Dom dla powodzian będzie… sprzedany

Rozczarowanie, łzy i bezsilność w rodzinie Grzesiaków z Sandomierza. Rodzice trzynaściorga dzieci ucierpieli w powodzi. W 2011 roku znalazł się sponsor, który miał zbudować im dom, ale nie starczyło mu środków na dokończenie inwestycji. Grzesiakowie chcieli to zrobić sami. Burmistrz woli jednak niewykończony budynek sprzedać.

W 2010 roku cała Polska żyła losem osób poszkodowanych w czasie powodzi w Sandomierzu. Dwukrotna fala powodziowa spowodowała ogromne zniszczenia.

Państwo Grzesiakowie mają trzynaścioro dzieci. Przed powodzią mieszkali w wynajętym domu w Sandomierzu. Po tragedii z 2010 roku nie otrzymali pomocy finansowej.

- Właściciel nie wyraził zgody, żebyśmy mogli wziąć te pieniążki i zrobić remont. Powiedział, że dom jest do sprzedania – mówi Wiesława Grzesiak, poszkodowana w powodzi.

Grzesiakowie kilkakrotnie byli przenoszeni z miejsca na miejsce. W końcu otrzymali lokale socjalne, w których mieszkają do dzisiaj. W 2011 roku wydawało się, że los się do nich uśmiechnął.

- Znalazł się sponsor, który chciał wybudować dom. Wybrano naszą rodzinę  - wspomina Wiesława Grzesiak.

- Zobaczyłem w Sandomierzu rozmiar nieszczęść i pomyślałem, że skoro nam jest tak dobrze, to dlaczego nie możemy pomóc. Zadzwoniłem do burmistrza i zaproponowałem wybudowanie domu. Uzgodniliśmy warunki, burmistrz przekazał działkę i zaczęliśmy budować - Ryszard Konstanty, właściciel firmy Meblodomplus.

W ciągu roku deweloper postawił dom. Grzesiakowie bardzo się cieszyli.

- Jak już był wybudowany, to dziewczyny powybierały sobie pokoje. Od sierpnia jednak nic się tam nie dzieje – mówi Wiesława Grzesiak.

- Nie było tylu zleceń co wcześniej, poza tym zajmuję się pomocą charytatywną dla innych osób i stwierdziłem, że wstrzymam budowę w Sandomierzu – tłumaczy Ryszard Konstanty, właściciel firmy Meblodomplus.

Deweloper stwierdził, że nie jest w stanie dokończyć budowy. W tej sytuacji burmistrz Sandomierza zdecydował, że Grzesiakowie domu nie dostaną.

- Chcieliśmy, żeby oddał nam to w takim stanie, w jakim jest. Mamy sześciu synów, budowlanki kończyli, malowanie, płytki, wszystko potrafią – mówią Wiesława i Tadeusz Grzesiakowie.

- Jestem przeciwny takiemu rozwiązaniu. Tylko nieliczni mają tam stały dochód, tak że wariant przekazania tego obiektu nie wchodzi w grę – mówi Marek Bronkowski, zastępca burmistrza Sandomierza.

Burmistrz mówi, że Grzesiakowie domu nie dostaną. Urząd miasta ma wobec budynku inne plany: chce go sprzedać.

- Ze środków uzyskanych ze sprzedaży chcemy zakupić kilka kontenerów socjalnych. Teren jest już wskazany, staramy się o pozwolenie na budowę – mówi Marek Bronkowski, zastępca burmistrza Sandomierza.

Grzesiakowie czują się oszukani. Boją się o swoją przyszłość, bo umowa najmu lokalu socjalnego już się skończyła. Zgodnie z umową mieli w nim mieszkać do czasu zakończenia budowy domu.

- Tu też mieszkali powodzianie, dostali pieniądze, wybudowali domy i wyprowadzili się.  A my to chyba pod most pójdziemy mieszkać, nie wiem – rozpacza Wiesława Grzesiak.*

* skrót materiału

Reporterka: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl