Pił i przyjmował pacjentów?

Lekarz Szymon Niemiec przyjmował pacjentów przychodni w Przemyślu pod wpływem alkoholu – tak twierdzą świadkowie. Mówią, że uciekł, gdy dowiedział się, że wezwali policję. Doktor zamknął się w toalecie pobliskiej kamienicy. Miał 1,8 promila alkoholu. Policji tłumaczył, że pił, ale… po pracy, a przychodnię opuścił, bo nagle źle się poczuł.

14 czerwca do policji w Przemyślu zatelefonowała przerażona pacjentka i poinformowała, że przyjmujący w przychodni zdrowia lekarz Szymon Niemiec, specjalizujący się w chirurgii i onkologii, jest w stanie upojenia alkoholowego. Kiedy lekarz usłyszał, że pacjenci telefonują na policję, pobiegł do oddalonej o 200 metrów kamienicy i tam się ukrył.

- Policjanci przeszukali kamienicę. Zainteresowali się zamkniętymi drzwiami do toalety. Poprosili kobietę o otwarcie, ale uporczywie twierdziła, że klucza nie ma. Policjanci poprosili o pomoc straż pożarną, żeby siłowo otworzyć drzwi. Wówczas dopiero otworzyła drzwi. Mężczyzna była wyraźnie nietrzeźwy – opowiada Paweł Międlar z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.

- Wszczęto śledztwo w sprawie podejrzenia narażenia przez lekarza pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu bądź utraty życia – dodaje Marek Ochyra, prokurator rejonowy w Przemyślu.

Zatrzymanym w Przemyślu lekarzem okazał się wicedyrektor do spraw medycznych Szpitala Specjalistycznego w Jaśle - Szymon Niemiec. Udało nam się z nim porozmawiać. Doktor zaręcza, że 14 czerwca w pracy był trzeźwy. Twierdzi, że pił, ale dopiero u znajomych, gdzie został zatrzymany przez stróżów prawa.

- Ja uważam, że nic takiego się nie stało. Przyjąłem dwie osoby, źle się poczułem, więc opuściłem przychodnię. Udałem się do prywatnego mieszkania. Piłem alkohol, ale dopiero po pracy – mówi Szymon Niemiec, zatrzymany przez policję lekarz.

Innego zdania jest kobieta, u której schował się lekarz przed ścigającymi go policjantami. Kobieta relacjonuje, że na co dzień lekarz jej nie odwiedzał. 14 czerwca nagle zapukał do jej drzwi. Wpuściła go, bo sama jest jego pacjentką.

- Przyszedł do mnie i powiedział, że sobie odpocznie. Był taki trochę „pod wódką”. U mnie nic nie pił. Ja go schowałam w toalecie, bałam się, strasznie dużo było policjantów. On taki dobry. On dlatego zrezygnował z leczenia, bo może był lekko pijany, to taki inteligent, mądry – tłumaczy kobieta, którą odwiedził Szymon Niemiec.

- Ja wszedłem do prywatnego mieszkania i korzystałem z toalety, jak każdy. Nie słyszałem wołania policjantów – twierdzi doktor Szymon Niemiec.

Lekarz nie narzeka na brak pacjentów. W przemyskiej przychodni nadal ma swój gabinet. Chorych przyjmuje także prywatnie w swoim gabinecie w Jaśle. Jak ustalili dziennikarze, okazuje się, że doktor miał już w przeszłości konflikt z prawem.

- To jest bardzo znany lekarz na Podkarpaciu. Z przeszłością polityczną, był posłem AWS. Już wtedy było o nim głośno. W 1998 roku lekarz potrącił 12-letniego chłopca, który jechał na rowerze i nie udzielił mu pomocy. Odjechał z miejsca zdarzenia. Lekarz został za to skazany. Tłumaczył się, że spieszył się na pociąg, musiał zdążyć na obrady Sejmu – mówi Marcin Kobiałka, dziennikarz Gazety Wyborczej w Rzeszowie.

Nasz reporter dotarł do jednej z pacjentek, która obserwowała zachowanie pijanego, jak twierdzi, lekarza. Kiedy zobaczyła, w jakim stanie jest doktor, bała się wejść do jego gabinetu. Kobieta nie chce ujawnić publicznie swojej tożsamości, dopóki nie zostanie przesłuchana przez prokuratora.

- Przyszedł do przychodni i się zataczał. Kilka razy. Czułam w gabinecie alkohol. Pewna pacjentka weszła tam i od razu wyszła, zrezygnowała. Z tego co widziałam, to wykonywał tego dnia zabiegi. Później wyszedł, a czekało do niego jeszcze z 10 osób – twierdzi kobieta.

Od zdarzenia minęły dwa miesiące, a przemyska prokuratura nie tylko nie przesłuchała lekarza i nie postawiła mu żadnych zarzutów, ale nawet nie zdecydowała, czy powoła biegłych w tej sprawie. W toczącym się postępowaniu nie zostali jeszcze przesłuchani wszyscy świadkowie.

- Z uwagi na dobro śledztwa nie mogę mówić o szczegółach prowadzonych przez nas czynności – powiedział Marek Ochyra, prokurator rejonowy w Przemyślu.

- To jest jakaś hucpa. Nic się nie stało – twierdzi doktor Szymon Niemiec.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl