Płaci OC za samochód widmo

Chory na stwardnienie rozsiane mężczyzna musi płacić OC za samochód, którego nigdy nie miał! Leszek Piechaczek mieszka w Skawinie niedaleko Krakowa, jest przykuty do wózka. Mężczyzna twierdzi, że samochód ubezpieczył na niego Daniel M. Niepełnosprawny dał mu wcześniej swój dowód osobisty, by załatwił sprawy w urzędzie.

- Jak długo mam płacić za auto, którego nie ma? Za to, co mi ściągają, to miałbym opłaconego przez miesiąc rehabilitanta, a nie stać mnie na to – podsumowuje pan Leszek.

Pan Leszek choruje na stwardnienie rozsiane od 11 lat. Nie wstaje z łóżka. Jeszcze niedawno w załatwianiu codziennych spraw pomagał mu Daniel M. Mężczyzna miał dostęp do danych pana Leszka, m.in. do dowodu osobistego. I jak twierdzi pan Leszek, Daniel M. to wykorzystał.

- Opiekował się mną długi czas. Nawet jego matkę zaprosiłem na wigilię – mówi pan Leszek.

Mężczyzna dostał wezwanie do zapłaty zaległego ubezpieczenia OC za samochód marki opel. Samochód, którego nigdy nie miał. Kiedy zaczął sprawę wyjaśniać, okazało się, że użyto jego danych i sfałszowano podpis zarówno na umowie ubezpieczeniowej, jak i na umowie kupna samochodu.

- Dowiedziałem się, że jestem właścicielem, kiedy MTU wysłało mi wezwanie do zapłaty. Zadzwoniłem do nich, to powiedzieli, żebym samochód wyrejestrował. A ja im tłumaczę, że nie mam auta. Taka była rozmowa – opowiada pan Leszek.

- My  też próbowaliśmy dojść w tym logiki. Samochód jest zarejestrowany na kogoś innego, a umowa ubezpieczyciela też na kogoś innego. Jaki cel byłby w takim fałszowaniu - nie wiemy. Jedynie taka wersja jest, że osoba fałszująca chciała wejść w tożsamość tego pana – mówi Dariusz Nowak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Próbujemy porozmawiać z Danielem M. w jego rodzinnym domu. Chcemy dowiedzieć się, czy wykorzystał dane pana Leszka. Drzwi otworzyła nam matka mężczyzny. Kobieta twierdzi, że nie ma kontaktu z synem i nie wie, gdzie może przebywać.

- Problem polega na tym, że człowiek, którego pan Leszek podejrzewa o sfałszowanie podpisu i my również podejrzewamy, ukrywa się od pewnego czasu. Jest poszukiwany przez kilka jednostek – mówi Dariusz Nowak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Policja prowadzi postępowanie w sprawie sfałszowania zarówno umowy kupna samochodu, jak i umowy ubezpieczeniowej. Od pana Leszka komornik i urząd skarbowy ściągnął zaległe ubezpieczenie samochodowe. Już prawie 2000 zł. Chory mężczyzna ma 1700 zł renty.

- Zawiesiliśmy w urzędzie skarbowym postępowanie egzekucyjne i czekamy na jakąkolwiek informację od policji i prokuratury o wynikach tego postępowania – mówi Joanna Pasturczak z Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.

- Na tym etapie można powiedzieć, że prawdopodobnie podpis pana Leszka jest sfałszowany. Jednak nie ma jeszcze opinii grafologicznej – dodaje Dariusz Nowak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.*

* skrót materiału

PS. Niestety, pieniądze zostały jednak ściągnięte z konta pana Leszka. Po ustaleniu przez prokuraturę, że podpisy pana Leszka rzeczywiście zostały sfałszowane, mężczyzna będzie mógł ubiegać się o zwrot pieniędzy z Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.

Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl