Chcą eksmitować niepełnosprawną

Urzędnicy chcą eksmitować niepełnosprawną kobietę z mieszkania, w którym żyje od 38 lat! Pani Iwona zajmuje lokal komunalny, który otrzymała od miasta jej teściowa. Po śmierci kobiety okazało się, że mieszkanie jest za duże i pani Iwona musi się wyprowadzić. Kobietą opiekuje się młodsza córka Małgorzata, która jest w szóstym miesiącu ciąży. Obie czeka eksmisja.

Iwona Kostrzewa wprowadziła się do mieszkania komunalnego w jednej z dzielnic Warszawy 38 lat temu. Zamieszkała w nim z mężem i teściową, urodziła dwie córki. Niestety, kiedy pani Iwona miała zaledwie 37 lat, zachorowała. Cudem uniknęła śmierci.

- Dostałam wylewu, byłam w stanie śmierci klinicznej .Dziś mam pierwszą grupę inwalidzką. Chciałabym pracować, ale stało się… będę kaleką do końca życia – opowiada pani Iwona.

Niepełnosprawną kobietą opiekował się mąż i teściowa. W życiu codziennym wspomagały ją także dzieci. Niestety, 12 lat temu maż pani Iwony zmarł, a cztery lata temu teściowa. Rolę opiekunów przejęły córki, przede wszystkim młodsza - pani Małgorzata, która mieszka z matką.

- Gdyby nie ona, czekałaby mnie śmierć albo dom starców – mówi pani Iwona.  

44-metrowy lokal, który rodzina zajmowała, teściowa pani Iwony otrzymała z urzędu miasta. Po jej śmierci pani Iwona i jej córka wierzyły, że bez żadnego problemu będą mogły podpisać własną umowę najmu. Niestety, zdaniem urzędników jest to niemożliwe.

- Osobiście się udałam do urzędu. Kazano mi złożyć wniosek na siebie, a nie na mamę. Złożyłam go, ale został negatywnie rozpatrzony. Przekraczamy metraż lokalu o 14 metrów – mówi Małgorzata Kostrzewa, córka pani Iwony.

- To niemożliwe, by moja matka po tylu latach wylądowała w slumsach, nie jest menelem – alarmuje Monika Lalak, starsza córka pani Iwony.

Młodsza córka, pani Małgorzata wielokrotnie opisywała trudną sytuację rodzinną:  niepełnosprawność matki, trudności finansowe... Niestety, dla urzędników najważniejsze są przepisy. Ich zdaniem, by pozostać w mieszkaniu, kobiety muszą spełniać kilka warunków, m.in. mieć odpowiedni metraż, dochody. Wystarczy nie spełnić choć jednego z nich i mieszkanie stracą.     

- Urzędnicy nie mogą uznaniowo przymykać oka na to jedno kryterium. Nikt nie jest odpowiedzialny na tyle, by oceniać czyjąś biedę lub chorobę, dlatego są przepisy. One wszystkich tak samo obowiązują. Te wszystkie kryteria muszą być spełniane łącznie – mówi  Monika Beuth-Lutyk, rzecznik Urzędu Dzielnicy Wola, miasta stołecznego Warszawy.

- Ta pani po śmierci swojej teściowej powinna wstąpić w umowę najmu na podstawie artykułu 691., gdzie nie obowiązuje żadne kryterium dochodowe ani metraż – uważa Marek  Jasiński z Komitetu Obrony Lokatorów w Warszawie.

Niestety, urzędnicy przepisy interpretują inaczej. Kobiety płacą regularnie czynsz, i to nie mały, bo prawie siedemset złotych, przez wiele lat ponosiły także koszty remontu bloku. Poza tym pani Małgorzata jest w szóstym miesiącu ciąży.

- Mimo że nie jesteśmy rodziną patologiczną, nie zakłócamy porządku, nie organizujemy żadnych libacji, nie niszczymy mienia, klatki, to jesteśmy traktowani na równi z takimi, którzy nawet nie płacą czynszu – mówi Małgorzata Kostrzewa, córka pani Iwony.

- Ona za wszystko regularnie płaci, to z jakiej racji? A że ma za duży metraż? Przecież ona jest kaleką, przyjdzie dziecko, to gdzie? Ja nie rozumiem tego – dziwi się pani Stefania, sąsiadka pani Iwony.

Do 15 kwietnia kobiety miały opuścić mieszkanie. Teraz sprawa o eksmisję trafi do sądu. A sąd może im przyznać jedynie niewielki lokal socjalny. Kobiety mieszkania nie opuściły, bo nie mają gdzie i za co się wyprowadzić. 

- To jest zły przepis, osoby niepełnosprawne potrzebują więcej miejsca, żeby mogły się spokojnie ruszać po mieszkaniu – mówi pani Iwona.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl