Sądy swoje - urzędnicy swoje

Pani Maria straciła 14 lat życia i blisko dwa miliony złotych na walkę z urzędnikami, którzy nie pozwalają dokończyć budowy dużego domu w centrum Lubina. Budynek mógł być jednym z największych lokali handlowo-usługowych w mieście. Choć decyzję urzędników aż cztery razy uchylał sąd, to pani Marii wciąż budować nie wolno. Kobieta ma już 73 lata. Straciła majątek i wpadła w długi. Dziś żyje z 400 zł emerytury.

- W tej chwili budynek stoi, po 14 latach jest to ruina. Zrobił się zielony grzyb, nie ma dachu, wszystko gnije, rozlatuje się. Ja nie mam pozwolenia na wznowienie robót - mówi Maria Jędrzejczyk.

- Na podstawie tych samych dokumentów, tego samego stanu faktycznego na przestrzeni wielu lat urzędy wydawały diametralnie odmienne decyzje, raz zezwalając na kontynuowanie budowy, potem nakazując rozbiórkę - dodaje Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

73-letnia Maria Jędrzejczyk jest córką leśnika. Od dziecka kochała naturę i zwierzęta. Kobieta od blisko 30 lat prowadzi mały sklep wędkarsko-zoologiczny w Lubinie w województwie dolnośląskim.

- Wtedy w Polsce nikt tej branży nie miał. Ja wędkuję, więc otworzyłam. Miałam dobre dochody, stać mnie było na budowę pawilonu, gdzie mogłabym zatrudnić więcej osób i poszerzyć działalność - opowiada pani Maria.

Na początku lat 90. pani Maria chciała otworzyć również sklep meblowy i kolejny zoologiczny. Oszczędności życia zainwestowała w budowę dużego domu w centrum miasta. Miała dobudować trzeci segment do dwupiętrowego budynku. Dołączyła do dwóch sąsiadów, którzy po zdobyciu zgody na budowę ruszyli z inwestycją.

- Ja w tym czasie miałam wypadek samochodowy i trochę się opóźniłam w budowie, bo byłam cała połamana, ale budowa mimo wszystko trwała, pomagali mi współinwestorzy - opowiada pani Maria.

W trakcie inwestycji jeden z sąsiadów chciał dobudować jeszcze jedno piętro. Reszta inwestorów, w tym pani Maria, zgodzili się na przeprojektowanie swoich części budynku.

- Starostwo poinformowało, że jeżeli my wyrazimy zgodę pisemną na podwyższenie, to oni wyrażą zgodę na całość, taką zgodę wyraziliśmy - mówi pani Maria.

Problemy pojawiły się, gdy po drugiej stronie chodnika zaczęły powstawać pawilony. Zdaniem pani Marii i jej sąsiadów, budowano za wysoko i zbyt blisko w stosunku do ich budynku. Interweniowali w nadzorze budowlanym, ale ostatecznie to ich inwestycja została zagrożona.

- Zaczęliśmy być zaskarżani, że mamy budynki za wysokie i przesłaniamy światło dzienne użytkownikom budynków sąsiednich, ale nikt nie brał pod uwagę tego, że my pierwsi uzyskaliśmy pozwolenie na budowę budynków wysokich - mówi Iwona Maruńczak, która razem z panią Marią rozbudowywała budynek.

Wiesław Kozub, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Lubinie po blisko 10 latach od rozpoczęcia prac budowlanych uchylił pani Marii i pani Iwonie zgodę na budowę. Zarzucał prowadzenie robót niezgodnie z zatwierdzonym projektem. Od tego czasu trwa 14-letnia wymiana pism. Sprawą zajęła się prokuratura.

- Brak obiektywizmu, niewłaściwa analiza przepisów prawa budowlanego i rozporządzeń nakazujących dostarczanie szeregu dokumentów, które pani Maria dostarczyła, a i tak projekt nie został zatwierdzony. Prokurator uznał, że w sprawie wystąpiła wielka opieszałość i niekonsekwencja - informuje Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

W ciągu 14 lat sądy administracyjne czterokrotnie uchylały decyzje nadzoru budowlanego. Ostatni raz w 2010 roku. Wiesław Kozub, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Lubinie twierdzi, że nic o tym wyroku nie wie. Lub nie chce wiedzieć...

Inspektor: Ja nie znam wyroku sądu.
Reporterka: To przejdźmy do gabinetu, ja go panu dostarczę.
Inspektor: Ale co mi to da?
Reporterka: Jeśli pan go nie zna, to ja go panu pokażę. 
Inspektor: Ja nie będę go analizował w tej chwili, w świetle kamer.
Reporterka: Dlaczego nie? Jeśli pan od kilku lat nie może tego zrobić, to ja panu pomogę.
Inspektor: Ten wyrok, jeśli trafi do mnie drogą oficjalną... on jeszcze nie podlega rozpatrzeniu przez nas.

Wyrok został zaskarżony i obecnie sprawę rozpatruje Naczelny Sąd Administracyjny. 73-letnia kobieta na walce z urzędnikami straciła zdrowie, czas i blisko dwa miliony złotych.

- To nie daje spać człowiekowi. Wciąż wiszą nade mną ponaglenia do zapłaty, mam komornika, który mi zabiera pieniądze z emerytury, dostaję 400 złotych - mówi pani Maria.*

* skrót materiału

Reporterka: Agnieszka Zalewska

azalewska@polsat.com.pl