Połączyła ich Interwencja

Dzięki reportażowi Interwencji, pan Jerzy przestał być osobą bezdomną. Mężczyzna trafił na ulicę, gdy jego żona ułożyła sobie życie z innym mężczyzną. Jego historia poruszyła panią Małgorzatę z Łodzi. Kobieta zaproponowała mu wspólne mieszkanie i nowe życie. Towarzyszyliśmy im przy pierwszym spotkaniu.

Kilkanaście dni temu trafiliśmy do noclegowni dla bezdomnych. Opowiedziano nam o trudnej sytuacji ośrodków, o braku miejsc i zwiększającej się licznie osób potrzebujących pomocy.

- W naszym kraju jest tak, że najpierw się wydaje ustawy, a potem się myśli. Nasze ośrodki pękają w szwach! – alarmował wówczas Marek Skrzymowski, dyrektor Stowarzyszenia  „Granica”, które prowadzi noclegownię w Pabianicach.

- To, że człowiek jest bezdomny, nie znaczy, że jest głupi, że jest darmozjadem lub nierobem. Tak mu się życie potoczyło. Czy ja jestem nienormalny, bo bezdomny? Jeśli tak, to trzeba mnie zabić, wysłać na Kaukaz, pozbyć się problemu – mówił pan Jacek, bezdomny.

52-letni pan Jerzy, jak wielu innych bezdomnych, o takim losie nie marzył. Miał dobrą pracę za granicą. Niestety, kiedy mężczyzna zarabiał pieniądze na utrzymanie rodziny, żona układała sobie życie z kimś innym. Mieszkanie należało do niej, więc kiedy pan Jerzy wrócił, z dnia na dzień znalazł się na ulicy.

Niestety, pan Jerzy  połamał nogi i do dziś jest niepełnosprawny. Całe życie pracował na czarno, więc teraz nie ma z czego żyć.  

- Spałem w takich miejscach, że nie życzyłbym nikomu. Żadna dziura w ziemi nie jest mi obca, spałem wszędzie – opowiadał pan Jerzy.

Po kilku latach tułaczki, pan Jerzy, bez pieniędzy i możliwości pracy, trafił do noclegowni w Radomsku. Młodszymi córkami pana Jerzego zaopiekowała się najstarsza córka, pani Elżbieta. 

- Ojciec nie miał gdzie, więc poszedł w swoją stronę, trudno mu się dziwić. To matka  powinna trwać przy dzieciach, a żadnej walki o to nie było. Gdyby się pojawiła, to nie chciałabym z nią słowa zamienić. A ojciec był, dbał, niczego nie brakowało nam z jego strony – mówi pani Elżbieta. 

Historię pana Jerzego obejrzała w Interwencji pani Małgorzata. Niepełnosprawna, 51-letnia kobieta z Łodzi. Przez lata samotnie wychowywała trzy córki. Dziś, jak twierdzi, dzieci zapomniały o niej.

- Ja się poddałam, to wszystko, choroba moja… Miałam zwyrodnienie kręgosłupa, pewnego dnia nie wstałam z łóżka. Było tak, że przewróciłam się i leżałam całą noc. W takiej sytuacji osoba niepełnosprawna może tylko odebrać sobie życia – rozpacza pani Małgorzata.

Po emisji naszego reportażu pani Małgorzata postanowiła pomóc panu Jerzemu. Zaoferowała mu swoje mieszkanie i wspólne życie. 

- Byłem miło zaskoczony, że ludzie interesują się osobami bezdomnymi. Jak poszedłem do Jerzego i powiedziałem mu o tym, to był bardzo zdziwiony – opowiada Remigiusz Staniszewski, prezes Stowarzyszenia Centrum Pomocy "Panaceum", które prowadzi noclegownię w Radomsku.

- Kiedy oglądałam pogram, stwierdziłam, że warto temu człowiekowi pomóc. Moje życie również się odmieni – mówi pani Małgorzata.

Dla pana Jerzego pojawiła się nadzieja na wyjście z bezdomności. Mężczyzna po raz pierwszy spotkał się z panią Małgorzatą w obecności naszej kamery. Razem rozpoczynają nowe życie.

- Nawet mi przez myśl nie przeszło, że to wszystko tak się potoczy – powiedział pan Jerzy w mieszkaniu pani Małgorzaty.

- To jest wielka radość, zdarza się to rzadko. Ten człowiek ma dużą szansę żyć normalnie – cieszy się Remigiusz Staniszewski, prezes Stowarzyszenia Centrum Pomocy "Panaceum", które prowadzi noclegownię w Radomsku.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl