Okradł ofiary wypadków

Firma Dawida S. walczy o odszkodowania dla ofiar wypadków, a później nie oddaje im wszystkich pieniędzy. Marta Wojciechowska z Wrocławia ze 160 tysięcy złotych otrzymała zaledwie 70 tysięcy, a Jadwiga Kochanek z 50 tysięcy tylko 11. Dawid S. przed sądem tłumaczył, że musiał kupić firmowe samochody i komputery.

- 11 kwietnia 2008 roku w Długołęce doszło do wypadku drogowego. Kierujący suzuki nie ustąpił pierwszeństwa fiatowi Ducato. W wyniku tego zderzenia ucierpiała młoda, wówczas 20-letnia dziewczyna – opowiada Krzysztof Zaporowski z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.

Ofiarą wypadku była Marta Wojciechowska z Wrocławia. W różnych szpitalach spędziła w sumie pół roku. Mimo że od wypadku minęło 5 lat, kobieta nie odzyskała w pełni zdrowia. Do dziś cierpi na niedowład lewej części ciała.

- Jechałam z tyłu, zapięta pasami, ale uderzyło w nas auto.  Miałam uraz czaszkowo- mózgowy, leżałam w śpiączce – opowiada pani Marta.

- Nie rozpoznawała ludzi. Nie mogła się swobodnie ruszać – mówi o córce Andrzej Wojciechowski.

Zaraz po wypadku do Wojciechowskich zgłosił się Dawid S., prezes Grupy Finansowo-Inwestycyjnej "Odszkodowania" z Legnicy. Zaoferował, że w ich imieniu będzie walczył o odszkodowanie od ubezpieczyciela. Zgodnie z umową miał za to otrzymać 15 procent wywalczonej kwoty. Po podpisaniu umowy zaczęły się problemy.

- Prezes Dawid S. nie odbierał telefonów, nie odpisywał na listy, maile. Te pieniądze są potrzebne na rehabilitację, żeby wróciła do pełni zdrowia – mówi Andrzej Wojciechowski, ojciec pani Marty.

Kiedy pani Marcie ubezpieczyciel przyznał ponad 160 tysięcy złotych zadośćuczynienia, Dawid S. przelał kobiecie zaledwie 70 tysięcy.  Andrzej Wojciechowski w imieniu córki oddał sprawę do sądu cywilnego. Ten nie miał wątpliwości, że mężczyzna postąpił bezprawnie.

- Sąd wydał nakaz zapłaty na rzecz powódki od pozwanego. To była kwota ponad 80 tysięcy złotych – informuje Marek Poteralski, rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu.

- Komornik stwierdził bezskuteczność działań w wyegzekwowaniu zobowiązania i umorzył postępowanie – mówi jednak Andrzej Wojciechowski, ojciec oszukanej Marty.

Reporter: Kiedy pan odda poszkodowanym pieniądze?
Dawid S.: prezes Grupy Finansowo-Inwestycyjnej "Odszkodowania": A dlaczego mam z panem rozmawiać tu i teraz?
Reporter: Ci ludzie już dawno powinni dostać pieniądze.
Dawid S.: Tak?
Reporter: Sąd cywilny kazał panu zwrócić pieniądze i co?
Dawid S.: Jak pan widzi.

- Mam wielki żal, oszukał mnie. Dla mnie to jest złodziej – mówi pani Marta.

Jadwiga Kochanek mieszka koło Opola. Jej mąż 5 lat temu jadąc motorowerem zginął potrącany przez samochód. Dawid S. także jej zaoferował pomoc i wywalczył dla starszej kobiety prawie 50 tysięcy złotych odszkodowania. Jednak wpłacił jej zaledwie 11 tysięcy. 

- Ten pan zalega mi 40 tysięcy. Okradł mnie. Tak się nie robi – mówi pani Jadwiga.

- Ten pan mógł dysponować kwotą, która pochodziła z prowizji. Natomiast pozostała kwota powinna być przekazana na konto klienta. Te pieniądze na konto przekazywane nie były. Obecnie mamy zawiadomienia dotyczące siedmiu oszukanych osób – informuje Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Sprawą zajęła się prokuratura i oskarżyła Dawida S. o przywłaszczenie mienia. Co zadziwiające, sąd pierwszej instancji uniewinnił mężczyznę uznając, że nie popełnił on żadnego przestępstwa. Śledczy zaskarżyli tę decyzję. Kilka dni temu przed legnickim Sądem Okręgowym odbyła się rozprawa apelacyjna.

- W imieniu Rzeczypospolitej Sąd Okręgowy w Legnicy po rozpoznaniu sprawy Dawida S. uchyla zaskarżony wyrok i sprawę Dawida S. przekazuje Sądowi Rejonowemu w Legnicy celem ponownego rozpatrzenia – odczytał wyrok sędzia Lech Mużyło.

- Tłumaczył w sądzie, że on firmę otwierał i miał sporo wydatków. Musiał samochody, komputery pokupować – mówi Jadwiga Kochanek, której Dawid S. nie oddał 40 tys. zł. 

Firma Dawida S. nadal funkcjonuje. Ale gdzie? Tego nie wiadomo. Nam udało się go spotkać w dniu rozprawy w sądzie. W aktualnym wykazie KRS  i innych dokumentach, widniejący adres jego firmy jest już dawno nieaktualny.

- Tej firmy nie ma tu już od 2 lat. Nie wiem, gdzie jej szukać – powiedziała pracownica budynku, gdzie mieściła się firma Dawida S.

- Nie komentuję wyroku. Nie jestem zainteresowany rozmową z mediami – powiedział Dawid S.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl