Koniec z tańszym paliwem z Rosji
Celnicy z miejscowości Bezledy koło Bartoszyc uderzyli w okolicznych mieszkańców, którzy zarabiali na przywożeniu z Rosji tańszego paliwa. Na osoby, które przekroczyły granicę co najmniej 10 razy w miesiącu nałożyli cła. Ludzie są oburzeni, bo o nowej interpretacji przepisów nikt ich nie informował. Dla wielu osób tańsze paliwo z Rosji to jedyne źródło utrzymania.
- Do tej pory można było spokojnie jeździć. Myślę, że to sposób na łatanie dziury budżetowej, teraz będą od czasu do czasu zdzierać od ludzi – mówi pan Andrzej, który jeździ po paliwo do Rosji.
- Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu i to jest tego kliniczny przykład, bo nie ma jeszcze rozporządzenia na piśmie, a nasi celnicy działają. Chcieli chyba wyjść przed szereg – dodaje Tomasz Miroński, dziennikarz Gońca Bartoszyckiego.
Bezledy to jedno z czterech drogowych przejść granicznych z Federacją Rosyjską. Mieszkańcy przygranicznych powiató w mogą tam przekraczać granicę bez wiz. Z reguły przywożą z Rosji paliwo - o wiele tańsze niż w Polsce. Dla większości podróżnych była to także szansa na jakikolwiek zarobek.
- Na granicę człowiek jeździ, żeby sobie i dla rodziny paliwa przywieźć, z tego się człowiek po części utrzymuje, dorobi chociaż na te opłaty i jedzenie. Ciężko jest o pracę w Bartoszycach – opowiada pani Danuta, która mieszka niedaleko granicy.
Po paliwo jeździ również pan Andrzej.
- Samochód jest wyposażony w 100 litrowy zbiornik paliwa, a dodatkowo można w bańce wziąć jeszcze 10 litrów paliwa i to wszystko – opowiada.
- Taka jest rzeczywistość na tym terenie. Ludzie z tego żyją i ja się temu nie dziwię, ale ten spór musi być wyjaśniony przez izbę celną. Tak, aby mieszkańcy powiatów, które są w małym ruchu granicznym, bez powodów nie byli nękani przez służby celne – mówi Wojciech Prokocki, starosta bartoszycki.
Przed kilkoma dniami na przejściu w Bezledach celnicy bez uprzedzenia zaczęli nakładać cła na wszystkich, którzy w ciągu miesiąca przekroczyli granicę 10 razy i przywieźli z Rosji paliwo. Przez ostatni rok nigdy nic podobnego nie miało miejsca – twierdzą mieszkańcy.
- Niech ja przewiozę te 70 litrów, to na dwa dni przeżycia jest. A jak ktoś nie pracuje? Takich ludzi jest masa, ja widzę tu różne rejestracje: i ze Szczytna, i Lidzbarka, wszystko jeździ – mówi pani Danuta.
- Ci, którzy jeżdżą po paliwo poza Unię Europejską, muszą pamiętać o trzech zasadach. Pierwsza to paliwo można wwieźć w zbiorniku zamontowanym w aucie i dodatkowo 10 litrów w kanistrze. Druga zasada, że to paliwo nie może być spuszczane z tego auta, trzecia, że po to paliwo można jeździć okazjonalnie, czyli rzadko, przy okazji – tłumaczy Ryszard Chudy z Izby Celnej w Olsztynie.
Ale taka właśnie wykładnia przepisów dla mieszkańców pasa przygranicznego jest nowością, z którą nie chcą się pogodzić. Nowa regulacja jest zaskoczeniem także dla samorządowcó w i parlamentarzystów.
- Jest pewna wątpliwość: co należy rozumieć przez okazjonalność? Miałem kontakt z wicedyrektorem izby celnej i on wyjaśniał, że sporadyczny wyjazd to nie więcej niż 10 razy w miesiącu i stąd ten konflikt – mówi Wojciech Prokocki, starosta bartoszycki.
- To zamieszanie jest dla mnie absolutnie niezrozumiałe. Pamiętajmy o tym, że to nie tylko nasi obywatele jeżdżą do Rosji, ale i Rosjanie przyjeżdżają tutaj. Jeśli Rosjanie przyjeżdżają i kupują dużo, to wszystko jest ok, a jeśli nasi obywatele jeżdżą do Rosji i też kupują dużo, to nie jest ok – mówi Miron Sycz, poseł na Sejm.
- Te działania prowadzono dlatego, że były zgodne z przepisami. Widząc, że są osoby, które bardzo często przywożą to paliwo, zaczęliśmy działać. Te działania przeniosą się teraz na całą granicę Polski z krajami spoza Unii Europejskiej – mówi Ryszard Chudy z Izby Celnej w Olsztynie.
Politycy z Warmii i Mazur już zapowiedzieli interwencję w tej sprawie, protestują także mieszkańcy. Uważają, że przez nowe regulacje pozbawia się ich jedynej szansy na zarobkowanie w regionie, gdzie co czwarty dorosły nie ma pracy…
- Gdyby tutaj były jakieś normalne warunki pracy, to ludzie by tego nie robili. Przecież wiadomo, że to nie jest do końca w porządku, że ktoś jedzie do Rosji i później sprzedaje paliwo, ale co ma zrobić, jeśli ma na utrzymaniu dwójkę dzieci, a nie ma pracy? – pyta pan Andrzej, który jeździ do Rosji po paliwo.
- Jeżeli nie będą mieli z czego żyć, to będą musieli pójść po pomoc od państwa. Państwo, które zyska parę złotych, będzie musiało je wypłacić w formie zasiłków – uważa Tomasz Miroński, dziennikarz Gońca Bartoszyckiego.*
* skrót materiału
Reporter: Leszek Tekielski