Miał 11 fragmentów szkła w policzku

10-letni Kuba z Jeleniej Góry potknął się i rozbił głową szklane drzwi. Trafił na stół operacyjny, ale zabieg nie przyniósł ulgi. Chirurg nie zauważył bowiem w policzku dziecka 11 fragmentów szkła! Największy kawałek miał aż 4 centymetry. Kuba cierpiał przez wiele miesięcy. Chirurg do błędu się nie przyznaje.

- Przez 8 miesięcy dziecko miało problemy z mówieniem i jedzeniem – mówi Błażej Gazda, pełnomocnik poszkodowanej rodziny.

Dramat Kuby rozegrał się półtora roku temu w jego domu. Chłopiec trafił na stół operacyjny jeleniogórskiego szpitala.

- Po jednym dniu mnie wypisali. Policzek mi spuchł jak nie wiem. Był cały fioletowy – mówi Kuba.

- Opuchlizna była bardzo duża, nie było widać oka, miał 40 stopni gorączki. Wróciłam na oddział. Leżeliśmy 7 dni. Doktor nas wypisał w stanie dobrym – opowiada Sylwia Kawałek, mama Kuby.

Chłopiec wrócił do domu. Mijały kolejne tygodnie, ból nie ustępował.  I tak przez osiem miesięcy.

- Nie mogłem otworzyć buzi, bo piekła. To był taki ból, jakby ktoś jeździł po skórze nożem, szczypało – wspomina Kuba.

- Na wizycie kontrolnej Kuba dostał antybiotyk, ale bóle nie ustępowały. Nie spał całymi nocami. Później lekarz zalecał nam zabieg rehabilitacyjny, ale nie polepszało się. Podłączyłam lampę i naświetlałam go. Wtedy Kubuś wyczuł szkło pod palcem. Znów trafiliśmy do szpitala.

Zrobiono badanie RTG. Po nim chirurg stwierdził, że boli przez zepsute zęby. Zrobiłam awanturę. Wtedy wyszedł drugi lekarz i powiedział, że należy zrobić badanie tomografiem, bo RTG nie wykaże szkła – opowiada Sylwia Kawałek, mama Kuby.

Dopiero badanie tomografem komputerowym wykazało obce ciała w twarzy dziesięciolatka. Chłopiec został przez mamę zabrany do jednego z wrocławskich szpitali, gdzie przeprowadzono wielogodzinną operację. Z policzka wyciągnięto kilkanaście kawałków szkła.

- To było 11 szkieł,  tego lekarze nie zauważyli w policzku syna – pokazuje kawałki szkła pani Sylwia, mama Kuby.

Rozmawiamy z Piotrem Kwiatuszewskim, chirurgiem dziecięcym, który operował Kubę:

Reporter: Jak to możliwe, że pan nie zauważył tylu odłamków?
Chirurg: Jest to możliwe. Odłamki były głęboko w policzku. Pod mięśniami, leżały na okostnej.
Reporter: Dlaczego nie zlecił pan badania tomografem?
Chirurg: Nie ma takiej procedury, wymaganej za każdym razem.

Mama Kuby w zeszłym roku w wydziale cywilnym jeleniogórskiego sądu złożyła pozew przeciw szpitalowi. Żąda zadośćuczynienia za cierpienia syna. Chce także zdobyć w ten sposób pieniądze na rehabilitację i przeprowadzenie operacji plastycznej dla Kuby. Sprawa jest w toku.

- Miał usuniętych kilka zębów. Powbijało mu się szkło w kości, jest oszpecony. Wstydzi się tych blizn – opowiada pani Sylwia.

- Wpłynął pozew o odszkodowanie w kwocie 100 tys. zł. Na dzień dzisiejszy można po części zgodzić się z żądaniem pozwu, że doszło do jakiejś nieprawidłowości. Skoro nie wyjęto wszystkich odłamków, to coś nie zagrało do końca, ale to wymaga dodatkowych ustaleń – mówi Andrzej Wieja z Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze.

To kolejny fragment rozmowy z chirurgiem, który operował Kubę:

Reporter: Nie przyszło panu na myśl, że skoro objawy nie ustępują, to może tam być szkło?
Chirurg: Ale to się cały czas mieści w typowym urazie policzka.
Reporter: A teraz, z perspektywy czasu, nie uważa pan, że to był błąd w sztuce?
Chirurg: Nie uważam. To jest nietypowy przypadek.

Zastępca dyrektora jeleniogórskiego szpitala do spraw lecznictwa - doktor Zbigniew Markiewicz nie jest już taki stanowczy jak lekarz, który opiekował się Kubą.

- Sprawa jest trudna i niejednoznaczna. Nam jest przykro, że takie zdarzenie miało miejsce. Czy to było zaniedbanie, czy powikłanie? Musimy pozostawić to ocenie biegłych i sądowi. Wówczas zajmiemy stanowisko – powiedział Zbigniew Markiewicz, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Wojewódzkiego Centrum Szpitalnego Kotliny Jeleniogórskiej.

- Pacjent leżał u nas tydzień. Później był tylko raz w poradni – twierdzi Piotr Kwiatuszewski, chirurg dziecięcy, który operował Kubę.

- To jest wierutne kłamstwo. Tych wizyt było wiele. Nie wiem, dlaczego doktor Kwiatuszewski tak mówi. Bezpośrednio na oddział chodziłam – mówi pani Sylwia.

Mama Kuby postanowiła w naszej obecności złożyć w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez chirurga, który przeprowadził operację syna zaraz po wypadku. Uważa, że nie tylko szpital, ale i sam lekarz powinien ponieść konsekwencje.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl