Żył na kredyt, zapłaci gmina

Żył na kredyt, jeździł drogimi samochodami i nie spłacał zobowiązań. Gmina Szaflary dostała w spadku po zmarłym biznesmenie długi. W sumie może to być nawet kilka milionów złotych. Taka scheda może ją zrujnować. Prawo mówi, że gdy rodzina zmarłego odrzuci jego spadek, przechodzi on na gminę. I tak stało się w tym przypadku.

- Myślę, że każdy na naszym miejscu zrobiłby to samo, bo kto by chciał odziedziczyć długi – mówi Zofia Mrugała, krewna zmarłego Janusza Jana Mrugały.

Szaflary - malowniczo położona miejscowość koło Zakopanego. To tutaj przez całe życie był zameldowany i prowadził interesy Janusz Jan Mrugała.

- Prowadził dwie restauracje: na Krupówkach i szałas na Gubałówce. Cały czas o tym opowiadał, cieszył się, że są goście – wspomina Zofia Mrugała, krewna zmarłego.

- Kiedy przyjeżdżał dokonywać zmian w działalności gospodarczej, podjeżdżał porządnymi samochodami, co gwarantowało, że prowadzi dość mocną działalność - mówi Stanisław Ślimak, wójt gminy Szaflary.

W 2011 roku ciało 38-letniego Janusza Jana Mrugały zostało znalezione na Gubałówce. Prokuratura uznała, że mężczyzna popełnił samobójstwo.

- Nie zostawił żadnego listu pożegnalnego, napisał tylko słowo „przepraszam” i tyle. Odbierając sobie życie myślał, że rozwiąże problemy, a zostawił je nam. Prawdę zabrał do grobu – mówi Zofia Mrugała, krewna Janusza Jana Mrugały.

Do rodziny zmarłego zaczęły docierać sygnały, że Janusz Jan Mrugała miał długi. Dlatego bliscy mężczyzny postanowili zrzec się spadku.

- Doszły nas słuchy, że mogą być to nielegalne interesy. Nie chcieliśmy się w to mieszać – opowiada Zofia Mrugała.

I tu zaczęły się problemy. Bo zgodnie z kodeksem cywilnym, w takiej sytuacji majątek dziedziczy gmina.

- Gmina nie ma tutaj żadnego ruchu. Nie może złożyć oświadczenia o odrzuceniu spadku, tak jak krewni – mówi Zbigniew Krupa z Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.

- W przypadku Szaflar okazało się spektakularnie, że majątek jest kilkadziesiąt razy mniejszy niż długi – dodaje Kazimierz Barczyk, przewodniczący Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Małopolski.

Janusz Jan Mrugała miał udziały w nieruchomości w Szaflarach. Po jego śmierci Gmina Szaflary odziedziczyła więc jedną ósmą tej nieruchomości, wartą około 200 tysięcy złotych. Reszta to długi.

- Wierzyciele są różnego rodzaju. Skarb państwa domaga się zaległości z tytułu niepłacenia składek, jest ZUS, wierzycielem jest też urząd celny, czyli prawdopodobnie jakieś kwestie związane z płatnościami cła. Największym wierzycielem był PKO Bank Polski, to było ponad milion złotych – wylicza Zbigniew Krupa z Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.

Na razie komornik zabrał z konta gminy 20 tysięcy złotych. Tyle był winny pan Mrugała swojej byłej żonie za alimenty na dwoje dzieci. Na razie gmina ze spadku po zmarłym nie zobaczyła ani złotówki, bo w nieruchomości w Szaflarach mieszka rodzina zmarłego. Tymczasem w kolejce do zapłaty czekają kolejni wierzyciele.

- Długi miał bardzo duże, a to ogranicza naszą możliwość inwestycyjną. W tym roku musimy zmodernizować przedszkole, historyczny obiekt. Dlaczego mamy karać 50 dzieci, które do tego przedszkola uczęszczają? Ta sprawa jest w stanie nas puścić z torbami – alarmuje Stanisław Ślimak, wójt gminy Szaflary.*

* skrót materiału

Reporterka: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl