Były pieniądze, były dzieci…

Dostała pieniądze z odszkodowania, pochwaliła się bliskim i to był początek jej kłopotów. Do 88-letniej Leokadii Sobkowicz zgłosiła się rodzina i nalegała, by z nią zamieszkała. Kobieta najpierw trafiła do jednej córki, a później do drugiej. Twierdzi, że obu pomagała finansowo. Teraz mieszka w Ośrodku Interwencji Kryzysowej i nie ma co liczyć na pomoc bliskich. „Dzieci potrafią starego zniszczyć” - ostrzega.

- Im chodziło tylko o pieniądze. Wnuczek wziął cztery tysiące, córka wzięła cztery tysiące – opowiada pani Leokadia Sobkowicz.

88-letnia Leokadia Sobkowicz kilka lat temu miała wypadek samochodowy. Po rekonwalescencji towarzystwo ubezpieczeniowe wypłaciło jej prawie 14 tysięcy złotych odszkodowania. Budżet starszej pani powiększył się jeszcze, gdy trzy razy wygrała w gry losowe. Kobieta mówi, że zrobiła błąd, bo pochwaliła się rodzinie.

- Od 2006 roku namawiali mnie, żebym przyszła do nich mieszkać, wnuczek i córka. W końcu się zdecydowałam, w 2012 roku – opowiada pani Leokadia.

- Jak się córki dowiedziały, że te 14 tysięcy wzięła, to chciały za wszelką cenę sięgnąć po pieniądze. Ona zrzekła się mieszkania komunalnego, a wnuczek przywiózł ją tu do Radomia – mówi Włodzimierz Wolski z Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Radomiu.

- Poszliśmy spać, wnuk był zmęczony. Rano wstał i powiedział, żebym zapłaciła 650 złotych za przewóz. Ja się tak spojrzałam, trochę nie za bardzo, ale co miałam robić? Wyjęłam te 650 złotych i dałam – wspomina pani Leokadia.

Starsza kobieta mówi, że nie były to jedyne pieniądze, które przekazała swoim bliskim. Później zasponsorowała wnuczkowi wyjazd do Włoch. Jednak wnuczek nie przypomina sobie tego faktu. Twierdzi, że nie wziął też pieniędzy za przeprowadzkę babci.

- Na wczasy we Włoszech dałam mu 4 tysiące złotych. Mówił, że jak wróci, to mnie zamelduje. Przyjechał pod koniec lipca, ale nie zameldował. Dałam te pieniądze i teraz nie mam. Myślałam, że to są dzieci, że wnuk jest dobry, jest nauczycielem, to  powinien jakiś szacunek oddawać – mówi pani Leokadia.

Kobieta twierdzi, że przekazywała starszej córce prawie całą emeryturę. W zamian miała u niej dość skromne warunki egzystencji.

- Emerytury miałam 880 złotych, to 600 złotych jej dawałam, a 280 zostawało na leki. Jak się w Rzeszowie 5 czerwca wykąpałam, to następny raz dopiero we wrześniu. A za wodę płaciłam – opowiada pani Leokadia.

- Ja się nad nią ulitowałam, pozwoliłam, żeby tu przyjechała i sama wzięłam sobie pętlę – mówi Teresa K., starsza córka Leokadii Sobkowicz.

Po dwóch miesiącach pani Leokadia przeprowadziła się do młodszej córki. Mieszkanie było znaczne mniejsze, na 25 metrach kwadratowych mieszkało pięć osób. Okazało się, że trafiła z deszczu pod rynnę. 

- Jak tam poszłam, to nie było nic. Lodówki brakowało, dziecko spało z ojcem. Kupiłam piętrowe łóżeczko, komputer, rolki i lodówkę – wylicza pani Leokadia.

88-latka twierdzi, że pod koniec marca córka ją pobiła. Dlaczego? Bo według starszej pani dała za mało pieniędzy na święta.

- Dałam mniej, bo musiałam iść wykupić leki. Dorwała mnie, gdy siedziałam na kanapie. Za włosy strasznie ciągnęła, biła pięściami w głowę, ręce wykręcała, kopała – twierdzi pani Leokadia. 

- Kochana, jak ja mogłam pobić? Kiedy? Matka sobie tak nazmyślała. Jak ja bym uderzyła, to bym zabiła - twierdzi Sławomira R., młodsza córka pani Leokadii.

- Wszczęto postępowanie w kierunku fizycznego i moralnego znęcania się przez córkę pokrzywdzonej – informuje Małgorzata Charbąszcz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Radomiu.

Dwa miesiące temu pani Leokadia zamieszkała w Ośrodku Interwencji Kryzysowej w Radomiu. Nikt z jej rodziny nie chce dopłacać do jej pobytu w domu pomocy społecznej, gdzie starsza pani ma się przenieść. Pani Leokadia w asyście policji wybrała się do starszej córki po resztę rzeczy: pieniądze i złotą biżuterię. Teresa K. twierdzi jednak, że jej matka nic takiego u niej nie zostawiła.

- Żeby się wszystkie inne babki i mężczyźni dzieciom nie poddawali, nie chodzili do dzieci, tak jak ja poszłam. Bo dzieci to tylko zniszczyć starego potrafią, nic więcej – podsumowuje pani Leokadia.*

* skrót materiału

Reporterka: Ewa Pocztar-Szczerba

epocztar@polsat.com.pl