Nowe windy i fałszerstwo?

Każdy z lokatorów Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej musiał zapłacić 6 tys. zł za wymianę wind w blokach. Mieszkańcy się buntowali, bo inwestycja mogła być pokryta z funduszu remontowego. W dodatku okazało się, że zarząd spółdzielni uzasadniając konieczność wymiany wind, przedstawił mieszkańcom pismo z Urzędu Dozoru Technicznego. Tyle że dokument został najprawdopodobniej sfałszowany.

Konflikt w Pabianickickiej Spółdzielni Mieszkaniowej pokazaliśmy w lutym. Przedmiotem sporu są nowe windy, według prezesa spółdzielni bardzo dobre, a według mieszkańców za drogie, niepraktyczne i awaryjne.

- Wybraliśmy tą najlepszą, cena windy to około 135 – 150 tys. zł – mówił w lutym Zbigniew Mencwal, wiceprezes Pabianickickiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

- Wózek, który się dostaje od NFZ-tu w stare windy wchodził, w nowe już niestety nie – opowiadała wówczas jedna z mieszkanek osiedla.

- Ja muszę zapłacić 6 tysięcy, bo jakbym chciał pojechać na 10 piętro do kolegi, to muszę - dodawał mężczyzna mieszkający na parterze.

Dziś wracamy do Pabianic, bo w sprawie pojawił się nowy wątek. Zarząd spółdzielni uzasadniając konieczność wymiany wind przedstawił mieszkańcom pismo z Urzędu Dozoru Technicznego. Czytamy w nim, że „Urząd Dozoru Technicznego zaleca użytkownikom wind wykonanie kompleksowych prac modernizacyjnych”. Problem w tym, że takie pismo nigdy do pabianickiej spółdzielni nie zostało wysłane.

- To pismo do Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej nie zostało wytworzone w Urzędzie Dozoru Technicznego – zapewnia Lesław Żarski, pracownik tego Urzędu. 

- Prokurator zlecił wszczęcie postępowania karnego w tym przedmiocie. Skierował stosowne wytyczne do Komendy Powiatowej Policji w Pabianicach celem wszczęcia postępowania z artykułu 270 kodeksu karnego, tzn. sfałszowania dokumentu – informuje Lidia Jóźwiak z Prokuratury Rejonowej w Pabianicach.

Sprawę próbowaliśmy wyjaśnić u Zbigniewa Mencwala, wiceprezesa Pabianickickiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

Reporter: Wszystko wskazuje na to, że to jest fałszerstwo.
Wiceprezes: Jaki to ma związek z moją osobą i PSM?
Reporter: Tu jest podpis zastępcy przewodniczącego rady nadzorczej i przewodniczącego rady nadzorczej. To chyba jest problem, czy nie ma problemu?
Wiceprezes: Dla mnie nie ma.

Prezes Mencwal nie chciał dłużej rozmawiać i wyprosił nas ze swojego gabinetu. Poszliśmy więc na spotkanie z członkami spółdzielni. I tam – nieoczekiwanie – również zjawił się pan prezes.

- W imieniu zarządu chciałbym się wypowiedzieć. To, co pan zaprezentował i uznał za najwyższy poziom sztuki dziennikarskiej, to jest manipulacja pod określoną tezę – twierdzi Zbigniew Mencwal, wiceprezes PSM.

Reporter do mieszkańców: Czy ktoś widział nasz poprzedni materiał w Interwencji? Pan prezes mówi, że to była manipulacja, co państwo na to?
- Nieprawda! – odpowiedzieli mieszkańcy: Było krótko, ale dobrze, tak jak było mówione. Była prawda – dodała jedna z mieszkanek osiedla.

Na spotkanie przyszedł również Sławomir Urbańczyk, kierownik zespołu zarządzania majątkiem PSM.

Mieszkaniec: Kto decyduje o wymianie wind? Czy Urząd Dozoru Technicznego? Gdzie jest pismo, że windy trzeba wymienić? Gdzie jest pismo?
Kierownik: Mamy oryginał tego pisma, które zostało zaskarżone. Oryginał będzie badała prokuratura.
Reporter: Dlaczego wymieniacie windy?
Kierownik: Dlatego, że są niebezpieczne.
Reporter: Kto stwierdził, że są niebezpieczne?
Kierownik: Stwierdziliśmy pod wpływem wypadków, które były.
Mieszkańcy: Nie było wypadków, żeby kogoś winda uszkodziła.
Reporter: Dlaczego wcześniej nie zapytaliście mieszkańców, czy chcą?
Kierownik: Nie musimy pytać, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo, nie musimy.

Spółdzielnia mówi o wypadkach w starych windach, ale o takich nic nie słyszeli mieszkańcy. Słyszeli natomiast dużo o usterkach w nowych windach.

- Nowa winda się zatrzymała i jedna z osób czekała w niej 5 godzin. Innym razem utknęła osoba z rozrusznikiem serca i 40 min czekała w windzie. Moja mama też się zatrzymała, ale udało jej się jakoś wyjść. Ludzie na czwarte piętro wchodzą po chodach, bo się boją jeździć. I to jest ta bezpieczna winda? – pyta jedna z mieszkanek osiedla.

Spółdzielnia windy wymienia, kosztami obciąża mieszkańców, a ci wzięli sprawy we własne ręce i udowadniają, że można było kupić windy taniej.

- Posiadam przy sobie 4 z 15 ofert producentów urządzeń dźwigowych. Wszystkie te oferty są tańsze, są tańsze o około 30 tys. zł W czerwcu tego roku mamy walne zgromadzenie. Zapewniam prezesa i obecnych tu pracowników spółdzielni, że zrobimy wszystko, żeby ten zarząd odwołać – mówi Piotr Różycki, mieszkaniec osiedla.*

* skrót materiału

Autor: Michał Bebło

mbeblo@polsat.com.pl