

- Została zamieszana w sprawę narkotyków, w jej poprzednim związku dochodziło do awantur w domu, w związku z tym jest ten dozór kuratora – informuje Zofia Antoszczyk, p.o. dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Piotrkowie Trybunalskim.

- Byłemu partnerowi założyłam sprawę o alimenty i sędzina stwierdziła, że jestem za młodą matką, aby samotnie wychowywać dwójkę dzieci i potrzebuję pomocy kuratora – przekonuje pani Olga.

- Mama Kacpra miała ograniczoną władzę rodzicielską z uwagi na nadużywanie alkoholu przez jej ówczesnego konkubenta, który pod wpływem alkoholu wszczynał awantury, ponadto nie zbyt dobrze radziła sobie z codziennymi obowiązkami – mówi Agnieszka Leżańska, rzecznik Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim.

Próbujemy dowiedzieć się czegoś więcej o partnerze Radosławie M., z którym pani Olga ma dwoje dzieci. Osoby, które spotykamy mówią o nim niechętnie.

- Wyszedł, 3-4 miesiące był na wolności i znowu jest zamknięty za handel narkotykami. Bandzior, który w ogóle z ludźmi się nie liczył, muzyka na cały głos, awantury, pijaństwo – opowiada sąsiad Radosława M.

Zanim małżeństwo wynajęło dom w Sulejowie, mieszkało z dziećmi w bloku w Piotrkowie Trybunalskim. Teściowa pokazała nam lokal.

- Tu były śmieci, tampaksy, papiery, kartony po napojach, noże, widelce, filiżanki – opowiada pani Ilona.

- Były wywalane rzeczy przez okno, meble. Może nie chciało im się wynosić, może zmieniali meble, to wyrzucali przez okno – dodaje sąsiadka małżeństwa.

Pani Olga trafiła do domu samotnej matki. Jest w ciąży. Mąż kobiety obecnie ukrywa się przed policją. Jak mówi matka mężczyzny, 28-letni Paweł wcześniej siedział w więzieniu za kradzież samochodu. Teraz ma kolejny wyrok. Udało nam się w nim porozmawiać:

Reporter: Kto wpadł na pomysł, żeby zabrać dziecko?
Paweł M.: Ona chciała oddać.
Reporter: A dlaczego?
Paweł M.: Bo tamten ją r…, gwałcił i to są dzieci niechciane, powiedziała.

- Nie, nie, nie. To pierwsze słyszę od pana – zaprzecza słowom męża pani Olga.

- Jak wyszła wielka pompa, to co ma mówić? Myślała, że jak do okienka się odda dziecko, to nic nie wyjdzie na jaw – dodaje Paweł M.

- Obecnie sąd nie widzi podstaw, aby umieszczać dzieci w placówce. W najbliższym czasie, sąd na posiedzeniu podejmie ostateczną decyzje, co do losu Kacpra i jego siostry – informuje Agnieszka Leżańska, rzecznik Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim.

- Co prawda nie były planowane, ale są kochane, bo to są moje dzieci, Nie mam sobie nic do zarzucenia, jestem dobrą matka i zawsze tego będę się trzymać, bo tak właśnie było – przekonuje pani Olga.*

* skrót materiału

Reporter: Grzegorz Kowalski

gkowalski@polsat.com.pl