Policjant zginął z rąk 13-letniego syna

13-letni Antek zabił nożem swojego ojca, policjanta. Do dramatu doszło w Drzewicy niedaleko Opoczna. Antek i jego rodzeństwo mieszkali z matką. Pan Tomasz był z byłą żoną w konflikcie. 21 kwietnia 2013 roku jechał z dziećmi na plac zabaw. Antek wyciągnął nóż już w samochodzie. Co się stało, że 13-letni chłopak nagle stał się zabójcą?


- Nie ma Tomka, Zdzisiu, jak my teraz będziemy żyć? Nie ma naszego Tomuńka! – rozpaczali podczas pogrzebu rodzice policjanta.

- Gdyby dorośli potrafili ze sobą dorośle rozmawiać, być może w ogóle byśmy się nie spotkali, nie rozmawiali na ten temat – komentuje Marek Obszarny, dziennikarz Dziennika Łódzkiego.

Tomasz i Joanna K. byli małżeństwem przez 12 lat. Pan Tomasz był policjantem w komendzie w Opocznie. Małżonkowie mieli troje dzieci. Mieszkali razem w pobliskiej Drzewicy. Ale ich związek od dawna pozostawał wyłącznie fikcją.

- Znęcał się i nad żoną, i nad dzieckiem. Ona go zostawiła, mieszkałby pan z sadystą? – pyta jeden z mieszkańców Drzewicy.

- Był przepełniony miłością do niej, a ona była przepełniona do innych. Przez 12 lat Tomek jako jeleń żył w trójkącie, to tam na pewno były spięcia – twierdzi z kolei Feliksa K., matka nieżyjącego pana Tomasza.

- Potrafiła wziąć pożyczkę na telefon, na wyjazd z kochankiem – dodaje matka chrzestna Tomasza K.

- Jakby tam nie było przemocy, to by ludzie nie gadali – mówi inny mieszkaniec Drzewicy.

W 2011 roku państwo K. postanowili się rozwieść. Zapadł wyrok. Małżeński konflikt wcale jednak się nie zakończył. Pan Tomasz wyprowadził się z domu. Dzieci zostały z panią Joanną. Pan Tomasz z dnia na dzień zaczął tracić z nimi kontakt.

- Czasami mówił o tym wprost, że nie miał możliwości spotkania się z dziećmi – mówi Barbara Stępień z Komendy Powiatowej Policji w Opocznie, gdzie pracował pan Tomasz.

- Otwierał tylko drzwi i słyszał: nikt do ciebie nie wyjdzie. A ta mała mówiła: spadaj stąd, spadaj stąd! Takie słowa były u dziecka! – dodaje Feliksa K., matka pana Tomasza.

- To nienawiść, która niemal fruwa w powietrzu. To nie jest bezkarnie, że można iść pod prysznic i spłukać to z siebie. I Antek to jest klasyczny przykład skrzywdzenia dziecka przez konflikt dorosłych – ocenia Mirosława Kątna, psycholog z Komitetu Ochrony Praw Dziecka.

Jest niedziela, 21 kwietnia 2013 roku. Po służbie pan Tomasz jedzie na spotkanie z dziećmi. Zamierza zabrać je na nowo wybudowany plac zabaw. Wszyscy wsiadają do samochodu. Miejsce obok ojca zajmuje najstarszy syn, 13-letni Antek.

- Jeszcze w samochodzie Antek wyciągnął nóż i jednym ciosem wbił go w okolice mostka swojego taty – mówi Marek Obszarny, dziennikarz  Dziennika Łódzkiego.

- Jak uderzył, to poszło w serce. Strasznie dzikie okrzyki wydawał, nieludzkie – opowiada jeden z mieszkańców Drzewicy, świadek zabójstwa.

- Ja bym chciała o tym widoku jak najszybciej zapomnieć, ale chyba się nie da. To jest tak, że parę godzin wcześniej widzi pan kogoś w pracy, żegnacie się, a za chwilę koledzy przyjeżdżają, żeby robić oględziny jego ciała – mówi Barbara Stępień z Komendy Powiatowej Policji w Opocznie, gdzie pracował pan Tomasz.

Kilkanaście minut po zabójstwie na miejscu zbrodni pojawili się policjanci. Antek został przewieziony do izby dziecka. Dzień później złożył zeznania przed sądem rodzinnym. Przesłuchanie odbyło się przy drzwiach zamkniętych. Trwało kilka godzin.

- To są sprawy objęte tajemnicą lekarską i ustawą o ochronie zdrowia psychicznego. Na żaden komentarz nie mogę sobie pozwolić – powiedział biegły, który brał udział w przesłuchaniu.

- To jest chyba moment taki na zastanowienie się, co dalej z tym dzieckiem. Ja na miejscu dziadków starałabym się przebaczyć Antkowi. Mają jeszcze do stracenia wnuka, ratowałabym to dziecko. Nie można obarczać go winą za błędy dorosłych – zauważa Barbara Stępień z Komendy Powiatowej Policji w Opocznie, gdzie pracował pan Tomasz.

Obecnie Antek znajduje się w schronisku dla nieletnich. Czeka na proces. Grozi mu pobyt w poprawczaku aż do pełnoletniości. Zanim zapadnie wyrok, zbadają go jednak biegli psychiatrzy. To oni będą musieli ustalić, jak doszło do tego, że cichy, nieśmiały chłopak w jednej chwili stał się w mordercą.

- Potrzebna jest pomoc psychiatrów, pedagogów, ale uważam, że niekoniecznie w takiej placówce o zaostrzonym rygorze – mówi Agata Klimek, dyrektor Gimnazjum im. Jana Pawła II w Drzewicy, gdzie uczył się Antek.

- Tu wszyscy przegrali. Chyba największymi przegranymi w tej sprawie są te dzieci. Mam nadzieję, że taka tragedia nigdy więcej, w żadnej rodzinie się nie powtórzy – dodaje Barbara Stępień z Komendy Powiatowej Policji w Opocznie, gdzie pracował pan Tomasz.*

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl