Starsi ludzie głosu nie mają

Pani Urszula Stosio walczy o opiekę nad 98-letnią matką , która przebywa w zakładzie opiekuńczo-leczniczym. I mimo że pani Klara nie jest ubezwłasnowolniona i chce spędzić ostatnie chwile w domu, sama nie może o tym zadecydować. Nie pozwala na to dyrekcja ośrodka, a także dwie pozostałe córki, które - jak twierdzą - nie mają już siły opiekować się staruszką.

-  Siedzę tutaj na fotelu, w którym moja mama przebywała do momentu przyjęcia jej do zakładu opieki leczniczej, patrzyła sobie w okienko, na ludzi, to było jej okno na świat - mówi  Urszula Stosio, która  chce  opiekować się matką.


Pani Klara Grzeja ma 98 lat. Od kilku tygodni przebywa w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym przy Szpitalu św. Józefa w Mikołowie. Oddały ją tam córki.


- Nie jestem w stanie zapewnić mamie profesjonalnej, całodobowej opieki - mówi Teresa Kłapyta, córka pani Klary.


Jedna z córek mówi jednak, że stan pani Klary bardzo się w zakładzie pogorszył. Chce matkę zabrać do domu i tam się nią opiekować.


- Z pewnością nie jest to dobre środowisko dla nikogo, bo to jest przygnębiający widok tylu osób naraz w stanie różnym - mówi Teresa Kłapyta, córka pani Klary.


- Jest to przygnębiający widok, moja mama zawsze była ubrana ładnie, lubiła się ubrać, a tam leży cały czas w łóżku - mówi Urszula Stosio, która  chce  opiekować się matką.


 Starsza pani podpisała oświadczenie o chęci wyjścia na własne żądanie. Jednak dwie córki na to się nie zgadzają. To wystarczy dyrekcji placówki. Staruszka  do domu wrócić nie może.

- Stan pani Klary wskazuje na to, że wymaga całodobowej opieki, pomiędzy córkami istnieje sprzeczność, czy są w stanie taką opiekę zapewnić swojej mamie - mówi Jacek Czapla, zastępca dyrektora ds. medycznych Szpitala św. Józefa w Mikołowie.


 - Zarzucam siostrze, że nie opiekuje się mamą tak jak należy -  mówi Teresa Kłapyta, córka pani Klary.


 - Jeśli córka chce własną matkę, do własnego mieszkania zabrać, a nie chcą jej oddać, to  jest jakieś chore -  mówi Teresa Mehlich, znajoma pani Urszuli.


Dyrekcja szpitala sprawę skierowała do sądu rodzinnego. Teraz  sędzia będzie musiał zdecydować o losie staruszki.


- Wpłynęło zawiadomienie zakładu opiekuńczego z Mikołowa odnośnie pani Klary. Zostało wszczęte postępowanie i będzie przedmiotem rozpoznawania przez wydział rodzinny naszego sądu - mówi Bogusława Kubica, prezes  Sądu Rejonowego w Mikołowie.


- Pani Klara Grzeja nie jest osobą ubezwłasnowolnioną, w związku z czym może sama zażądać wypisania jej z zakładu opiekuńczo-leczniczego. Jeśli szpital odmawia do czasu rozstrzygnięcia sądowego,  to postępowanie jest co najmniej wątpliwe w mojej ocenie -  mówi Malwina Woźniak - Łogiewa,  radca prawny.


- To  jest moje marzenie,  żeby wróciła  do domu,  żeby nacieszyła się  tym domem jeszcze - mówiUrszula Stosio, która  chce  opiekować się matką. *

*skrót materiału


Reporter: Michał Bebło


mbeblo@polsat.com.pl