Obsiewają, porzucają i biorą dopłaty

Gigantyczne dotacje unijne na nieswoje pole! Nieuczciwi rolnicy bez żadnych pozwoleń wjeżdżają na ziemie skarbu państwa, obsiewają je i porzucają. A później zgłaszają się po unijne dofinansowanie - nawet 300 tys. zł! Bo, żeby dostać dopłatę, trzeba być użytkownikiem ziemi na dzień 31 maja. Urzędnicy nie sprawdzają, do kogo należy pole, polegają na… oświadczeniach rolników.

Paweł  Iwaszko wraz z ojcem Kazimierzem prowadzą we wsi Chełchy koło Ełku gospodarstwo rolne. 29 maja zauważyli, że na sąsiedni, ponad dwustuhektarowy teren należący do Skarbu Państwa, wjechał wysokiej klasy sprzęt rolniczy.

- Około godziny 16 przed Bożym Ciałem wjechały na pole ciągniki. Żadna Agencja nie jest wówczas czynna – opowiada Paweł Iwaszko.

Rolnicy wezwali policję.  Funkcjonariusze nakazali intruzom zaprzestać prac i zjechać z pól. Osoby, które wjechały na pola nie chciały słuchać stróżów prawa. W takich sytuacjach zawsze tłumaczą się tak samo. 

- Każda z tych osób chce przekonać, że ma prawo do własności gruntu, ale nie przedstawia policjantom prawa własności – mówi Agata Jonik z Komendy Powiatowej Policji w Ełku.

- Przyjeżdża firma nie wiadomo skąd i zasiewa państwową ziemię, bezprawnie. Wjeżdżają sprzęty na pole i obsiewają. Potem zgłaszają wniosek o dopłaty i one im przysługują – opowiada Paweł Iwaszko, rolnik ze wsi Chełchy.

- Oni przejechali około 450 km, z Drawska Pomorskiego, żeby zasiać pole pod Ełkiem – dodaje Kazimierz Iwaszko, rolnik ze wsi Chełchy.

Następnego dnia, kiedy nikogo już nie było, intruzi ponownie wjechali na pole. Dokończyli sianie i odjechali.  Było to przemyślane działanie. Za zasianie pól tylko w tym miejscu osoba, która to zleciła otrzyma około 300 tysięcy złotych dotacji. Okazuje się, że przepisy pozwalają na takie nadużycia. W zeszłym roku doszło pod Giżyckiem do identycznej sytuacji.

- Okazuje się, że to legalne! Złożyłem wniosek o ściganie tych osób, że wdarli się na nasz teren bez żadnej zgody czy pozwolenia. Sprawa została umorzona przez prokuraturę. Uzasadniono, że te grunty były nieogrodzone – mówi Jerzy Bachar z Agencji Nieruchomości Rolnych w Korszach.

Dotację, która pochodzi z Unii Europejskiej powinni otrzymywać rolnicy, którzy użytkują ziemię rolną i do końca maja każdego roku dokonają na niej zasiewu. Dofinansowanie wypłaca Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. 

- Rolnik się podpisuje pod odpowiedzialnością karną, że jest w posiadaniu gruntu na dzień 31 maja użytkuje go. W związku z tym ma prawo do złożenia wniosku – mówi Jan Bombosz, zastępca dyrektora warmińsko-mazurskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

Korzystają z tego przepisu hochsztaplerzy, którzy wjeżdżają na cudze tereny i bezprawnie obsiewają je. Oświadczają, że w danej chwili byli oni użytkownikami tych terenów. Potem składają wniosek o dofinansowania, a plonami się już nie interesują.

- My w trakcie rozpatrywania wniosku nie sprawdzamy stanu własności gruntu. Wynika to  z ustawy. Nie mamy takiego obowiązku. Nie możemy być biurokratami w stosunku do innych rolników – twierdzi Jan Bombosz, zastępca dyrektora warmińsko-mazurskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

Proceder ten znany jest urzędnikom. Dochodzi do niego w całym kraju na terenach, gdzie w przeszłości znajdowały się PGR-y. Ziemią należącą do skarbu państwa zarządza Agencja Nieruchomości Rolnych. To właśnie na tych terenach pojawiają się osoby, które bez żadnych pozwoleń zaczynają je uprawiać.

Agencja Nieruchomości Rolnych w Olsztynie wynajęła w całym województwie warmińsko-mazurskim firmy ochroniarskie, żeby strzegły terenów należących do skarbu państwa. Ochroniarze dzień i noc pilnują, żeby ciężki sprzęt rolniczy osób chcących wykorzystać lukę prawną nie wjeżdżał na państwowe pola. Niestety, nie są w stanie być wszędzie.

- Ja to oceniam jako relikt minionej epoki: skoro publiczne, to niczyje. To jest luka prawna.
Dla mnie powinno być tak, że trzeba udokumentować prawo do wejścia na teren – mówi Andrzej Bober, dyrektor oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych w Olsztynie.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl