Odbudujmy dom niepełnosprawnej Sylwii

Odbudujmy dom niepełnosprawnej Sylwii. Dwunastoletnia dziewczynka cierpi na dziecięce porażenie mózgowe. Do tej pory mieszkała z rodzicami w niewielkim drewnianym domu. Niestety, gospodarstwo doszczętnie spłonęło w pożarze. Liczy się każda pomoc.

Osoby zainteresowane pomocą prosimy o kontakt z redakcją: 22 514 41 26 lub interwencja@polsat.com.pl

Państwo Anna i Stanisław Wochowie z miejscowości Radostów niedaleko Hrubieszowa mają dwie córki. Dwanaście lat temu oczekiwali narodzin młodszej
- Sylwii. Niestety, choć ciąża przebiegała prawidłowo, dziewczynka urodziła się niepełnosprawna. 

- Lekarze powiedzieli, że może być roślinką – opowiada Anna Woch.

Lekarze zdiagnozowali u Sylwii porażenie mózgowe. Rodzice za wszelką cenę walczyli o jej zdrowie. Niestety, pomimo licznych operacji, dziewczynka przykuta jest do wózka.

- Miałam już ze dwadzieścia operacji. Mam trudności z chodzeniem do łazienki, z siadaniem na łóżku – wylicza Sylwia Woch.

Państwo Wochowie robili wszystko, by ich córka, pomimo niepełnosprawności, miała  ułatwione codzienne funkcjonowanie. Przez kilkanaście lat przystosowywali dla niej dom. Na własny koszt, własnymi siłami. Nigdy nie prosili o pomoc.

- Brało się wszystko na raty. Najdroższa jest robocizna, ale robiłem sam. Człowiek się nie liczył z kosztami, byleby zrobić dla dziecka – opowiada Stanisław Woch.

Niestety, kilkanaście tygodni temu z powodu zwarcia instalacji elektrycznej rodzina w pożarze straciła dom. Nic nie udało się ocalić. Spalił się doszczętnie sprzęt rehabilitacyjny Sylwii.  Na szczęście pogorzelcom nic się nie stało. Wszyscy w czasie pożaru byli poza domem.

- Nic się nie dało…wpadłem jeszcze do mieszkania po Sylwii pieska, ale to już była kupa dymu. Zdążyłem tylko odskoczyć, bo taras opadł. Dom się palił, a ja stałem i patrzyłem – opowiada pan Stanisław.

- Dom drewniany, sąsiadów mało. Pożar został dość późno zauważony. Straż pożarna mogła już  tylko dogaszać – mówi Lech Szopiński, wójt gminy Mircze.

- Wszystko się spaliło. Dom był bez progów, było bardzo szeroko, że wózek się zmieścił – opowiada niepełnosprawna Sylwia.

Rodzina tymczasowo zamieszkała u rodziców pani Anny. Natychmiast po pożarze wójt gminy Mircze rozpoczął akcję pomocy pogorzelcom. Dołączyły się stowarzyszenia, firmy, ludzie dobrej woli. Zaczęto zbierać pieniądze na odbudowę domu. Potrzeby są jednak nadal ogromne.

- Wybudowanie domu dostosowanego do osoby niepełnosprawnej jest bardzo kosztowne. Zwracam się z apelem, byście państwo dalej wpłacili pieniążki – mówi Anna Piluś ze Środowiskowego Domu Samopomocy w Moryniu, który pomaga rodzinie.

- Rodzinę dotknęła wielka tragedia, mają niepełnosprawne dziecko i zostali bez niczego. Nasza pomoc polega na tym, że organizujemy aukcje, koncerty, konkursy – dodaje Aneta Środa ze Stowarzyszenia „Aktywni” w Przewodowie.*

* skrót marzeń

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl