Urzędnicy sprzedali działkę dwa razy!

Urzędnicy na Dolnym Śląsku sprzedali jedną działkę dwóm rodzinom. Ich pomyłka wyszła na jaw po 30 latach. Dziś ziemia warta jest około 160 tys. zł. Komu się należy? Jak naprawić błąd? Urzędnicy od problemu umywają ręce i odsyłają poszkodowanych właścicieli działki do sądu.

- Nie wiem, co o tym myśleć. To jest nieprawdopodobne, żeby były dwie księgi – mówi Krystyna Kukiełka, jedna z właścicielek działki.

Półhektarowa działka leży na obrzeżach wsi Karpniki koło Jeleniej Góry. Ziemię rodzice pani Krystyny Kukiełki kupili w lipcu 1974 roku. Oprócz tej działki w okolicy dzierżawili jeszcze ponad piętnaście hektarów. 

- To była łąka, na której zbierali siano. Wszyscy żeśmy przy tym pomagali. Myślałam, że rodzice mają to w dzierżawie, a okazało się, że to była ich własność. Odkryłam to po śmierci mamy, gdy robiłam porządki  – wspomina pani Krystyna.

- Działkę kupili dziadkowie w celu prowadzenia gospodarstwa rolniczego. To była ziemia uprawna. Według mnie zapłacili bardzo duże pieniądze, ponieważ kosztowało to ich ponad 3 tysiące, a krowa kosztowała wtedy 200 złotych. To był dla nich majątek – mówi Bogusław Kempiński, pełnomocnik rodziny Kukiełków.

Jak się okazało, nie tylko rodzice pani Katarzyny byli właścicielami tej działki. W 1982 roku jakiś roztargniony urzędnik sprzedał ich działkę powtórnie. Szczęśliwym posiadaczem ziemi został tym razem ojciec Katarzyny Tokarz. Przypomnijmy: drugim właścicielem.

- Tato kupił działkę od skarbu państwa. Później przepisał na syna, a syn po paru latach gospodarzenia przepisał na mnie. To była ziemia uprawna, łąki. Zwierzęta na niej pasły się. W sierpniu 2000 roku sprzedałam działkę panu Eugeniuszowi Wysoczańskiemu.  Miałam ziemię, sprzedałam i tyle. Zdaje się, że była moja, miałam akt notarialny. Sama sobie go nie napisałam - mówi Katarzyna Tokarz.

O nieprawidłowościach w księgach wieczystych obaj właściciele dowiedzieli się, gdy chcieli się na działce budować. Przy wydawaniu warunków zabudowy okazało się, że działka ma nie jedną, ale dwie księgi wieczyste.

- To niewyobrażalne, żeby doszło do takiego błędu. Skarb państwa brał dwa razy pieniądze. To jest już apogeum, że skasował dwa razy i dwóm właścicielom wydał tę działkę – mówi Bogusław Kempiński, pełnomocnik rodziny Kukiełków.

- Sprawę trzeba będzie skierować do sądu. Tylko, dlaczego ja mam ponosić koszty sądowe, skoro winne jest państwo? – pyta Eugeniusz Wysoczański-Pietrusiewicz, jeden z właścicieli działki.

Pełnomocnik oszukanych właścicieli zwrócił się do wojewody dolnośląskiego, aby naprawił błąd urzędniczy sprzed 30 lat. Przedstawiciele wojewody mówią, że oni nie są tu stroną i odsyłają obu właścicieli działki do sądu. 

- Tylko sąd może do takiej ugody doprowadzić i stwierdzić, czy były i są argumenty do stworzenia takiej umowy – mówi Marek Konczak z Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu.

- Urzędnik mówi: nie podpiszę, nie będę ryzykował. A, przepraszam bardzo, właśnie po to ten urzędnik tam jest! Napisać, że nie jest stroną? – denerwuje się Bogusław Kempiński, pełnomocnik rodziny Kukiełków.*

* skrót materiału

Reporterka: Ewa Pocztar-Szczerba

epocztar@polsat.com.pl