Na ratunek 89-latce
Pani Stanisława ma 89 lat i mieszka sama w rozpadającym się domu. Od roku nie jest w stanie sama chodzić, ubrać się ani przygotować jedzenia. Kobieta ma córkę i trzech wnuków, ale to najbliższa sąsiadka musi ją codziennie odwiedzać. Najbliższa rodzina zdaje się nie widzieć dramatu swojej seniorki.
- Przedtem sobie sama robiłam wszystko, a dzisiaj już nie mogę. Z kijami z filiżanką nie ujdę, a bez kija chodzić nie mogę – mówi Stanisława Pawlica.
O tym, że pani Stanisława mieszka sama i potrzebuje pomocy dowiedzieliśmy się z anonimowego listu, który dotarł do naszej redakcji. Kobieta mieszka w małej wsi Bielczyny niedaleko Chełmży. Mimo że ma rodzinę, to główny ciężar opieki nad staruszką spadł na najbliższą sąsiadkę, która sama jest w bardzo ciężkiej sytuacji.
Sąsiadka: Dzień dobry, jak się dzisiaj spało?
Pani Stanisława: Może być.
Sąsiadka: To co, ubieramy się?
Pani Stanisława: Tak.
- Miesiąc temu drastycznie pogorszył się jej stan. Kiedyś to jeszcze potrafiła chodzić i sama mi otwierała drzwi, a ja tylko obserwowałam i jak widziałam, że już sobie z czymś nie radzi, to ją wyręczałam. Zaczęło się od palenia w piecu, później zobaczyłam, że ciężko jej chleb pokroić, a na końcu to już całe śniadanie robiłam – opowiada Anita Wiśniewska, sąsiadka pani Stanisławy.
- Mam jedną córkę. Męża ma jednego, kochanego… Pije skrzyniami piwo. Kochany zięć... Kiedyś chodziłam i pomagałam mu, ale mnie z domu wywalił na dwór, córkę bił – mówi pani Stanisława.
- Córka ma trzech synów, to jest jakaś rodzina… Córka mieszka około kilometra stąd, ale ona nie dojdzie tu. Widać, że jest chora, jak nieraz robi coś koło babci, to widzę, że się męczy, szybko siada – dodaje Anita Wiśniewska, sąsiadka pani Stanisławy.
Pani Stanisława: Ten dom mój wnuk ma już zapisany od wielu lat, jeszcze do wojska szedł…
Reporterka: A on przychodzi, zagląda?
Pani Stanisława: Tak, przychodzą.
Reporterka: A pomaga?
Pani Stanisława: A w czym ma pomóc mnie? Nie żądam od nikogo, żeby mi ktoś dał, a potem może wymówił, że mi ktoś coś dał, nie!
- Wpadali co dwa tygodnie na parę godzin, co tydzień, co trzy tygodnie, co miesiąc – mówi pani Anita, sąsiadka pani Stanisławy.
Ta skomplikowana sytuacja doskonale znana jest w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej. Niestety, pani Stanisławie nie przysługuje opieka pracownika środowiskowego, bo jej emerytura jest za wysoka, wynosi ponad 800 zł.
- Ostatnio pracownik socjalny był u pani w sierpniu ubiegłego roku. Pani Pawlica ma rodzinę, córkę i troje wnuków. Zgodnie z kodeksem rodzinnym w pierwszej kolejności obowiązek zapewnienia całodobowo formy wsparcia i opieki ciąży na rodzinie – mówi Anna Bykowska, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Chełmży.
W czasie nagrywania reportażu panią Stanisławę odwiedził wnuk z żoną.
Reporterka: A jak często jesteście tutaj u babci?
Żona wnuka pani Stanisławy: My? No, my to może nie, ale córka jest codziennie.
Wnuk pani Stanisławy: Jak są dni, kiedy nie może przyjechać, to zawsze dzwoni do sąsiadki. Tyle, co wiem.
Żona wnuka pani Stanisławy: Przecież babcia ma telefon.
- Ostatnio zauważam, że przyjeżdżają co cztery dni, ale mnie się zdaje, że po raz kolejny pomoc społeczna ich wezwała i przyjeżdżają, żeby mieć wytłumaczenie. Kawę wypiją, poklepią babcię po ramieniu i pojadą. Żona wnuka nie pracuje. To ona powinna tę formę opieki zapewnić jako rodzina. Babcia zapisała im ziemię i cały ten dom – mówi pani Anita, sąsiadka pani Stanisławy.
Reporterka: Sąsiadka nie ma obowiązku opiekować się panią Stanisławą.
Żona wnuka pani Stanisławy: To, po co się ten sąsiad zgadzał? To niech nie przychodzi.
Reporterka: To co z nią będzie?
Żona wnuka pani Stanisławy: To już się zainteresujemy. My babcię zabierzemy do siebie, czy będzie chciała, czy nie!
Reporterka: Chce pani iść do wnuka?
Pani Stanisława: Na razie nigdzie nie idę.
Wnuk pani Stanisławy: Najgorsze jest to, że pani Stanisława ma dwa koty i psa.
Żona wnuka pani Stanisławy: I przez te koty nie chce nigdzie iść.
- Najbardziej mnie boli znieczulica w tej rodzinie – podsumowuje Anita Wiśniewska, sąsiadka pani Stanisławy.*
* skrót materiału
PS. W czasie realizacji reportażu wnuk zabrał panią Stanisławę do siebie. O psie i kotach już nie pomyślał…
Reporterka: Małgorzata Frydrych