Wojna? Nie, strzelnica za oknami

„Nie” dla strzelnicy w Karolewie koło Płocka. Okoliczni mieszkańcy wyszli na ulicę, bo mają już dosyć huku myśliwskich strzelb. Obiekt powstał tuż obok ich domów i zmienił malownicze tereny w poligon.

- Ten park krajobrazowy to była enklawa ciszy, pod płot przychodziły zwierzęta, ptaki, tu było jak w zoo, coś niesamowitego – opowiada Elżbieta Łakomska, która mieszka niedaleko strzelnicy.

Ten sielankowy opis parku krajobrazowego w okolicach Płocka to już przeszłość. W Karolewie od trzech lat działa Strzelnica Polskiego Związku Łowieckiegiego. Pokazywaliśmy ją już w Interwencji. Dziś tam wracamy, bo - jak mówią mieszkańcy okolicy - uciążliwość obiektu wcale się nie zmniejszyła. Wręcz przeciwnie, bywa coraz głośniej.

- Nie pozwala nam to normalnie żyć, bo w tygodniu musimy ciężko pracować, a w weekendy uciekać stąd, bo tu się nie da normalnie funkcjonować – mówi Anna Kowalska, która mieszka najbliżej strzelnicy.

- Nasz baner protestacyjny powiesiliśmy w środę. Tak jak się spodziewaliśmy, nie doczekał do rozpoczęcia zawodów strzeleckich w Karolewie. Dzisiaj rano znaleźliśmy go pociętego na poboczu drogi – opowiada Marcin Przedlacki, sąsiad strzelnicy.

W dniu zawodów strzeleckich mieszkańcy zorganizowali protest. Przez godzinę blokowali drogę wojewódzką, którą myśliwi jeżdżą na strzelnicę.

- Robimy wszystko, żebyśmy zostali zauważeni. Świat myśliwych jest zamkniętym środowiskiem, są to bossowie, ludzie na stanowiskach – mówi Wojciech Ledzion, uczestnik protestu.

Uczestnicy zawodów strzeleckich nie zgodzili się na oficjalną wypowiedź.

Reporter: Mieszkańcy protestują przeciwko tej strzelnicy!
Myśliwy: Tak słyszeliśmy.
Reporter: I co panowie na to?
Myśliwy: Mają prawo, jak każdy. Pan też może protestować.
Reporter: Mimo to pan strzela?
Myśliwy: Bo do tego jest strzelnica.

Mieszkańcy mówią, że na strzelnicy jest coraz głośniej. 21 maja ze strzelnicy sąsiadów dobiegły dźwięki dotąd w okolicy niesłyszane.

- Jak na wojnie, taki hałas był emitowany, ale to podobno były służby specjalne – mówi  Elżbieta Łakomska, sąsiadka strzelnicy.

- Było jak w reportażach z działań wojskowych w świecie. Słyszeliśmy ciągłe strzały, co sekundę, czy co pół. Zmierzyliśmy poziom hałasu, to jest zapis tylko końcówki dnia, po godzinie 18 poziom hałasu przekraczał 80 - 90 decybeli  – dodaje Paweł Kowalski, który mieszka najbliżej strzelnicy.

- Na strzelnicy było prowadzone strzelanie przez osoby, które posiadają zezwolenia na broń, mieli prawo, żeby to strzelanie prowadzić. Byli to funkcjonariusze Ministerstwa Spraw Wewnętrznych – informuje Krzysztof Piasek z policji w Płocku.

Mieszkańcy skarżą się na hałas, ale i na śrut lądujący w ich ogródkach. Protesty i dziennikarskie interwencje przyniosły jednak pierwsze skutki. Starosta płocki wprowadził ograniczenia w dopuszczalnym hałasie dla strzelnicy.

- Dopuszczalne poziomy hałasu dla tej strzelnicy to 45 db dla pory nocnej i 55 db dla pory dziennej. Wszystkimi możliwymi metodami Polski Związek Łowiecki musi dotrzymać tych norm – mówi Maja Syska-Żelechowska ze Starostwa Powiatowego w Płocku.

- Podczas dzisiejszego strzelania poziom hałasu przekracza 70 db, dochodzi nawet do 90 db – pokazuje wyniki pomiaru Paweł Kowalski, który mieszka najbliżej strzelnicy.

Prywatne pomiary mieszkańców to dla urzędników za mało. Inspekcja Ochrony Środowiska zrobiła więc swoje pomiary. Ich wyniki znane będą w najbliższych dniach.

- Ja nie idę w zaparte i nie uważam, że tam nie ma żadnej uciążliwości. Absolutnie tak nie jest. Uciążliwość jest. Na ile mi środków starcza, to coś tam robię – zapewnia przedstawiciel Polskiego Związku Łowieckiego, do którego należy strzelnica.

- Czy w końcu ktoś w tym kraju przejrzy na oczy? Czy musi dojść do tragedii, żeby ktoś to zauważył? – pyta Wojciech Ledzion, uczestnik protestu.*

* skrót materiału

Autor: Michał Bebło

mbeblo@polsat.com.pl