Udusiła, ukrywała w wersalce - proces dzieciobójczyni

Gabryś był fajnym, bardzo rezolutnym, kochającym ludzi dzieckiem – opowiada jego babcia, pani Jadwiga. 5-letniego chłopca w bestialski sposób udusiła jego matka, Magdalena R. Kobieta przez kilka miesięcy ukrywała ciało syna w wersalce. Proces dzieciobójczyni ruszy 12 lutego. Grozi jej nawet 25 lat więzienia. Babcia chłopca nie potrafi otrząsnąć się po tragedii.

Ta wstrząsająca zbrodnia wyszła na światło dzienne w lipcu ubiegłego roku w Morągu na Mazurach. Ciało Gabrysia odkryła w wersalce właścicielka mieszkania, które wynajmowała Magdalena R.

- Poczułam smród. Podejrzewałam, że to mogą być zwłoki dziecka – opowiadała właścicielka mieszkania, gdy w lipcu pierwszy raz opowiadaliśmy tę historię.

- Do zabójstwa doszło w ten sposób, że mama nałożyła dziecku torbę foliową, przycisnęła poduszką swoim ciałem – mówi Jerzy Waryszak z Prokuratury Okręgowej w Elblągu.

- Koszmar, widziałam jego nóżki… To już nie było ciałko, tylko kosteczki powleczone cieniutką skórką. Nie wiem, jak doszłam do samochodu, nie pamiętam, jak kierowca firmy pogrzebowej wkładał go do trumienki – rozpacza pani Jadwiga, babcia Gabrysia, matka Magdaleny R.

Matka zamordowanego chłopca - Magdalena R., pochodzi z Mrągowa. Przez kilka ostatnich lat jeździła do pracy w Olsztynie. Twierdziła, że pracuje tam w hotelu. Zostawiała synka pod opieką swojej matki - pani Jadwigi.

- Gabryś praktycznie mieszkał z babcią, na dobrą sprawę to ona go wychowywała – mówi pan Krzysztof, przyjaciel rodziny.

- Ona nigdy nie miała dla niego czasu, nie chciała się z nim bawić. On do niej lgnął, a ona go odpychała, widać było, jak go odpycha – dodaje pani Joanna, kuzynka Magdaleny R.

Bliscy Magdaleny R. podejrzewali, że kobieta zajmuje się prostytucją. Pani Jadwiga próbowała nakłonić córkę, by zrezygnowała z takiego życia. Magdalena R., mimo nacisków, nie chciała porzucić tej pracy i ostatecznie postanowiła odizolować się od rodziny.

- Chcieliśmy Magdzie pomóc, ona powiedziała, że za 1500 złotych pracować nie będzie. Nie wiedzieliśmy, co robi, bo się własnemu dziecku ufało. Jak się pytałam, czy jest prostytutką, to zaprzeczała. Pytała mnie, czy wierzę ludziom czy jej. Faktycznie ludzie różne rzeczy opowiadają – mówi pani Jadwiga, babcia Gabrysia, matka Magdaleny R.

- Ona chciała wszystkim zrobić na złość, że go zabierze i nikt nie będzie miał z nim kontaktu. Odizoluje go od dziadków, ciotek – opowiada pani Joanna, kuzynka Magdaleny R.

Pani Jadwiga miała coraz rzadszy kontakt z córką. W końcu urwał się on całkowicie. Do pani Jadwigi dotarła informacja, że córka oddała wnuka do domu dziecka. Zaniepokojona postanowiła odnaleźć Gabrysia.

- Od marca szukaliśmy Magdy i Gabrysia, bo informacja o tym domu dziecka wypłynęła od ojca dziecka. Prosiłam go o pomoc, jego rodzinę, siostrę, nikt nie zareagował, nikt. Robiłam wszystko sama. Szukaliśmy wszędzie, gdzie się dało, ale to już było za późno. My zaczęliśmy poszukiwania w marcu, początek kwietnia może był, a on już w lutym nie żył – rozpacza pani Jadwiga, babcia Gabrysia, matka Magdaleny R..

- Oni razem byli, potem się rozstali. Ja nie chciałam się wciskać, utrzymywać z nią kontaktu – powiedziała babcia Gabrysia od strony ojca.

Magdalena R. zamordowała swojego synka w wynajętym mieszkaniu w Morągu. Przez kilka miesięcy mieszkała z ciałem. Biegli uznali, że jest zdrowa psychicznie  i może stanąć przed sądem. 12 lutego w sądzie w Elblągu rozpocznie się proces Magdaleny R.

- To był fajny, mały chuligan, bardzo rezolutny, kochający ludzi. Chodziłam z nim do parku na ślizgawkę. Jak on kochał dzieci... Miał nawet narzeczoną, nazywała się Laura. Boże jaka miłość, jak tylko leciał na podwórko, to pytał: babciu, widziałaś Laurę? – wspomina pani Jadwiga, babcia Gabrysia, matka Magdaleny R.*

* skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl