Urzędniczy skok na kasę z Mazur - niewypałem
Koniec kuriozalnego sporu o Mazury. Sąd uznał, że tamtejsze jeziora to… naturalne zbiorniki wodne. Choć trudno w to uwierzyć, urzędnicy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie sądzili inaczej. Upierali się, że to sztuczne zbiorniki wodne i na tej podstawie żądali wysokich opłat od właścicieli portów i przystani. Za proces zapłacimy wszyscy.
- Wiele się zmieniło. Mam nadzieję, że przede wszystkim skończył się ten koszmar sądowy, bo wyrok jest prawomocny i nie podlega zaskarżeniu. Czekamy na to, żeby Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej podpisał stosowne umowy, a nie wymyślał następne kruczki prawne – mówi Wiesław Okrasa, właściciel Mariny Miko w Mikołajkach.
O sporze między właścicielami mazurskich portów i przystani a Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej w Warszawie opowiadaliśmy w lipcu zeszłego roku. RZGW żądał od przedsiębiorców wysokich opłat za użytkowanie gruntów zalanych wodami.
- Na przykład AZS Wilkasy dostały propozycje płacenia 140 tysięcy złotych, Almatur w Giżycku, które obsługuje żeglarzy niepełnosprawnych, dostało 80 tysięcy. Przecież te kwoty zabiją jakąkolwiek działalność na Mazurach – mówił rok temu Zbigniew Sawicki, właściciel przystani w Kietlicach.
- Jeśli ktoś nie reaguje na nasze wezwania, jesteśmy zmuszeni skierować sprawę do sądu o nielegalne zajęcie gruntu. Nie chodzi o to, żeby komuś utrudniać życie, tylko żeby prowadzona działalność była legalna – twierdziła Urszula Tomoń, rzecznik Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie.
Sprawa znalazła swój finał w sądzie. Biegły stwierdził, że jeziora mazurskie to naturalne zbiorniki wodne. Na tej podstawie sąd uznał racje właścicieli portów.
- Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej naraził się po pierwsze na śmieszność, a po drugie na koszty, bo będą zwracali koszty procesu i zastępstwa procesowego. Zastanawiam się, dlaczego my wszyscy musimy za to płacić – mówi Wiesław Okrasa, właściciel Mariny Miko w Mikołajkach.
Sąd uznał, że Mazury są jednak cudem natury. To dobra wiadomość również dla turystów, bo dzięki temu, że właściciele portów nie zapłacą za użytkowanie gruntów zalanych wodami, nie będzie podwyżek cen.*
* skrót materiału
Reporterka: Paulina Bąk