Bezradność matki. Ojciec ponad prawem

Dramat matki – nie widzi synka. Dwa lata temu pani Agnieszka wyprowadziła się z dziećmi od męża. Mężczyzna szybko je odnalazł, włamał się do mieszkania i porwał 5-letniego wówczas Kubusia. Od tego czasu przetrzymuje go u siebie. Kpi z sądowych postanowień i działań kuratorów. Pani Agnieszka tonie we łzach, bo choć prawo jest po jej stronie, to dziecka nie może odzyskać.

Pani Agnieszka z Szamotuł od dwóch lat przeżywa koszmar. Praktycznie nie widzi swojego starszego syna. Dwa lata temu postanowiła odejść od męża zabierając z sobą wtedy 5-letniego Jakuba i siedmiomiesięcznego Wiktora.

- Spakowałam się pod nieobecność męża i z dziećmi wyprowadziłam się do mamy. Mąż przestał mnie szanować, interesować się domem, z dziećmi nawet nie spędzał czasu.  Spotykał się z kolegami, lubił sobie wypić. Dwa razy mnie uderzył i właśnie za drugim razem zdecydowałam się wyprowadzić – wspomina pani Agnieszka.

- Agnieszka pojechała na zakupy, a ja zostałam z dziećmi. Do drzwi zapukał zięć, jego ojciec i brat. Zaczęli mnie wyzywać. W końcu wybili szybę i wtargnęli do mieszkania. Zięć mi porwał Kubusia, wziął go na ręce i uciekł do samochodu – opowiada Jolanta Śrama, matka pani Agnieszki.

Zaczęła się sądowa batalia rozwodowa i o to, który z rodziców ma opiekować się przez ten czas dziećmi. Już w kwietniu 2011 roku sąd w Poznaniu jednoznacznie zdecydował, że dzieci mają być z matką i nakazał ojcu natychmiastowe wydanie syna pani Agnieszce.  Jednak ojciec z dzieckiem zniknął.

- Ojciec nie zastosował się dobrowolnie do tego postanowienia, nie zechciał przekazać dziecka matce. Następnie sąd na wniosek matki zlecił kuratorowi przymusowy odbiór dziecka i przekazania go matce. Na wieść o tym postanowieniu ojciec zniknął – opowiada Mariusz Adamaszek, adwokat pani Agnieszki.

Sprawa toczy się już dwa lata. Sąd wydaje kolejne postanowienia i po raz kolejny zleca kuratorom przymusowe odebranie dziecka ojcu. Ostatnie prawomocne postanowienie zapadło w styczniu tego roku. Matka jednak jest bezradna, bo ojciec dziecka nie respektuje żadnych postanowień sądowych.

- Pierwszy odbiór odbywał się u męża w domu. Pojechałam tam, mieliśmy wszystko ustalone z kuratorem. Niestety, u męża było dwóch mężczyzn, tak żeby nie udał mi się ten odbiór – opowiada pani Agnieszka.

- Patologia, która doprowadziła do tego postanowienia sądowo- kuratorsko- biegła zezwala jej na takie poczynania, na to, żeby nie patrzyła na dobro dziecka. To, że ona ma postanowienie jest mało ważne. Najważniejsza jest sprawiedliwość, której tutaj brakuje – powiedział ojciec 7-letniego Kuby.

- W toku całego postępowania biegli wielokrotnie wskazywali, iż w okresie rozłąki dziecka z matką, dziecko doświadcza przemocy psychicznej ze strony ojca, dziecko jest nastawiane przeciwko matce, w dziecku wytwarza się postawę lękową przeciwko matce – mówi Mariusz Adamaszek, adwokat pani Agnieszki.

- Drugi odbiór dziecka miał być w szkole. Dla mnie to jest nie do przyjęcia, że dyrektor, mimo że wie, jakie mam postanowienia i rozmawiał z kuratorami,  stoi po stronie męża – mówi pani Agnieszka.

- Ja mam dokument wychowawczyni, że dziecko odbiera ojciec. Niech pani jedzie do męża do domu i tam poprosi o przekazanie. Zróbcie to tam, a nie róbcie cyrków w szkole – powiedział pani Agnieszce dyrektor szkoły, w której uczy się Kuba.

Próbowaliśmy porozmawiać z kuratorami, którzy nie potrafią odebrać ojcu dziecka. Odesłano nas do rzecznika Sądu Okręgowego w Poznaniu. Ta jednak odmówiła wystąpienia przed kamerą informując w mailu, że to postępowanie jest niejawne.

- Moje dziecko zostało porwane i od dwóch lat nikt nie może mi pomóc go odzyskać – rozpacza pani Agnieszka. *

* skrót materiału

Reporterka: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl