8 dni aresztu za niewinność

Karol Frygier z Torunia na 8 dni trafił do aresztu za kradzież… czterech tabliczek czekolady. W dodatku twierdzi, że jest niewinny! Prawdziwy złodziej miał podać policjantom jego dane. Funkcjonariusze uwierzyli, bo potwierdziła je partnerka złodzieja. Pan Karol o niczym nie wiedział, gdyż korespondencja z sądu przychodziła na inny adres.

- Największy żal mam do policji, która wypisała karę grzywny na słowo – mówi pan Karol.

Do naszej redakcji dotarł mail od zrozpaczonego 25-letniego Karola Frygiera z Torunia. Mężczyzna, który jest ojcem trzyletniej Nadii i siedmioletniej, niewidomej Wiktorii, w kwietniu trafił do wiezienia. Jak twierdzi - przez pomyłkę. Na policję zgłosił się sam, kiedy dowiedział się, że funkcjonariusze poszukiwali go w domu jego babci.

- Wszedłem do komisariatu, zapytałem dlaczego mnie szukają. Powiedzieli, że pójdziemy do kierownika. Kiedy przeszedłem przez drzwi, zabrali mnie do aresztu – opowiada pan Karol.

Przebywając w toruńskim areszcie mężczyzna napisał list do sądu, w którym opisał swoją sytuację. Zaznaczył, że nigdy wcześniej nie był karany, a obecne zatrzymanie to pomyłka. Wówczas sąd zdecydował się po ośmiu dniach wypuścić go na wolność.

- Ta sprawa będzie ponownie wyjaśniana. Jedynym powodem, dla którego został on zwolniony było to, że w sposób niebezpośredni została stwierdzona jego tożsamość – mówi Agnieszka Kucińska-Stanny z Sądu Rejonowego w Grudziądzu.

Okazało się, że w marcu 2012 roku w jednym ze sklepów w Grudziądzu ochrona zatrzymała złodzieja, który ukradł cztery czekolady o wartości 7 złotych i 52 groszy. Wezwano policję. Mężczyzna nie miał dokumentów przy sobie. Podał dane osobowe z pamięci wraz z datą i miejscem urodzenia oraz numerem PESEL.

- Nie miał miejsca stałego zamieszkania, ale była z nim dziewczyna, która potwierdziła jego dane, a my dane tej dziewczyny potwierdziliśmy na podstawie jej dowodu. Mężczyzna powiedział, że przebywa w miejscu zamieszkania tej dziewczyny w Grudziądzu. Poprosił, żeby właśnie tam kierować korespondencję do niego – opowiada Marzena Solochewicz-Kostrzewska z Komendy Miejskiej Policji w Grudziądzu.

- Nic nie ukradłem! Tego dnia nie byłem nawet w Grudziądzu. W dniu, kiedy doszło do kradzieży, byłem w delegacji w podkrakowskiej Wieliczce. Mam na to dokumenty – zapewnia pan Karol, który spędził w areszcie 8 dni. 

Mężczyzna podający się za Karola Frygiera odmówił przyjęcia 500 złotowego mandatu. Sprawa trafiła do sądu, który skazał złodzieja sklepowego na 20 godzin prac społecznych. Na początku bieżącego roku zapadł kolejny, surowszy już wyrok.

- Zmiana nastąpiła, kiedy ten pan nie stawił się do wykonania prac społecznych. Wówczas kurator złożył wniosek o zamianę kary. Ponieważ nie była odbierana żadna korespondencja, kara została zamieniona na 15 dni aresztu. Wydano list gończy – informuje Agnieszka Kucińska-Stanny z Sądu Rejonowego w Grudziądzu.

- Myślę, że podszył się za mnie były chłopak mojej siostry. Sprzedałem mu kiedyś mój samochód. Stąd miał moje dane. Akurat ta osoba była wielokrotnie karana – mówi pan Karol.

Osobą, o której mówi pan Karol jest mieszkaniec Grudziądza Dariusz L. Jedziemy pod adres do korespondencji, który podał policjantom podający się za Karola Krygiera. Drzwi otwiera nam matka Sandry N., która w błąd wprowadziła policję.

- Córki nie ma od sierpnia, jest w Anglii. Tu tylko Darek mieszkał, nikt więcej.

- Dlaczego pani córka skłamała?

- Nie wiem, może wymusił na niej. On ją zamykał, gwałcił, bił. Nie zgłosiła tego na policję, bo się bała. Jego własna matka też była bita i gwałcona. Też się go bała.

Poinformowaliśmy o naszych ustaleniach policję. Matka Sandry została natychmiast przesłuchana. Na podstawie tych zeznań wszczęto śledztwo. Nadal nie wiadomo jednak, jak to możliwe, że niewinna osoba trafiła za kratki.

- Trudno powiedzieć, że ktokolwiek popełnił błąd w tej sprawie. Takie przypadki są na porządku dziennym – mówi Agnieszka Kucińska-Stanny z Sądu Rejonowego w Grudziądzu.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl