Odzyskała córeczkę. Pierwszy poranek razem!

Wielkie szczęście w rodzinie Persów. Niepełnosprawna pani Danuta po sześciu miesiącach odzyskała swoją córeczkę. Tuż po urodzeniu sąd umieścił noworodka w rodzinie zastępczej. Uznał, że małżeństwo Persów nie jest w stanie zaopiekować się dzieckiem. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Towarzyszyliśmy rodzinie z kamerą w ich pierwszym wspólnym poranku.

- Córka jest bardzo grzeczną, spokojną dziewczynką, bardzo szybko się zaaklimatyzowała. O godzinie 3 obudziła się, żeby coś zjeść, później obudziła się o 5, to wzięliśmy ją do łóżka. Tak się rozgadała, że głowa mała – cieszy się Mariusz Pers, tata małej Natalki.

- To pierwszy poranek z córką, bardzo się cieszę, fajnie, że w końcu jest. Natalka niedawno jadła, przebierzemy ją i tyle. Pewnie zaraz będzie chciała kłaść się – mówi pani Danuta, mama Natalki.

Historię rodziny z okolic Kędzierzyna-Koźla pokazaliśmy w ubiegłym roku. Przypomnijmy: 29-letnia pani Danuta cierpi na dziecięce porażenie mózgowe, jest pod opieką męża. W sierpniu 2012 r., miesiąc przed terminem urodziła się Natalka. Szpital zawiadomił sąd, że niepełnosprawna kobieta urodziła dziecko. Sąd zabrał dziewczynkę i umieścił w rodzinie zastępczej.

- Zrobili cesarkę i zabrali dziecko córce. Nie pokazali jej, nie wiedziałam, co się dzieje. Wszyscy myśleli tylko o dziecku, a nikt o mojej córce, co ona przeżywa – wspomina Ewa Skorulska, babcia Natalki.

Sąd stwierdził także, że warunki mieszkaniowe nie są odpowiednie. Chodziło o łazienkę, która była w remoncie. Dla sądu problemem był również brak samochodu w rodzinie. Kurator uznał, że pan Mariusz w miejscowym barze nadużywa alkoholu. Zapytaliśmy o to pracowników lokalu.

- Powiem panu, że nas się nikt o to nie pytał, a było napisane, że pije w miejscowym barze. On tu jeszcze przy mnie pijany nie wyszedł. Jak mu się córka urodziła, to dwóm kolegom postawił po piwie i mówi: wypije i lecę do domu, bo muszę szybko remont zrobić. Niedługo wyjdą ze szpitala – opowiadali pracownicy lokalu, gdy pierwszy raz przedstawiliśmy historię rodziny Persów.

Rodzice Natalki nie poddali się. Przez miesiące robili wszystko, aby spełnić wymagania sądu. Udało się wyremontować łazienkę. Pan Mariusz od znajomych za symboliczną złotówkę kupił używany samochód, aby móc jeździć z córką do lekarza. W ubiegłym tygodniu w sądzie w Kędzierzynie-Koźlu odbyła się ostatnia rozprawa.

- Sąd doszedł do przekonania, że te warunki na tyle się poprawiły, że istnieje możliwość powrotu dziecka do miejsca zamieszkania rodziców. Oni przeszli warsztaty i szkolenia, ale są zobowiązani do udoskonalania cały czas tej swojej wiedzy. Zalecana jest kontynuacja terapii rodzinnej, która była podjęta - informuje Maciej Bainczyk, prezes Sądu Rejonowego w Kędzierzynie-Koźlu.

- Córka pękła, dla mnie to był szok. Przez całe życie nie widziałam u niej takich emocji – opowiada o reakcji pani Danuty Ewa Skorulska, babcia Natalki.

Pan Mariusz mówi, że z wychowaniem dziecka nie będzie miał problemów. Sam wychował i jest jedynym opiekunem 17-letniego obecnie syna z poprzedniego małżeństwa. Kiedy mężczyzna będzie w pracy, pomagać będzie kuzynka pani Danuty. Kobieta była też podczas rehabilitacji Natalki.

- Po pierwsze jest wcześniakiem, po drugie na jedno oczko w ogóle nie widzi i raczej nic z tego nie będzie. Ogólnie chodzi o to, żeby spionizować córkę. Do roku będziemy jeździć z nią na rehabilitację, dwa razy w tygodniu – opowiadał Mariusz Pers tuż po wyjściu z rehabilitacji. 

Po rehabilitacji pan Mariusz umówił odpowiednie wizyty u lekarza i szczepienia. Nie może nic przeoczyć. Razem z żoną mają ograniczoną władzę rodzicielską poprzez nadzór kuratora, który sprawdzi, jak radzą sobie w codziennych obowiązkach. Muszą także współpracować z asystentem rodziny i chodzić do psychologa.

- Obowiązki to nie problem, zawsze było dużo obowiązków, więc mi to nie przeszkadza. Radość jest wielka – cieszy się pan Mariusz.*

* skrót materiału

Reporter: Grzegorz Kowalski

mailto:gkowalski@polsat.com.pl