Ponad 30 lat szuka syna

Andrzej Misiorny od ponad 30 lat rozpaczliwie poszukuje młodszego syna. W 1977 roku mężczyzna trafił do więzienia za włamanie. Odebrano mu prawa rodzicielskie. Jego starszy syn Paweł znalazł się wówczas w rodzinie zastępczej, a młodszy, Krzyś w Domu Małego Dziecka w Stargardzie Szczecińskim. Po wyjściu na wolność pan Andrzej odzyskał tylko Pawła. „Odezwij się” – apeluje do Krzysztofa.

63-letni Andrzej Misiorny ma tylko kilka zdjęć małego Krzysia. Ostatni raz widział chłopca w 1977 roku w Domu Małego Dziecka w Stargardzie Szczecińskim.

- Na pierwsze takie spotkanie pojechałem w obstawie pracowników zakładu karnego, w stroju więziennym. W każdym razie to spotkanie się odbyło, widziałem Krzysia. Tego nie zapomnę: leciał z wyciągniętymi rączkami. Słodki, kochany był – opowiada pan Andrzej.

- Popełnił błąd, za który zapłacił. Powinno się dać mu drugą szansę. Minęło 30 lat, a on ciągle poszukuje syna – dodaje Bożena Łojko z Fundacji Zerwane Więzi.

Andrzej Misiorny trafił za włamanie do więzienia na cztery lata. Jego żonie sąd już wcześniej odebrał prawa do dzieci. Była alkoholiczką. Podczas sprawy rozwodowej również panu Andrzejowi odebrano prawa rodzicielskie.

- Byłem tydzień na głodówce. To był w tych czasach jedyny sposób, w jaki można było coś osiągnąć. Błyskawicznie zebrał się sąd penitencjarny i obiecano mi, że jak przerwę głodówkę, to odzyskam władzę rodzicielską, żebym był spokojny – opowiada pan Andrzej.

- Kiedy siedział w więzieniu, dzieci zostały oddane. Po wyjściu z więzienia starał się je odszukać. Jednego udało mu się odnaleźć i nawet odzyskać sądownie. Natomiast po drugim ślad zaginął. To nielogiczne, że jedno dziecko zostało oddane, a drugie dziecko już nie – mówi Bożena Łojko z Fundacji Zerwane Więzi.

Starszy syn Andrzeja Misiornego - Paweł został zabrany z rodziny zastępczej. Zamieszkał razem z ojcem i jego drugą żoną. Dotychczas nie wiadomo, co dzieje się z jego młodszym bratem.

- Informacje o Krzysztofie Misiornym mogą być przekazane tylko osobie bezpośrednio zainteresowanej, czyli biologicznemu ojcu. Trzeba zwrócić się do Sądu Rejonowego w Stargardzie Szczecińskim o informacje na temat okoliczności adopcji i jakie obecnie nazwisko nosi to dziecko – mówi Michał Tomala, rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie.

Idziemy razem z Andrzejem Misiornym złożyć wniosek w Sądzie Rejonowym w Stargardzie Szczecińskim. Pan Andrzej prosi o pomoc w nawiązaniu kontaktu z Krzysztofem. 

- Łudzę się, że żyje, że ma fajną rodzinę. Wierzę w to. Nie sądzę, by ktoś mu powiedział, że jest adoptowanym dzieckiem. W moim przekonaniu, gdyby wiedział, to chciałby się ze mną spotkać, chyba by mnie szukał – rozpacza pan Andrzej.

- Tak naprawdę tutaj wszystko zależy od sądu. Sąd z własnej inicjatywy może poinformować rodzinę adopcyjną, że biologiczny ojciec poszukuje Krzysztofa. Wtedy rodzina adopcyjna przekaże informację Krzysztofowi i Krzysztof będzie miał możliwość skontaktowania się za pomocą sądu z panem Andrzejem – mówi Bożena Łojko z Fundacji Zerwane Więzi

- Jeżeli zdarzy się, że Krzysiek będzie oglądał ten program, chciałem serdecznie prosić, żeby spróbował się odezwać. Byłbym szczęśliwym człowiekiem, mógłbym wtedy spokojnie umrzeć – mówi pan Andrzej.*

* skrót materiału

Reporterka: Ewa Pocztar-Szczerba

epocztar@polsat.com.pl