Egzekucja turystów. Narkotyki w kamperze
Czy będzie przełom w sprawie głośnego morderstwa pary starszych turystów z Niemiec? Silke G. i Peter H. podróżowali po Europie czerwonym kamperem. Zginęli w maju zeszłego roku w Warszawie. Ich śmierć przypominała egzekucję. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w śledztwie nastąpił zwrot. W kamperze turystów odnaleziono ślady narkotyków. Czy zajmowali się przemytem?
- Mężczyzna dostał kulkę w twarz i poderżnięto mu gardło. Wygląda to jak egzekucja i to profesjonalnie przeprowadzona. Morderca może być wszędzie i trudno mi uwierzyć, że zostanie namierzony – mówi Artur Górski z Magazynu Focus Śledczy.
- W Polsce nie zdarzają się przypadkowo takie zabójstwa – dodaje Dariusz Ślepokura z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Warszawa, 19 maja 2012 roku: około godziny 22 przypadkowy przechodzień zauważa opuszczony samochód. To kamper na niemieckich numerach. Stoi w odludnym miejscu, w krzakach nieopodal Trasy Siekierkowskiej. Obok kampera odnalezione zostają zmasakrowane zwłoki kobiety. W środku leży ciężko ranny mężczyzna. Jest nieprzytomny. Po kilkudziesięciu minutach umiera w szpitalu. Wszystko od początku wygląda na dokładnie zaplanowane zabójstwo.
- To się stało na absolutnym odludziu. Niby Warszawa, ale jakby to było gdzieś na peryferiach. Jako pierwsza z kampera wychodzi kobieta, padają 4 strzały. Później morderca otwiera drzwi, oddaje jeden strzał, a następnie podrzyna gardło – opowiada Artur Górski z Magazynu Focus Śledczy.
Ofiarami okazują się Silke G. i Peter H. Para starszych turystów z Hamburga. Nie wiadomo jak, ani dlaczego znaleźli się w tak ustronnym miejscu. Rozpoczyna się śledztwo.
- Pozostała biżuteria, którą te osoby miały na sobie, zegarki, tak samo portfel pokrzywdzonego i telefon – mówi Dariusz Ślepokura z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- Zaufali komuś, przyjechali w to miejsce i zostali zamordowani. Pytanie: czy spodziewali się, że tutaj kogoś spotkają, czy też zostali zwabieni podstępem? Tego nie wiemy – opowiada Artur Górski z Magazynu Focus Śledczy.
- Sprawca dysponował bronią palną, a jednak poderżnął gardło. To by wskazywało na realizację poczucia zemsty – dodaje prof. Brunon Hołyst, kryminolog.
Na miejscu zbrodni morderca pozostawił swoje odciski palców i DNA. Nie udało się jednak odnaleźć broni, z której dokonał zabójstwa. Nie wiadomo też, czy znał swoje ofiary. Niewykluczone, że przyjechał za nimi, aż z Niemiec.
- Być może morderca miał jakiś uraz, jeśli nie do obojga, to przynajmniej do niego i chciał mu zadać śmierć w sposób jak najbardziej okrutny – zastanawia się Artur Górski z Magazynu Focus Śledczy.
- Być może zamordowani zajmowali się handlem narkotykami. Wiadomo że służby graniczne nie zwracają uwagi na osoby starsze – mówi prof. Brunon Hołyst, kryminolog.
O zabójstwie niemieckiej pary mówiliśmy już rok temu. Śledztwo w tej sprawie od początku objęte jest ścisłą tajemnicą. Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że kilka tygodni temu w sprawie nastąpił jednak niespodziewany zwrot. W kamperze, którym poruszali się starsi ludzie, śledczy natrafili na ślad narkotyków.
- Z uwagi na dobro postępowania nie mogę potwierdzić tego – ucina Dariusz Ślepokura z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- Starsi państwo nie do końca byli turystami, którzy przyjechali w celach krajoznawczych, po prostu byli kurierami narkotykowymi. Miejsce zbrodni mogło służyć jako punkt przeładunkowy. Narkotyki albo dotarły z nimi z Niemiec i miały jechać gdzieś dalej albo oni odbierali je stąd. To jest dowód wskazujący na motyw, natomiast nie daje możliwości określenia, kto stoi za zbrodnią – mówi Artur Górski z Magazynu Focus Śledczy.
We wrześniu zeszłego roku Komendant Stołeczny Policji wyznaczył 5 tys. zł nagrody za pomoc w wykryciu mordercy. Sprawą tajemniczego mordu w komendzie zajmuje się też specjalna grupa. Do dziś nie udało się jednak uzyskać informacji, kto może być bezwzględnym mordercą. Tymczasem, trop narkotykowy sprawia, że krąg podejrzanych staje się jeszcze szerszy.
- Nagroda 5 tys. zł jest nagrodą śmieszną. Nikt nie będzie się narażał na dostarczenie informacji za takie pieniądze – uważa prof. Brunon Hołyst, kryminolog.
- Mogą to być polskie grupy, ale mogą to być niemieckie grupy, mogą to być grupy międzynarodowe. To jest naprawdę… syzyfowa praca – uważa Artur Górski z Magazynu Focus Śledczy.*
* skrót materiału
Reporter: Rafał Zalewski