Na starość do domu opieki

Pan Tadeusz ma żonę i dwójkę dzieci, a mimo to ostatnie lata życia prawdopodobnie będzie musiał spędzić w domu opieki społecznej. Cały swój majątek przepisał córce, która oddała go matce. Pan Tadeusz trafił do szpitala, jednak do rodzinnego domu już nie wrócił. Rodzina pana Tadeusza nie chce się nim opiekować.

Brok to niewielkie miasteczko nad Bugiem. Pan Tadeusz  mieszkał tu od urodzenia. Jak mówi, całe życie ciężko pracował i nie miał czasu na założenie rodziny. Wszystko zmieniło się, gdy w latach siedemdziesiątych,  56 - letni wówczas mężczyzna poznał młodszą o 27 lat pannę z dzieckiem. Małżeństwu urodziła się dwójka dzieci. Lata mijały, a pan Tadeusz po skończeniu osiemdziesięciu lat,  zaczął podupadać na zdrowiu. Wtedy też zaczęły się jego konflikty z żoną. Półtora roku temu starszy mężczyzna wyprowadził się do syna. To zaostrzyło konflikt syna z matką.

-  Zacząłem kłócić z matką 3 lata temu. Byłem w sądzie, bo chciała mi odebrać dzieci - mówi syn pana Tadeusza.


Rok temu pan Tadeusz poczuł się bardzo źle i trafił do szpitala. Po rekonwalescencji postanowił, że nie będzie dłużej obarczał syna i wróci do własnego domu. Dwukrotnie karetka przywoziła go do Broku i dwukrotnie nie udało mu się nawet wejść do domu, który sam zbudował.


- Przywieźli, a dom zamknięty. Nie wpuściła  mnie żona – mówi pan Tadeusz.


-  Pana Tadeusza przywiozła karetka. Brama była zamknięta, nikt nie reagował na dzwonek do domu. Służby medyczne dzwoniły do szpitala – mówi Dorota Borowa, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Broku.


Początkiem problemów pana Tadeusza było przekazanie majątku córce. Ta w tajemnicy przed nim nieruchomości w Broku przepisała  na matkę, która z dnia na dzień stała się właścicielką całego majątku,  który wypracował pan Tadeusz i jego przodkowie.


- Zapadł akt notarialny tylko na żonę pana Tadeusza,  bez żadnej klauzuli dożywocia dla pana Tadeusza – mówi  Dorota Borowa, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Broku.


-  Jestem 28 lat młodsza do niego i wiem, że powinnam go dochować,  ale jak tak robi, to niestety nie wróci do domu, gmina powinna mu załatwić  dom starców – mówi żona pana Tadeusza.


Pan Tadeusz ostatecznie trafił do domu pomocy społecznej w Brańszczyku oddalonym o 30 kilometrów od rodzinnej miejscowości. Mimo iż dopiero tam zaopiekowano się starszym panem i znalazł tam nowy dom,  pan Tadeusz nie może pogodzić się z myślą, że na starość znalazł się u obcych ludzi.


-  Ile ja nocy tu nie śpię i myślę. To,  że moja głowa wytrzymuje, to ja się dziwię – mówi pan Tadeusz.


Problem ma także gmina. Emerytura pana Tadeusza nie wystarcza na pokrycie kosztów pobytu. Najbliżsi nie poczuwają się do pomocy,  więc koszty musi opłacać urząd gminy w Broku.


-  To tak wychodzi, że rodzina nie chce, a gmina musi, to nieludzkie i nieetyczne i tak nie powinno być - mówi Dorota Borowa, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Broku.


- Ludzie się rozchodzą,  a on tam ma super warunki za 2600 złotych. On tam żyje jak panisko i co, mu źle? – mówi żona pana Tadeusza. *

*skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl