250 tys. zł za jazdę autostradami

Ćwierć miliona złotych za jazdę autostradami. Taka kara grozi Tomaszowi Czai z miejscowości Zduny na Pomorzu. Mężczyzna mówi, że w jego samochodzie zawiódł system monitorujący pobór opłat. I nie jest jedyną osobą w kraju, którą to spotkało. Ćwierć miliona złotych to dla niego kwota nie do zdobycia.

- Nie mogę sobie tego wyobrazić, że będę musiał zapłacić tę karę, no nie mogę… Wezmę sznurek, pójdę nad jezioro i powieszę się. Dzieci będą miały rentę po mnie – mówi Tomasz Czaja, ofiara systemu viaTOLL.

- Nie wiem, jak można podpisać umowy, które nie pomagają, a niszczą. Nie wiem, czy ktoś uświadomił sobie w ministerstwie, że ten wadliwy systemem niszczy firmy, zwiększa bezrobocie, zwiększa biedę – rozpacza Mirosława Szymańska, ofiara systemu viaTOLL.

39-letni Tomasz Czaja od kilku miesięcy nie przespał spokojnie nawet jednej nocy. Grozi mu kara: ćwierć miliona złotych za przejazdy płatnymi drogami w Polsce.

- Jeździłem prywatnym samochodem do ciężko chorej cioci do Gdyni, były to przejazdy prywatne, z transportem drogowym nie miałem nic wspólnego – opowiada Tomasz Czaja, ofiara systemu viaTOLL.

Za przejazd samochodem o masie powyżej 3,5 tony po drodze ekspresowej lub autostradzie trzeba płacić. Służy do tego elektroniczny system poboru opłat viaTOLL. Aby zapłacić, trzeba kupić urządzenie viaBOX, które ściąga z konta pieniądze przy każdym przejechaniu pod bramką naliczającą.

- Kupiłem to urządzenie z naładowanym kontem i tak jeździłem aż do kontroli inspektorów na drodze. Wtedy dowiedziałem się, że jeżdżę bez środków na koncie, mam przejechane 86 bramownic, za każdą jest kara 3 tysięcy złotych, czyli grozi mi kara 258 tysięcy złotych – opowiada Tomasz Czaja, ofiara systemu viaToll.

Urządzenie ViaBOX powinno sygnalizować kierowcy, że kończą się wpłacone pieniądze. Pan Tomasz twierdzi, że urządzenie wprowadziło go w błąd, bo sygnalizowało, ale pełne konto.

- Przychodziły noty obciążeniowe, gdzie było napisane, że wszystko jest uregulowane. Jeździłem dalej, czym miałem się przejmować – opowiada pan Tomasz.

- Zdarzają się oczywiście pomyłki, jak w każdym systemie, ale ich skala jest minimalna. Nie ma takiej sytuacji, że na skutek wad systemu, ktoś został obarczony opłatami wielokrotnymi, tudzież karą, która nie została anulowana. Tego typu sytuacje się nie zdarzają. Wspominam raz jeszcze, milion rozdystrybuowanych urządzeń i zaledwie około tysiąca stu, w których stwierdzono wady, to promil – mówi Krzysztof Gorzkowski, dyrektor ds. Komunikacji i Marketingu Kapsch Telematic Services, operatora systemu ViaTOLL.

W identycznej sytuacji jest 45-letnia Mirosława Szymańska z Chełmna, właścicielka niewielkiej firmy transportowej. Pani Mirosławie na razie grozi kara 6 tysięcy złotych. Kobieta boi się, że kara może być wyższa, bo jej mąż - kierowca pokonuje dziennie setki kilometrów.

- Chcieliśmy się rozwijać, kupić następny samochód i zatrudnić kierowców, ale w tym momencie, kiedy nas państwo zabija, nie możemy myśleć o rozwoju firmy. Nie wiemy, co dalej będzie, w takiej sytuacji jest bardzo dużo osób – mówi pani Mirosława. 

Po stronie kierowców stanął Rzecznik Praw Obywatelskich. Bada, czy nie dochodzi do łamania praw obywatelskich i naruszenia konstytucji. Zdaniem Rzecznika, kierowcy powinni płacić karę tylko raz, a nie za każdą bramkę.

- W ocenie rzecznika jest to niewłaściwe. Ustawa nie wskazuje, że właśnie w taki sposób ta opłata powinna być naliczana. Ustawa mówi, że chodzi o opłatę za przejazd po drodze krajowej, a nie jej odcinkami – zauważa Katarzyna Łakoma z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.

- Jesteśmy przekonani, że korekta niektórych ustaleń tego systemu jest konieczna. Chcemy, aby w połowie roku były już prowadzone prace nad zmianą – informuje Mikołaj Karpiński, rzecznik Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej.

- Nasze państwo nastawione jest na karanie, na niszczenie ludzi, na wyciąganie od nich pieniędzy. Nikt nie zastanawia się, że za tym idzie bezrobocie, bo wiele osób nie jest w stanie zapłacić. Jeśli zapłacę, to będę musiała zamknąć firmę, bo nie będzie mnie stać na paliwo i funkcjonowanie – mówi pani Mirosława, ofiara systemu viaTOLL.

Kary za przejazdy bez opłaty przeznaczane są na inwestycje i remonty dróg. Wygląda na to, że każda dziura na polskich drogach naprawiana jest kosztem ludzkich dramatów.

- Ten system łamie prawo obywateli, bowiem kara jest niewspółmierna do popełnionego czynu – twierdzi Piotr Orpik, doradca ds. transportu drogowego.

- Ja nie mogę zasnąć. Najbardziej boję się, że przyjdzie komornik i wyrzuci nas z domu. Mamy jedno dziecko, drugie w drodze, a żyjemy z jednej wypłaty. Nie wyobrażam sobie zapłacić takich pieniędzy – mówi Bożena Zielińska, narzeczona Tomasza Czai.*

* skrót materiału

Reporterka: Agnieszka Zalewska

azalewska@polsat.com.pl