To syn miał zginąć?

Brutalne morderstwo na Podkarpaciu. Małgorzata K. została zaatakowana w nocy, w swoim domu. Napastnik zadał jej ponad 20 ciosów nożem. Piętro wyżej spał syn ofiary, Adrian K. Mężczyzna twierdzi, że niczego nie słyszał. Wielu podejrzewa, że to on był celem mordercy. W tle sprawy pojawia się handel narkotykami.

Nisko to mała miejscowość na Podkarpaciu. 51-letnia Małgorzata K. mieszkała tu od urodzenia. Razem z nią mieszkał też Adrian, jej 30-letni syn. Odwiedzamy go w domu, ale nie chce udzielić wywiadu.

- Idźcie na policję i pytajcie się. A z niżańską policją to sobie możecie gadać. Oni guzik wiedzą. Tym bardziej, że są w to wmieszani. To ja powinienem tu leżeć, codziennie sobie to mówię, że to ja powinienem tu być – powiedział Adrian K.

Noc z 5 na 6 kwietnia tego roku. Około drugiej nad ranem przed dom państwa K. podjeżdżają karetka i radiowozy. Pani Małgorzata nie żyje. Kilka chwil wcześniej ktoś poderżnął jej gardło.

- Bardzo dużo krwi na łóżku, wiele ran ciętych i kłutych zadanych w obrębie głowy, szyi, w górnej części tułowia i na rękach. Ofiara próbowała się bronić, a jednocześnie wyrwać narzędzie zbrodni – opowiada Bogusława Marciniak z Prokuratury Rejonowej w Nisku.

Pani Małgorzata nie miała wrogów. Morderca zaatakował ją podczas snu. Nie plądrował domu. Na drzwiach nie było śladów włamania. Zadał ponad 20 ciosów. Potem po prostu zniknął.

- Furtka była otwarta, drzwi do domu również, pies nie szczekał. Sprawca był niewątpliwie mocno związany z tym domem. Mógł być stałym gościem, przyjacielem, kolegą albo domownikiem – mówi Marcin Radzimowski, dziennikarz „Echa Dnia”.

- Dziwne, że pies nie szczekał. Nawet mówiłem to policji – dodaje sąsiad państwa K.  

- Wydaje się to na pewno nienaturalne. Ale żeby móc mówić o podejrzeniach, trzeba mieć dowody – mówi Paweł Międlar z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.

Oprócz pani Małgorzaty w domu był jej sparaliżowany brat. Jest po wylewie. Nie ma z nim żadnego kontaktu. Piętro wyżej był także jej syn Adrian. Twierdzi, że niczego nie widział ani nie słyszał.

- Ja byłem u góry, a mama na dole. Zasnąłem przy włączonym telewizorze. Najłatwiej jest szukać po rodzinie, komuś wcisnąć to i tyle. Jaki miałbym motyw?! Bo mi mama krzywo ubranie złożyła? – powiedział Adrian K., syn zamordowanej kobiety.

Aby sprawdzić wiarygodność zeznań Adriana K., śledczy zaproponowali mu badanie wykrywaczem kłamstw. Odmówił. Twierdzi, że jest niewinny. Według śledczych, nawet jeśli to prawda, może mieć jednak związek ze zbrodnią.

- On kolegował się, przyjaźnił z ludźmi, którzy rozprowadzają narkotyki. Być może były to porachunki pomiędzy jakimiś ludźmi a synem zamordowanej kobiety i jest ona zupełnie przypadkową ofiarą – zastanawia się Marcin Radzimowski, dziennikarz „Echa Dnia”.

- Wszystko wiem o nich, wszyściutko. Tak jak ludzie mówią: z kim się zadajesz, takim się stajesz. Tak nie było, ale ludzie mówią. Nikt normalny tego nie zrobił. Albo jakiś popier… kompletny, co pusto ma we łbie, albo jakiś naćpany – twierdzi Adrian K., syn zamordowanej kobiety.

Miesiąc przed zabójstwem w Nisku doszło do scen jak z gangsterskiego filmu. Dwie grupy mężczyzn stoczyły między sobą uliczną bitwę. W bójce uczestniczył też Adrian K. Jak twierdzi, śmierć jego matki, to zemsta za tamto zdarzenie. Nie ma na to dowodów. Ale niewykluczone, że śledczy mają w zanadrzu coś jeszcze. Czy posiadają DNA mordercy?

- Być może, że mamy – odpowiada Bogusława Marciniak z Prokuratury Rejonowej w Nisku.

- Ten, kto dokonał zbrodni, nie wykonał planu. Niewykluczone, że spróbuje jeszcze raz – ostrzega Marcin Radzimowski, dziennikarz „Echa Dnia”.

- Ja już się nie będę pie… Łeb mu up… Wtedy będziesz reportaż robił, jak jakiegoś trupa znajdą! W życiu już nie pozwolę nikomu krzywdy zrobić u mnie w domu – powiedział Adrian K., syn zamordowanej kobiety.*

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl