Walczą z wiatrakami

Ostry protest w gminie Miłki na Mazurach. Mieszkańcy nie chcą, by w bliskiej odległości od ich domów powstały ogromne elektrownie wiatrowe, które emitują uciążliwy hałas. Mówią, że wójt wspiera działania inwestora i szkodzi ludziom. Urzędnik w obecności naszej kamery spotkał się z protestującymi. Musiał mocno się tłumaczyć. Czy uspokoił nastroje?

- Te wiatraki będą, jak Pałac Kultury, takiej wysokości – mówił jeden z mieszańców.

- Z jednej turbiny jest hałas jakby startował samolot odrzutowy. U nas ma być 18 takich turbin – dodawała pani Tamara, mieszkanka gminy Miłki.

- Problem prawdopodobnie wynika z niezrozumienia tego, co się dzieje. Jesteśmy w trakcie procedury oceny oddziaływania wiatraków na środowisko – uspokajał Stanisław Wąsiakowski, wójt gminy Miłki.

- W Polsce, z przykrością to muszę powiedzieć, nie ma ani jednego przepisu, który reguluje lokalizacje turbin wiatrowych, bądź też oddziaływanie ich na zdrowie i środowisko – mówi Zbigniew Sienkiewicz ze Stowarzyszenia Partnerstwo Dzikie Mazury.

Mieszkańcy gminy mają pretensję do wójta. Twierdzą, że o planowanej inwestycji nic nie wiedzieli. Wójt zaprzecza. Ludzie najbardziej obawiają się hałasu i tego, jak inwestycja wpłynie na ich zdrowie.

- Hałas wytwarzany przez elektrownie wiatrowe jest hałasem specyficznym. To jest hałas pulsacyjny o niskiej częstotliwości. To działa na organizm ludzki w dużo większym stopniu – mówi pan Marek, mieszkaniec gminy Miłki.

- Żeby doświadczyć, jak się żyje pod turbiną wiatrową, trzeba zapytać ludzi. To nie polega na tym, że się zatrzymamy na 10 minut i posłuchamy. Tak się tego nie oceni – mówi Zbigniew Sienkiewicz ze Stowarzyszenia Partnerstwo Dzikie Mazury.

Pani Edyta z okolic Konina od roku żyje niedaleko elektrowni wiatrowych. Działki, na których stoją wiatraki, dzierżawi syn burmistrza oraz zastępca burmistrza. Odpowiednie zgody podpisał… zastępca burmistrza. Sprawą zainteresowało się CBA.

- O planowaniu takiej inwestycji nie wiedziałam, tak jak nie wiedzieli inni mieszkańcy. Nikt się nie zainteresował, w jakich warunkach muszą mieszkać dzieci, że muszą przebywać w takim hałasie - mówi Edyta Wyszyńska, która mieszka niedaleko wiatraka.

- Ja w tej chwili jestem na lekach uspokajających, żebym mogła się wyspać, żeby spokojnie żyć, ale jak długo, to nie wiem – dodaje Marianna Marciniak, matka pani Edyty.

- Ja sądziłem, że o tym oni wiedzą. Dopiero jak postawiono tę turbinę, to sobie zdali sprawę, że to jest uciążliwe. Nie wiedziałem, że jak inwestycja jest na moim gruncie, to tej decyzji nie powinienem podpisać – mówi Stanisław Maciejewski, zastępca burmistrza gminy i miasta Kleczew.

Wróćmy na Mazury. Mieszkańcy gminy Miłki zarzucają również wójtowi, że z niezrozumiałych względów wspiera działania inwestora i działa na szkodę mieszkańców. Nie podoba im się również fakt, że wójt od inwestora przyjął pieniądze.

- To jest darowizna na koszty administracyjne. To jest kwota 10 tysięcy złotych – mówi Stanisław Wąsiakowski, wójt gminy Miłki.

- Wójt zawarł porozumienie z podmiotem zewnętrznym, które w ocenie mieszkańców jest niedopuszczalne. W sprawie wszczęto śledztwo, jest w toku, gromadzone są dokumenty i przesłuchiwani są świadkowie – informuje Grzegorz Ryński z Prokuratury Rejonowej w Giżycku.

Jak długo może potrwać protest mieszkańców z gminy Miłki? Jeśli wierzyć w zapewnienia wójta składane przed naszą kamerą, mieszkańcy mogą być spokojni.

- W piątek dotarła do nas negatywna opinia z regionalnej dyrekcji ochrony środowiska, która jest kluczowa. Jak doprowadzimy procedury do końca, to zostanie wydana negatywna decyzja środowiskowa dla tego przedsięwzięcia i zamykamy temat – zapowiedział wójt Stanisław Wąsiakowski.*

* skrót materiału

Reporter: Grzegorz Kowalski

gkowalski@polsat.com.pl