Zapłacą 350 tys. zł za… kamienie na szlakach

Starostwo Powiatowe w Tucholi zapłaci 350 tys. zł za oznakowanie szlaków turystycznych tak zwanymi mówiącymi kamieniami. Cześć radnych jest oburzona wysoką ceną oraz faktem, że przetarg wygrała firma należąca do żony jednego z radnych.


Powiat Tucholski od dwóch lat za pieniądze Ministerstwa Środowiska remontuje m. in. leśne parkingi i szlaki turystyczne w Borach Tucholskich. Część środków postanowiono przeznaczyć na oznakowanie szlaków tzw. mówiącymi kamieniami. Zgłosiły się dwie miejscowe firmy. Najważniejszym kryterium była cena…

- Chcieliśmy wiedzieć, ile to mniej więcej może kosztować, żebyśmy mogli sobie odpowiednią kwotę przygotować, bo z tych 600 tysięcy oszczędności, planujemy wykonać także inne cele – mówi Wiktor Metkowski, wicestarosta tucholski.

- Prywatnie robiłem rozpoznanie rynku i kilku wykonawców byłoby w stanie taką usługę wykonać zdecydowanie taniej – twierdzi Piotr Mówiński, radny Tucholi.

Przetarg na wykonanie i ustawienie kamieni w Borach Tucholskich wygrała firma należąca do żony jednego z radnych z ugrupowania rządzącego powiatem. Kamienie wykona za ponad 350 tysięcy złotych. Organizacja przetargu zaniepokoiła część radnych z Tucholi. Dlaczego zgłosiły się tylko dwie firmy?

- Przetarg był ogłoszony bardzo szybko, trwał siedem dni i myślę, że wielu oferentów nie zdążyło zaoferować swoich usług – mówi Jerzy Kowalik, radny z Tucholi.

- Było to 7 dni, w tym święta, dni wolne, więc ograniczono udział konkurencji i większej ilości podmiotów, który dawałby szansę na osiągnięcie jak najniższej ceny – dodaje radny Piotr Mówiński.

- Minimalny, ustawowy termin to siedem dni. Taki termin został przyjęty, wszystko było zgodne z prawem – mówi Wiktor Metkowski, wicestarosta tucholski.

Opozycyjni radni zwrócili także uwagę na to, kto wystawił rekomendację firmie, która wygrała przetarg. Rozmawiamy z Wiktorem Metkowskim, wicestarostą tucholskim:

Reporter: Panie starosto, w jaki sposób firmy uwiarygodniały się, przedstawiły jakieś rekomendacje?
Wicestarosta: Poprzez rekomendacje, tak.
Reporter: Od kogo miała rekomendacje firma, która wygrała?
Wicestarosta: Od firmy Bolmar.
Reporter: Czyli firmy należącej do?
Wicestarosta: Do pana radnego.

- Ja współpracuję z firmą mojej żony, korzystam z jej pracowników i wcześniej korzystałem. Skoro ona wykonuje dla mojej firmy usługi, to dlaczego nie miałem jej udzielić referencji? – pyta Marek Boliński, radny z Tucholi, mąż właścicielki firmy, która wygrała przetarg.

Wątpliwości, które radnym tucholskim nasunęły się już po zakończeniu przetargu sprawiły, że na najbliższej sesji rady powiatu będą chcieli, by przetargowi przyjrzała się komisja rewizyjna. Żona radnego nie zgodziła się wystąpić przed kamerą.

- Nie byłem w komisji przetargowej, nie ja rozpisywałem przetarg, nie ja w tym przetargu startowałem. Startowała firma mojej żony, to jest oddzielna firma. Oddzielna jednostka płacąca podatki, zatrudniająca pracowników. Nie widzę tu żadnego złamania prawa, ani ja go nie złamałem, ani moja małżonka – zapewnia Marek Boliński, radny z Tucholi.

- Ja mam szereg wątpliwości od strony etycznej. Mieszkańcy powiatu tucholskiego już ocenili, że tak nie powinno się robić – ocenia radny Piotr Mówiński.

Jeśli obawy części radnych potwierdzą się, starostwo może ponieść poważne konsekwencje finansowe…

- Gdyby potwierdziły się moje wątpliwości dotyczące złamania prawa o zamówieniach publicznych, grożą nam konsekwencje finansowe, bo trzeba będzie zwracać środki do ministerstwa albo pomniejszyć pulę o korektę, którą ministerstwo założy – mówi Piotr Mówiński, radny z Tucholi.

- Pora zrewidować prawo związane z przetargami i sam sposób funkcjonowania samorządów w Polsce, bo coraz więcej jest tego typu patologii. Drapieżność władzy jest coraz zwiększa, by sięgać po pieniądze – uważa prof. Marek Sokołowski, socjolog Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.*

* skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl