Wyrok śmierci z NFZ
Pan Wiesław ma 51 lat i walczy o życie. Z trudem mówi, z trudem się porusza, nie jest w stanie wyjść z własnego mieszkania. Mężczyzna ma nowotwór gruczołu krokowego. Chemioterapia mu nie pomogła. Jedynym ratunkiem dla pana Wiesława jest terapia niestandardowa. I choć pomaga aż jednej trzeciej pacjentów, to pomorski oddział NFZ odmówił jej refunadacji. Inne oddziały NFZ płacą za takie leczenie.
- Nie ukrywam, że jestem rozżalona, bo skończyło się to tylko na jedym zdaniu, żadnego wyjaśnienia - rozpacza Zofia Kucza, żona pana Wiesława.
- To, co mnie dotknęło, to mnie dotknęło. Muszę sobie z tym poradzić, tylko proszę innych o pomoc – dodaje Wiesław Kucza, który walczy z nowotworem.
- Nie jesteśmy w stanie przedłużać wszystkim życia, nas po prostu w Polsce, kraju nie najbogatszym, na to nie stać - mówi Mariusz Szymański, rzecznik pomorskiego oddziału NFZ.
Trzy lata temu 51-letni wówczas Wiesław Kucza z Gdańska zachorował na nowotwór, z którym walczy do dzisiaj. Wraz z lekarzem prowadzącym Elżbietą Senkus-Konefką próbowali różnych sposobów, które miały poprawić stan jego zdrowia.
- Moim problemem jest rak gruczołu krokowego – mówi pan Wiesław.
- Probowaliśmy różnych metod leczenia. Od najmniej agresywnych do chemioterapii. Niestety, to leczenie okazało się być mało skuteczne – opowiada dr Elżbieta Senkus-Konefka z Wojewódzkiego Centrum Onkologii w Gdańsku.
Kiedy zastosowane metody leczenia nie dały oczekiwanego rezultatu, lekarz prowadzący zadecydował o złożeniu wniosku do NFZ z prośbą o refundację leku o nazwie abirateron. Miesięczna kuracja specyfikiem kosztuje około 16 tysięcy złotych. Zgoda pomorskiego oddziału NFZ miała być tylko formalnością.
- W rozmowach z doktor prowadzącą otrzymywałem informacje, które pozwalałyby mieć nadzieję, że w całej Polsce prawie wszystkie oddziały NZZ refundują ten lek – mówi pani Wiesław.
- Niestey, przyszła negatywna odpowiedź z NFZ-u. Właściwie było tylko jedno zdanie, że wniosek o refundację leczenia preparatem arbirateron został rozpatrzony negatywnie. I na tym koniec – dodaje Zofia Kucza, żona pana Wiesława.
Zdesperowana rodzina pana Wiesława postanowiła walczyć o jego życie. Władze NFZ wydają się być jednak nieugięte. Rzecznik prasowy Funduszu przedstawił nam uzasadnienie odmowy refundacji leku.
- Musimy dbać o to, by efektywnie wydawać pieniądze. Tutaj, niestety, wchodziły dwa czynniki: pierwszy to efektywność kliniczna leku, a drugi czynnik to efektywność kosztowa – twierdzi Mariusz Szymański, rzecznik pomorskiego oddziału NFZ.
- Ta odpowiedź nas odczłowieczyła. Pozbawiła nas godności. Nie traktuje się nas jak pacjentów, tylko płatników składek – mówi Grażyna Włodarczyk, siostra pana Wiesława.
Odpowiedź NFZ zszokowała zarówno lekarza pana Wiesława, jak i rzecznika praw pacjenta. Jeszcze bardziej zaskakujący jest fakt, że oddział NFZ w
Gdańsku jest jednym z dwóch w całej Polsce, w którym od czasu zarejestrowania leku nie została wydana ani jedna pozytywna decyzja dotycząca refundacji.
- Wydaje mi się głęboko niesprawiedliwe to, że w innych częściach Polski to leczenie jest finansowane. Tak naprawdę to, czy chory dostanie lek jest związane z tym, w jakiej części kraju chory ma szczęście lub pecha przebywać i mieszkać – mówi dr Elżbieta Senkus-Konefka z Wojewódzkiego Centrum Onkologii w Gdańsku..
- W oddziale pomorskim NFZ nie została wydana żadna decyzja pozytywna, jeżeli chodzi o leczenie tą terapią niestandardową pacjentów.To jest zastanawiające, to należałoby zbadać – dodaje Krystyna Barbara Kozłowska, Rzecznik Praw Pacjenta.
- Efekt kliniczny jest stosunkowo umiarkowany zdaniem naszego eksperta, w oparciu o dostępną mu literaturę, bo ten lek jest lekiem stosunkowo nowym. Daje on nieduże przedłużenie życia, a jednoczesnie nie działa na wszystkich pacjentów. Według dostępnych badań, ledwie jedna trzecia pacjentów pozytwnie reaguje na ów lek – twierdzi jednak Mariusz Szymański, rzecznik Pomorskiego Oddziału NFZ.
Państwo Kuczowie ciągle nie tracą wiary w to, że będzie lepiej. Kierują się nadzieją i marzeniami. Liczą na to, że NFZ zechce obdarować jeszcze jedną szansą pana Wiesława.
- Czy adres zamieszkania ma przekreślać czyjeś szanse? Nadzieję należy mieć do końca, nie chcę, żeby ktoś w tak łatwy sposób mnie jej pozbawiał – mówi Zofia Kucza, żona pana Wiesława.
- Mieszkać nad morzem i nie móc pospacerować nad wodą… Chociaż wyjść z bloku na 5-10 minut, zrobić krótki spacer. To byłaby największa frajda, jakiej bym w tej chwili doznał – dodaje pan Wiesław.*
* skrót materiału
Reporterka: Martyna Grzenkowicz