On, ona i... Patryk O.

Patrycja poznała Konrada, gdy miała 15 lat. Zakochali się i przez trzy lata tworzyli idealną parę. Niestety, ich wspólne życie przekreślił tragiczny wypadek. Konrad wypadł z pociągu i zginął. Patrycja twierdziła, że po wypadku była szykanowana przez przyjaciela Konrada, Patryka O. Próbowała zgłosić to na policji, ale usłyszała, że ma wrócić za kilka dni. W końcu popełniła samobójstwo.

To fragment listu pożegnalnego Patrycji.

„Mamuś, kocham Was. I przepraszam za to, co wyszło. Jestem pewna, że chcę iść do Konrada. Proszę Was, niech O. to wszystko na sucho nie wyjdzie. Zadbajcie o to”.

- Przed śmiercią była na policji z młodszą córką. Policjant nie przyjął zgłoszenia, kazał przyjść we wtorek, jak będzie dzielnicowy. Córka nie doczekała wtorku – rozpacza Wioleta Więckowiak, mama Patrycji.

18-letnia Patrycja Więckowiak z Żarowa poznała Konrada 3 lata temu. Od tamtej pory byli nierozłączni. Planowali wspólną przyszłość, ale na drodze do szczęścia stał przyjaciel Konrada z dzieciństwa, 19-letni Patryk O.

- My opatrzności dziękowaliśmy za taką dziewczynę dla niego. To aniołek, dziewczyna cudowna, to był spokój, opanowanie, zrozumienie, cierpliwość, kochali się bardzo – opowiada Leonard Rychel, dziadek Konrada.

- Nigdy mojej siostrze nie podobało się, że Konrad przyjaźnił się z Patrykiem O. On miał zły pływ na Konrada. Konrad zawsze miał problemy przez niego, awantury kończyły się na policji. Nawet jeżeli Konrada nie było z nim, to zawsze go w to wkręcił – twierdzi Kamila Więckowiak, siostra Patrycji.

- Na samym początku związku Konrada i Patrycji wszystko było ok. Dopiero później Patrycja miała do mnie jakieś żale, że zawsze z Konradem spędzam czas albo coś w tym stylu. Później to już w ogóle się do niej nie odzywałem. Dużo razy mi mówiła, że mnie nie lubi, że jestem śmieciem – mówi Patryk O., kolega Konrada.

W czerwcu tego roku 17-letni Konrad Jasiński razem z dwoma kolegami, w tym z Patrykiem O., wybrał się pociągiem do Wrocławia. W trakcie podróży doszło do tragedii. 

- Do wypadku doszło w ten sposób, że jechaliśmy pociągiem na Wrocław. Wyszliśmy z ostatniego przedziału, ja stałem po prawej stronie, drzwi były otwarte, wychylaliśmy się. Mój kolega Konrad zamiast się cofnąć do tyłu, okręcił się o 180 stopni i powietrze go wciągnęło. Próbowaliśmy go ratować – twierdzi Patryk O., kolega Konrada.

Konrad zginął na miejscu. Mimo wersji Patryka O. o nieszczęśliwym wypadku, prokuratura wciąż prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci.

- Patrycja całkiem się załamała po tym wypadku. Czekała na Konrada na stacji, wróciła do domu i odebrała rano wiadomość, że Konrad nie żyje. Załamała się, nie chciała w to uwierzyć – opowiada Kamila Więckowiak, siostra Patrycji.

- Patryk zamiast jej pomóc, jako przyjaciel Konrada, jeszcze gorzej ją dołował. Chodził za nią, wyśmiewał się, wyzywał od różnych, mówił, że to przez nią Konrad nie żyje – dodaje Wioletta Więckowiak, mama Patrycji.

- Nie nękałem jej i nie rozpowiadałem różnych rzeczy. Nie wiem, czemu poszła na policję, może chciała mi zaszkodzić – mówi Patryk O., kolega Konrada.

Patrycja zdecydowała się zgłosić sprawę na policję. Zdaniem rodziny był to krzyk rozpaczy bezradnej nastolatki. Niestety, Patrycja pomocy nie uzyskała.

- Prosiła, żeby policjanci zastosowali wobec Patryka O. zakaz zbliżania się do Patrycji. Policjant poinformował kobietę, jaka jest procedura i kto może taki zakaz zastosować. Gdyby rzeczywiście chciały złożyć zawiadomienie tego dnia, to policjant to zawiadomienie by przyjął – twierdzi Katarzyna Czepil, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy.

- Na policji powiedziała, jaka jest sytuacja, a policjant powiedział, żebyśmy przyszły we wtorek, ponieważ nie ma żadnego policjanta. Żeby policja zareagowała, poszli, powiedzieli, żeby tak nie robił, a oni nic. Powiedzieli, że zaśmieciliby kartotekę, gdyby każdy tak przychodził – opowiada Kamila Więckowiak, siostra Patrycji.

- Toczy się postępowanie dotyczące niedopełnienia obowiązku przez funkcjonariuszy policji. Ustalamy, czy pani Patrycja zgłosiła się na policję, czy odmówiono przyjęcia zgłoszenia, ustalamy z jakim problemem zgłosiła się – informuje Marek Rusin, szef Prokuratury Rejonowej w Świdnicy.

Siostry miały wrócić na komendę za kilka dni, bo wtedy miał być dzielnicowy. Niestety, Patrycja nie dożyła tego momentu.

- Przyszła do domu, było jak zawsze. Mama zapytała: co Patrycja robisz na tym telefonie? Odpowiedziała, że sprawdza konta na portalach społecznościowych, a okazało się, że pisała list pożegnalny – wspomina Kamila Więckowiak, siostra Patrycji.

- Jakieś przeczucie mnie naszło. Po 15 minutach zeszłam na dół, patrzę, w kuchni jej nie ma, zapukałam do łazienki, weszłam, a ona wisiała… - rozpacza Wioletta Więckowiak, mama Patrycji.

Prokuratura prowadzi kolejne śledztwo. Bada, czy ktoś przyczynił się do śmierci nastolatki. Rodzina i przyjaciele z żalem twierdzą, że teraz już żadne śledztwo nie przywróci życia Patrycji.

- Nie mam sobie nic do zarzucenia. Mam czyste sumienie, ja nie przyłożyłem ręki ani do śmierci mojego przyjaciela, ani dawnej koleżanki – mówi Patryk O., kolega Konrada.

Oto kolejny fragment listu pożegnalnego Patrycji:

„Podziękujcie wszystkim za wsparcie. Przeproście też Agę i Sylwka, oni będą wiedzieli za co.  Kocham. Wiedziałam już, że tak wyjdzie. Kamila z Klaudią, pomagajcie mamie i Grześkowi. Kocham Was i musicie razem się wspierać. Módlcie się za nami, obyśmy spotkali się z Konradem.” *

* skrót materiału

Reporterka: Agnieszka Zalewska

azalewska@polsat.com.pl