15-latek przed sądem! Zawracał na pasach

Policjanci z Rzeszowa zauważyli, że 15-letni Kasper łamie prawo zawracając skuterem na przejściu dla pieszych. Nie mogli ukarać go mandatem, więc postanowili skierować sprawę do sądu! Ten będzie musiał ustalić, czy łamiąc przepisy Kasper wykazał przejawy demoralizacji.

- Ja rozumiem, że popełniłem błąd, jestem tego świadom. Gdyby była taka możliwość, sam z uzbieranego kieszonkowego zapłaciłbym ten mandat – mówi 15-letni Kasper.

15-letni Kasper Kostera ma skuter od 3 lat. W styczniu tego roku nastolatek z Rzeszowa rozwoził plakaty informujące o feriach zimowych.

- Ktoś z bocznej drogi wyjechał mu na nieoświetlonym rowerze. Syn stracił równowagę i przewrócił się - mówi Radosław Kostera, ojciec Kaspra.

- Noga stłuczona, skuter obdarty, telefon rozwalony. Byłem zestresowany, skoczyła mi adrenalina. Byłem wściekły na tego gościa. Rozumiem, gdyby wstał, przeprosił, ale on po prostu ruszył dalej – opowiada Kasper.

- Syn zawrócił przy skrzyżowaniu, gdzie była sygnalizacja świetlna, przejechał przez chodnik, żeby zmienić kierunek ruchu. W tym momencie zatrzymali go policjanci w nieoznakowanym samochodzie – dodaje pan Radosław.

Chłopak nie powinien przejeżdżać przez przejście dla pieszych. Jednak z racji młodego wieku policjanci nie mogli ukarać go mandatem.

- Policjant powiedział, że ktoś przyjdzie do domu, porozmawia, że tak nie można robić i na tym wszystko się skończy – mówi Kasper.

- O sprawie zapomnieliśmy. Pod koniec stycznia zapukał do drzwi bardzo miły pan, okazało się, że to kurator sądowy. Przyszedł zrobić wywiad środowiskowy. Dokładnie oglądał dom, pokój syna, jego łazienkę, zadawał pytania odnośnie problemów wychowawczych, czy występowały, ile czasu spędzam z synem – opowiada pan Radosław.

Dlaczego rodzinę odwiedził kurator? Okazało się, że policjanci skierowali sprawę do sądu. Teraz wymiar sprawiedliwości ustala, czy chłopak przejeżdżając skuterem przez przejście dla pieszych wykazał… przejawy demoralizacji.

- Kurator ustalił, że nieletni Kasper nie sprawia kłopotów w rodzinie, nie sprawia kłopotów w szkole, ma dobre kontakty z kolegami, rodzicami, nie ma uwag co do zachowania Kaspra. Sąd uznał, że należy wszcząć postępowanie opiekuńczo-wychowawcze i wyznaczył termin rozprawy – informuje Paweł Janda, prezes Sądu Rejonowego w Rzeszowie.

Ojciec nastolatka wie, że jego syn złamał przepisy i dlatego go ukarał. Chłopak miał obiecane, że po skończeniu 16 lat, będzie mógł zrobić uprawnienia na większe jednoślady. Na razie może o tym zapomnieć. Mężczyzna jednak jest zdziwiony tym, że sprawa trafiła aż do sądu.

- Tak to wygląda w polskim systemie prawnym. Osoba, która ma mniej niż 17 lat, przyłapana na wykroczeniu i wylegitymowana przez policjantów to początek sprawy, która kończy się w sądzie – przyznaje Paweł Międlar, rzecznik Podkarpackiego Komendanta Wojewódzkiego Policji.

- Kilkanaście dni temu opublikowaliśmy tekst dotyczący 15-latki, która przechodziła na czerwonym świetle. W tym przypadku też ruszyła machina sądowa, też czeka ją rozprawa w sądzie. Później do redakcji zgłosiło się wiele osób, które spotkała taka działalność policji, że ich dzieci trafiły do sądu. Większość jest już po rozprawach, sądy te sprawy umorzyły – mówi Wojciech Tatara, dziennikarz Gazety Codziennej Nowiny.

- Policja dokonuje błędnej wykładni przepisów, zapomina, że dobrem nadrzędnym jest dobro dziecka, że zanim skieruje sprawę do sądu rodzinnego i nieletnich, należy wyczerpać inne środki, mniej radykalne, takie jak: zwrócenie uwagi, rozmowa wychowawcza – zauważa prof. Czesław Kłak, karnista z Wyższej Szkoły Prawa i Administracji w Rzeszowie.

Nie wiadomo jak zakończy się sprawa 15-latka. Chłopak nie mógł być na pierwszej rozprawie, ponieważ pisał w tym czasie testy gimnazjalne.

- W okresie międzywojennym jeden z profesorów mówił, że nie powinno się strzelać z armaty do mrówki i to jest mniej więcej ten sam przypadek. Zastosowaliśmy reakcję, która jest rażąco niewspółmierna do tego, co się stało – ocenia prof. Czesław Kłak, karnista z Wyższej Szkoły Prawa i Administracji w Rzeszowie.

- Moje dziecko się tym wszystkim przejmuje. To na pewno zostawi ślad w jego psychice. Policjanci mają przez to lepszą wykrywalność, ładnie rosną statystyki, tylko nie zastanowi się pan w mundurze, co może zrobić dziecku. Że zamiast mu pomoc, może zrobić mu krzywdę. I to mi się nie podoba – podsumowuje Radosław Kostera, ojciec Kaspra.*

* skrót materiału

Reporter: Grzegorz Kowalski

gkowalski@polsat.com.pl