Znów pił i kierował. Autobusem!

Pijany kierowca autobusu woził pasażerów. 49-letni Tadeusz B. miał promil alkoholu w organizmie. Okazało się, że mężczyzna już wcześniej jeździł po alkoholu. Stracił nawet prawo jazdy, ale… nie na wszystkie kategorie. Pozwolono mu kierować autobusami, bo tak zarabiał na życie. W innych krajach zawodowych kierowców traktuje się surowiej niż zwykłych obywateli. W Polsce jest na odwrót.

- Odbieramy uprawnienia na samochód osobowy, motocykl, ale pozwalamy jeździć w stanie nietrzeźwości autobusem! Kuriozalne orzeczenie, myślę, że sąd nie przemyślał tego – komentuje Janusz Popiel, prezes Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych Alter Ego.

29 marca policja w Sokółce na Podlasiu otrzymała zgłoszenie o brawurowo zachowującym się kierowcy autobusu firmy transportowej. Na policję zadzwonili kontrolerzy autobusu, którzy zaczęli podejrzewać, że kierowca jest pijany.

- Autobus został zatrzymany do kontroli około godziny 10. Okazało się, że kierowca jest pijany. Miał ponad promil alkoholu – mówi Andrzej Baranowski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.

49-letni kierowca autobusu, którym jechało 10 osób został zatrzymany. Jak się okazało, to nie pierwszy przypadek, kiedy Tadeusz B. wsiadł za kierownicę pijany.

- Wcześniej ten kierowca został zatrzymany w 2011 roku. Podróżował pod wpływem alkoholu samochodem osobowym – zdradza Andrzej Baranowski z policji w Białymstoku.

Wtedy Tadeusz B. miał 1,8 promila alkoholu we krwi. Decyzją sądu i za zgodą prokuratury odebrano mu wówczas prawo jazdy na 2 lata, jednak nie na wszystkie kategorie. Pozwolono mu nadal prowadzić autobusy. I to na wyraźną prośbę właściciela firmy przewozowej, który prosił, żeby nie odbierano kierowcy prawa jazdy.

- Pozbawienie go uprawnień kategorii D skutkowałoby brakiem możliwości zarobkowania i  w sposób istotny rzutowałoby na sytuację jego rodziny – mówi Dariusz Gąsowski, prezes Sądu Rejonowego w Sokółce.

- Firma transportowa dostarczyła zaświadczenie, w którym opisała oskarżonego jako bardzo dobrego pracownika. To była jedna z przesłanek, na które zgodziła się prokuratura, żeby nie odbierać kierowcy kategorii D - mówi Ewa Nowicka-Stachelska z Prokuratury Rejonowej w Sokółce.
Reporter: Z perspektywy czasu widać, że popełniliście błąd.
Prokurator: Niestety, nie możemy przewidzieć wszystkiego.
Reporter: Fakt, że będzie on mógł wyżywić rodzinę był dla państwa ważniejszy, niż bezpieczeństwo innych…
Prokurator: (cisza).

- Zabrakło prokuraturze myślenia, stanowczości. W drugiej instancji ten wyrok nie utrzymałby się. W wielu krajach zawodowi kierowcy mają mniejszy dopuszczalny limit alkoholu we krwi niż inni kierowcy. To jest 0 promila – komentuje Janusz Popiel, prezes Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych Alter Ego.

Próbowaliśmy porozmawiać z kierowcą autobusu - Tadeuszem B., mężczyzna nie wyraził zgody. Jak to możliwe, że będąc pijany wyjechał w trasę? Kto mu wydał kluczyki i dokumenty pojazdu? Niestety, w białostockiej siedzibie firmy transportowej nikt nie potrafił nam na to pytanie odpowiedzieć…

Ponad roku temu w tej samej firmie zdarzyła się podobna sytuacja. W Białymstoku policja zatrzymała kierowcę, który wiózł dzieci na wycieczkę do Poznania. Okazało się, że wcześniej już trzykrotnie był zatrzymywany za jazdę pod wpływem alkoholu. Wciąż miał prawo jazdy na autobus. Wówczas właściciel firmy problem bagatelizował.

- Nie będę nikogo niańczył, wali mnie to. Pan szuka sensacji. Odp… się pan ode mnie – powiedział mężczyzna. *

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl