Libacje i seks z nieletnimi w remizie?

Do remizy na seks z nieletnią? O Ochotniczej Straży Pożarnej w Twardogórze mówi cała Polska. Z ustaleń lokalnej gazety wynika, że w budynku OSP gimnazjalistki za kilkadziesiąt złotych świadczyły usługi seksualne! Naczelnik OSP trafił do aresztu. Nie przyznaje się do stawianych zarzutów.

- Nie wiadomo, czy ktoś im proponował jakąś kwotę, czy to miał być tylko przyjazny seks, nie wiadomo – mówi pani Wiktoria, znajoma Sebastiana P., naczelnika Ochotniczej Straży Pożarnej w Twardogórze.

Pytamy jednego z mieszkańców Twardogóry, czy widział, by młode dziewczyny przychodziły do remizy.

- Proszę pana, nie rok temu, nie pięć lat temu… Tu niejedna matka w drzwi waliła. To nie było tylko wykorzystywanie młodych dziewczyn. To było zaczepianie dorosłych kobiet, wszystko. Kilkanaście lat temu, trzecia w nocy, lato, okna pouchylane, samochody na dworze. Przez szczekaczki krzyczą, klną. Zadzwoniłem do radnego, mówię: otwórz okno, będziesz słyszał, co tu się dzieje, weź, porusz ten temat, jesteś przewodniczącym komisji. Na drugi dzień mnie op…, dlaczego go w nocy budzę – opowiada mężczyzna.

To, co zdaniem mieszkańca Twardogóry miało trwać od lat, wyszło na jaw niedawno. W połowie marca zatrzymano obecnego naczelnika OSP, 41-letniego Sebastiana P. oraz niezwiązanego ze strażą 24-letniego Andrzeja J. Prokuratura w Oleśnicy postawiła mężczyznom zarzuty, nie ujawnia jednak jakie.

- Sebastianowi P. przedstawiono dwa zarzuty, dotyczą przestępstw przeciwko wolności seksualnej. Nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Sąd zastosował wobec niego tymczasowy areszt na 3 miesiące. Andrzejowi J. przedstawiliśmy jeden zarzut, również przestępstwa przeciwko wolności seksualnej. Przyznał się. Zastosowano wobec niego środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji oraz poręczenia majątkowego – informuje Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

- Musimy przyjąć to, nie on pierwszy i nie ostatni. Nie wiem, jaki zarzut mu postawiono. Prostytucja z młodocianymi, tyle nam tylko policja powiedziała. Jedna dziewczynka miała jego numer telefonu i on się przyznał, że się spotykał z nią, ale nie w OSP. Nie wiadomo, dlaczego jest zamieszany w OSP właśnie – mówi matka Andrzeja J.
Reporter: Wierzy pani, że syn mógł z jakąś 13-letnią dziewczynką?
- Nie, nie widziałam. Przyjeżdżały dziewczyny nie tylko z Twardogóry, bo i z Bukowic. Wyganiałam je. Miały po trzynaście lat, może piętnaście, małoletnie. Ja nie pozwalałam, wyganiałam, bo syn ma dziecko – odpowiada matka Andrzeja J.

Do remizy chodzić miały co najmniej dwie nastolatki z twardogórskiego gimnazjum. Osoby, z którymi rozmawialiśmy, nie mają o dziewczynach dobrego zdania.

- Od września zaczęły tam chodzić. Nie wiem, co tam się działo. Jedna opowiadała o swojej koleżance, że puszcza się za trzy dychy i w ogóle takie tam – opowiada jedna z uczennic z Twardogóry.

- Skąd pewność, że to prawda? Bo przecież jedna się przyznała matce, przez co to wyszło – dodaje uczeń z Twardogóry.

- To nie były gwałty, na pewno. One to robiły z własnej chęci. Poza tym, że po alkoholu to wiadomo, były łatwiejsze. Tam kilka dziewczyn było i to takie małolaty, że porażka. Dużo słyszałem, chłopaki chwalili się, jakie tam rzeczy się dzieją, zwłaszcza co wyrabia komendant. Imprezy sobie robili, a dziewczyny przychodziły niby w bilarda pograć, posiedzieć w towarzystwie. Tak naprawdę, później kończyło się tym, że one się spiły i szły na bok ze starszymi. Wiadomo po co – opowiada jeden z mieszkańców Twardogóry.

Dotarliśmy do jednej z gimnazjalistek. Jej rodzina o sprawie nie chce mówić.

- Dziękujemy bardzo za reportaż. My mamy dość tej całej sytuacji, tych pierdół i tak dalej, rzygać mi się chce. Nie możemy rozmawiać – powiedziała matka dziewczyny.

Budynek OSP należy do urzędu miasta, który wspiera straż także finansowo. Naczelnik OSP, Sebastian P. przez lata pracował w gminie jako konserwator. Burmistrz odmówił wypowiedzi przed kamerą.

O sprawie chcieliśmy porozmawiać również z dyrektorką gimnazjum, gdzie chodzą dwie dziewczynki. Nasza kamera nie była tam mile widziana.

W Wielką Sobotę pobito dwóch strażaków z OSP. Czy był to odwet na niewinnych osobach za seksaferę? Pobity strażak, do którego dotarliśmy i jego rodzina zaprzeczają. Prokuratura ma jednak inne zdanie.

- Z uwagi na okoliczności tej sprawy obecnie nie można wykluczyć, że pobicie to miało związek z poprzednim śledztwem – mówi Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

- Może się stać jeszcze wiele nieprzyjemnych rzeczy. Zaczęło się w sobotę od napaści na strażaków, a na czym się skończy, nie wiadomo – podsumowuje pani Wiktoria, znajoma Sebastiana P., zatrzymanego naczelnika Ochotniczej Straży Pożarnej w Twardogórze.*

* skrót materiału

Reporter: Grzegorz Kowalski

gkowalski@polsat.com.pl