Trzy powodzie i brak odszkodowania

W powodzi stracili dom, mieszkają w budynku po chlewni, a urzędnicy nie chcą pomóc! W 2010 roku rodzinę Wojtusików trzykrotnie zalewała powódź. Kataklizmu nie przetrwał ich drewniany dom. Mimo rządowych gwarancji pomocy dla powodzian, Wojtusikowie odszkodowania za budynek nie dostali. Od trzech lat ich roszczenia torpedują urzędnicy z pomocy społecznej.

Państwo Wojtusikowie wraz z dwójką dzieci mieszkają w gminie Igołomia – Wawrzeńczyce koło Krakowa. Od trzech lat sypiają w chlewni. Dlaczego? Bo swój drewniany, parterowy dom z 1926 roku musieli rozebrać. W 2010 roku zostali trzykrotnie zalani przez powódź: w marcu, maju i lipcu. Ostatnia powódź była najgorsza. Woda wdarła się do domu na półtora metra.

- Nie byliśmy w stanie ratować majątku, żona była w szpitalu. Jak wróciliśmy, zastaliśmy smród, masę komarów, much i muł powyżej kolan. Zostały zniszczone meble, nasze rzeczy, wyposażenie, piec centralny. Nic z tego domu nie zostało – wspominają Iwona i Mariusz Wojtusikowie.

Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego po trzeciej powodzi nakazał rozebrać dom państwa Wojtusików. Podmyty budynek groził zawaleniem. Decyzją premiera rządu wszystkim osobom poszkodowanym przez powódź w 2010 roku przyznano zasiłki celowe na odbudowę domów w kwocie do 300 tysięcy złotych. Wnioski należało składać w ośrodkach pomocy społecznej. To one miały decydować, komu należy się odszkodowanie.

- Zasada była jedna, żelazna. Aby otrzymać zasiłek, musiał być nakaz rozbiórki podtopionego domu – mówi Monika Frenkiel, rzecznik Wojewody Małopolskiego.

Rodzina Wojtusików złożyła w GOPS-ie dwa wnioski o zasiłki celowe. Jeden skierowany do gminy o zwrot za zniszczone meble i sprzęt domowy w kwocie 15 tysięcy złotych i drugi adresowany do Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie na odbudowę domu po powodzi. GOPS już dwa miesiące później po raz pierwszy odmówił przyznania odszkodowania.

- Pierwsza odmowa decyzji GOPS-u była taka, że woda, która zalała, nie pochodziła z naturalnej rzeki. Dom jest przy drodze. Obok płynie rów melioracyjny zwany Ropotkiem. On przyjmuje wodę z rzek. Opady były tak intensywne, że Ropotek nie mógł przyjąć wody i wylał na teren Wojtusików – tłumaczy Aleksandra Cempura, pełnomocnik państwa Wojtusików.

Rodzina zaskarżyła decyzję o nieprzyznaniu zasiłku do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Kolegium nie miało wątpliwości, że decyzja Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Igołomi - Wawrzeńczycach była błędna

- Były tam kuriozalne stwierdzenia, np. że nie płynie tam rzeka, ale wiemy, że powodzie nie są tylko od rzek, ale i od opadów, wód gruntowych, czy innych okoliczności przyrody – wyjaśnia Krystyna Sieniawska, prezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Krakowie.

- To jest jedyna rodzina, która ma problem z nami, a my z nią. Ci państwo starają się o zasiłek na odbudowę domu. Problem w tym, że budynek nie istnieje, jest problem z oszacowaniem szkód – mówi Katarzyna Ulicka z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Igołomi - Wawrzeńczycach.

- Mówienie, że biegły nie może przyjść, bo nie ma budynku, nie jest prawdą. Są zdjęcia, to też jest dowód – tłumaczy Krystyna Sieniawska,  prezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Krakowie.

2 czerwca 2011 roku GOPS wydał drugą decyzję. Ponownie odmówiono przyznania zasiłku celowego. Tym razem zarzucono Wojtusikom, że nie przedstawili kosztorysu  strat, pomimo że poszkodowana rodzina przedstawiła dokładne wyliczenia.

- Dlatego też pięć dni później GOPS sam uchylił swoją decyzję i rozpatrując ponownie sprawę wydał trzecią decyzję odmowną. Wskazał, że zalanie tego domu nie było wyłączną przyczyną jego rozbiórki, ale też zawilgocenie i zagrzybienie. Należy jednak pamiętać, że oględziny były przeprowadzane po czterech miesiącach od trzech powodzi. Wobec czego w tym domu był już grzyb i zawilgocenie – mówi Aleksandra Cempura, pełnomocnik państwa Wojtusików.

Minęły właśnie trzy lata od powodzi. Gmina co chwila wymyśla inny powód odmowy przydzielenia zasiłków. Samorządowe Kolegium Odwoławcze już kilka razy uchylało decyzję GOPS-u.

- Ja tu mam sześć uchyleń tych decyzji. Cały czas nie ma najważniejszego: wyceny zniszczeń. To jest bulwersujące, bo od tego powinno się zacząć - mówi Krystyna Sieniawska, prezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Krakowie.

- To jest trudna sprawa. Jeżeli kolegium jest mądrzejsze, a ja jestem głupia, to niech kolegium wyda decyzję. Nie co dzień mamy do czynienia z takimi sytuacjami. My się uczymy –tłumaczy Katarzyna Ulicka z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Igołomi -  Wawrzeńczycach.

Okazuje się, że wniosek o zasiłek celowy złożony przez rodzinę Wojtusików za pośrednictwem GOPS-u do Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w ogóle tam nie dotarł. Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Igołomi - Wawrzeńczycach sam zadecydował, że rodzina pieniędzy nie potrzebuje na odbudowę domu i wniosku nie przekazał.

- Mieszkanka Wawrzeńczyc zgłosiła się do nas ze skargą, że jej wniosek został usunięty z listy. Poprosiliśmy o wyjaśnienia GOPS,  bo to była właściwa instytucja do wnioskowania o taką pomoc. Uzyskaliśmy informację, że mieszkanka o taką pomoc się nie ubiegała – mówi Monika Frenkiel, rzecznik Wojewody Małopolskiego.

Reporter: Dlaczego do wojewody nie przekazano wniosku tych ludzi?
Katarzyna Ulicka, GOPS: Dlatego, że udzielono wówczas pomocy ze środków własnych w kwocie 3 tysięcy złotych.
Reporter: Ale oni mogli tam uzyskać do 300 tysięcy złotych.
Katarzyna Ulicka, GOPS: 3 tysiące to też jest do 300 tysięcy złotych.

- Zła decyzja dyskredytuje pracownika. Z tytułu nadzoru zainteresuję się, żeby sprawę ostatecznie rozwiązać – zapowiedział Józef Rysak, wójt gminy Igołomia - Wawrzeńczyce.

Chlewnię państwo Wojtusikowie sami wyremontowali i zaadaptowali do zamieszkania. Jednak przebywają tam nielegalnie, bo oficjalnie nadal ich nowy dom jest budynkiem gospodarczym. Na dodatek mieszkanie w nim zagraża ich życiu, bo stan dachu jest katastrofalny.

- Jest mi przykro, że tak pracują nasi urzędnicy. Bardzo bym sobie życzyła, żeby ludzie poszkodowani w następnych powodziach zostali potraktowani uczciwie -  podsumowuje Iwona  Wojtusik.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl