Wielkie serca widzów Interwencji

Historię niepełnosprawnego Konrada pokazaliśmy pierwszy raz w grudniu 2011 roku. Chłopiec od urodzenia przykuty jest do wózka, cierpi na nieuleczalną chorobę mięśni. Chłopiec na rehabilitację postanowił zarobić sam malując ustami obrazki. Widzowie Interwencji kolejny raz nie zawiedli! Dzięki Państwa zamówieniom i wielkim sercom chłopiec ma profesjonalną opiekę!

-  Czuję, że  nawet mam luźniejszy kręgosłup, bardziej mogę się wyprostować  i lepiej się siedzi -  mówi Konrad Świder, który jest niepełnosprawny.


- Człowiek sam nie jest w stanie nic zrobić, każdemu jest potrzebna pomocna dłoń. My otrzymaliśmy takich pomocnych dłoni bardzo wiele, po prostu przeszło to nasze możliwości i oczekiwania – mówi Ewa Świder, matka Konrada.


Konrada poznaliśmy w grudniu 2011 roku. Chłopiec był przykuty do wózka. Nie ruszał rękami ani nogami. Od urodzenia zmaga się z artrogrypozą.


- Konrad jest dzieckiem urodzonym z bardzo poważnym schorzeniem dotyczącym mięśni całego ciała. Po polsku nazywanym płodowym zbliznowaceniem mięśni, które właściwie jest schorzeniem nieuleczalnym – mówił w ubiegłym roku prof. Sławomir Snela, ordynator Oddziału Ortopedii i Traumatologii Dziecięcej w Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie.


Konrad potrzebował intensywnej, kosztownej rehabilitacji. Jego rodziców nie było na nią stać. Chłopiec postanowił  więc sam na nią zarobić!


-  Będę rysował i sprzedawał za kwotę, komu się ile  spodoba – mówił w ubiegłym roku Konrad.


Reakcja widzów na pomysł Konrada była niesamowita. Konrad otrzymał kilkaset zamówień na swoje obrazki.


-  Ucieszyłem się, byłem zaskoczony i tak zaniepokojony, czy oby dam radę narysować tyle obrazków,  bo było dużo tych osób,  które prosiły o obrazek - mówi Konrad.


Dzięki państwa hojności życie Konrada zmieniło się diametralnie. Trzy razy w tygodniu dojeżdża do Warszawy na specjalistyczną rehabilitację. Efekty są niesamowite.


-   Samodzielnie mogę poruszać się po całym domu czołgając się po podłodze. Wcześniej trochę sprawiało mi to trudność, nie dawałem rady, a teraz mi to idzie doskonale – mówi Konrad.


-  Słowo „doceniamy” to jest za mało, bo taką pomoc jak my  otrzymaliśmy,  to chciałabym,  aby każde dziecko chore mogło otrzymać -  mówi pani Ewa. *

*skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl