Ubezpieczyciel: to nie dziecko. Bez odszkodowania

Tymek przyszedł na świat w 17. tygodniu ciąży, ale zmarł po odcięciu pępowiny. Według polskiego prawa był dzieckiem, ale według ubezpieczyciela już nie. Towarzystwo Ubezpieczeniowe Generali odmówiło rodzicom odszkodowania. Powołało się na zapis w umowie, który uznaje za dziecko płód po 22. tygodniu ciąży. A sąd przyznał mu rację…

Karina i Marcin Zygmuntowiczowie są już rodzicami, ale kiedy dwa lata temu okazało się, że będą mieli kolejne dziecko, byli bardzo szczęśliwi. Przez cztery miesiące ciąża przebiegała prawidłowo. Niestety, w 17. tygodniu pojawiły się poważne problemy.

- Potwierdzono najgorsze nasze myśli, że dziecko ma wady i nie ma żadnych szans na to, żeby przeżyło poza moim ustrojem. Lekarze musieli przerwać ciążę w 17.,18. tygodniu – opowiada Karina Zygmuntowicz.

Pani Karina i pan Marcin musieli pożegnać się z marzeniami dotyczącymi ich synka. Ciężarnej kobiecie podano środki na wywołanie porodu.

- Poszłam do łazienki. Jak usiadłam na toalecie, zobaczyłam główkę. W ostatniej chwili złapałam dziecko, ono się cały czas ruszało, krzyczałam do męża – wspomina pani Karina.

- Miałem na rękach to dziecko, czułem bicie serca. Dla mnie to był poród, dziecko zmarło w momencie rozerwania pępowiny ze względu na to, że nie mogło samodzielnie oddychać – dodaje pan Marcin.

Mężczyzna miał ubezpieczenie w Generali. Jeden z punktów umowy przewidywał wypłatę dwóch tysięcy złotych w przypadku urodzenia martwego dziecka. Ale ubezpieczyciel odmówił wypłaty pieniędzy.

- Za te pieniądze postanowiliśmy postawić pomnik. Nagle okazało się, że dla ubezpieczyciela nasze dziecko nie było dzieckiem, to był płód, który urodził się przed 22. tygodniem życia – opowiada pan Marcin.

- Oni twierdzą, że dziecko rodzi się po 22. tygodniu ciąży. Przed 22. tygodniem to nie jest dziecko, tak według tej firmy można by to określać- dodaje Andrzej Wawrzyński, Miejski Rzecznik Konsumentów i Spraw Mieszkańców w Gorzowie Wielkopolskim.

- Co mnie kopało, co pochowaliśmy? Dostaliśmy państwowy akt urodzenia, nie wiem, dlaczego prywatna firma podważa państwowy dokument, tak samo ZUS wypłacił pochówek, a w pracy dostałam urlop macierzyński – mówi pani Karina.

Generali w ogólnych warunkach ubezpieczenia ma zapisaną definicję dziecka. Synek państwa Zygmuntowiczów w tej definicji się nie mieści. Zbulwersowani rodzice postanowili oddać sprawę do sądu.

- Chodzi o to, żeby ubezpieczyciel, nieważne jaka firma, respektował podstawowe prawa i konstytucję, gdzie jest napisane, że dziecko jest od momentu poczęcia do 25. roku życia. Nie wiem jakim cudem niektóre firmy są uprawnione, żeby w ten sposób interpretować przepisy. Nasza walka wynika z zawziętości, żeby ktoś, kto po nas będzie miał taki problem, miał już łatwiej – mówi Marcin Zygmuntowicz.

Sąd pierwszej instancji przyznał rację państwu Zygmuntowiczom i nakazał Generali wypłatę pieniędzy. Ale towarzystwo ubezpieczeniowe odwołało się od wyroku.

- Dziwimy się, bo jest to kwota bardzo niska. Tak duża firma ubezpieczeniowa nawet nie zauważyłaby tej kwoty, a wiele dobrego zrobiłaby dla tej osoby – mówi Andrzej Wawrzyński, Miejski Rzecznik Konsumentów i Spraw Mieszkańców w Gorzowie Wielkopolskim.

Pani Karina i pan Marcin byli bardzo zaskoczeni, kiedy okazało się, że Sąd Okręgowy w Gorzowie przyznał rację ubezpieczycielowi. Generali nie musi wypłacić im pieniędzy.

- Jak najbardziej urodziło się dziecko i nikt tego nie kwestionuje. Tylko w tych warunkach strony ustaliły, że jest cenzus wieku. To nie zostało dochowane, więc firma powiedziała: nie, odmawiam. Niestety, strony tak się umówiły. Sąd wypowiedział się w uzasadnieniu, że nie dopatruje się niezgodności tego zapisu umowy z obowiązującym prawem ze względu na swobodę kształtowania umów – tłumaczy Barbara Janiak z Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim.

Rzecznik prasowy Generali nie zgodził się na rozmowę przed kamerą. Nie odpowiedział też na nasze pytania przesłane drogą mailową. Dostaliśmy jedynie lakoniczne pismo:

„W przytoczonej sprawie działania Generali i podjęte decyzje były zgodne z prawem, o czym świadczy wyrok sądu apelacyjnego z dnia 28 czerwca br. Sąd uwzględnił argumentację Towarzystwa i oddalił powództwo przeciwko Generali, uznając tym samym, że wspomniane zdarzenie nie było objęte ochroną, której zakres określają Ogólne Warunki Ubezpieczenia.” *

- To było dziecko. Miało rączki, nóżki, serduszko biło mu do samego końca, więc nie rozumiem tego podejścia – mówi Karina Zygmuntowicz.

* skrót materiału

Reporterka: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl