Tajemnicze morderstwa w Warszawie

Wszystko wskazuje na to, że w stolicy działa seryjny morderca. W tym roku na warszawskim Ursynowie i Mokotowie w identyczny sposób zamordowano dwie osoby. Ofiary łączy to, że chciały wynająć dom, a morderca podszył się pod klienta. Zadał im kilkanaście ciosów nożem, nie zostawił żadnych śladów i niczego nie zabrał.

W lutym w jednym z domów na warszawskim Ursynowie rodzina odnajduje ciało starszego mężczyzny. To Jerzy O., emerytowany lekarz. Nie ma wątpliwości, że został brutalnie zamordowany.

- Sprawca przyszedł w konkretnym celu: zabić. Właściciel wpuścił go do środka, nie obawiając się niczego. Morderca zorientował się, że dom jest pusty i może zrobić to, po co przyszedł. Kiedy zeszli do piwnicy, nastąpił atak – opowiada Artur Górski z Magazynu Focus „Śledczy”.

- Mamy do czynienia z osobą chorą, która w mordowaniu odnajduje satysfakcję. Dziabie tym nożem i nasyca się upłynnianą z siebie agresją – mówi Paweł Moczydłowski, kryminolog.

Na miejscu zbrodni policjanci znajdują zakrwawiony nóż. Okazuje się jednak, że wbrew pozorom nie jest on narzędziem zbrodni. Nie pasuje do ran. Nie wiadomo, czyja krew się na nim znajduje. Nie ma na nim żadnych odcisków palców.

- Nie wykluczamy wersji, że to narzędzie zostało podrzucone przez sprawcę, aby wprowadzić w błąd organy ścigania – informuje Dariusz Ślepokura z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

- Zakładaliśmy różne hipotezy, chociażby motyw rabunkowy, ale okazało się, że nic nie zginęło – dodaje Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji.

- Nie jest to zbrodnia na tle seksualnym. Nie jest to zbrodnia na tle rabunkowym. Jest to najprawdopodobniej zbrodnia dla przyjemności. Takiego człowieka będzie bardzo trudno złapać, bo nie wiadomo, czym się kieruje – mówi Artur Górski z Magazynu Focus „Śledczy”.

Pół roku później, w sierpniu ginie kolejna osoba. To 63-letnia kobieta. Sprawca morduje ją zaledwie 6 kilometrów dalej. Okoliczności i mechanizm zbrodni są identyczne.

- Z uwagi na dobro śledztwa nie mogę ujawnić, jakimi dysponujemy dowodami. Naszym zdaniem zbrodnia doskonała nie istnieje, zawsze sprawca pozostawia po sobie jakieś ślady – mówi Dariusz Ślepokura z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Obie ofiary łączy ze sobą to, że chciały wynająć dom. Morderca umawia się z nimi podając się za klienta. Potem za każdym razem działa tak samo. Wyciąga nóż i zadaje nim kilkanaście ciosów.

- Jestem święcie przekonany, że mamy do czynienia z seryjnym mordercą, który uderzy jeszcze raz – uważa Artur Górski z Magazynu Focus „Śledczy”.

- Każde niewykryte przestępstwo, to sukces dla sprawcy, a kiedy sukces każe powiedzieć dość? Nigdy – dodaje Paweł Moczydłowski, kryminolog.

Aby rozwiązać sprawę tajemniczych zabójstw, Komendant Stołeczny Policji powołał specjalną grupę. Oficjalnie szuka ona jednak dwóch różnych sprawców. Śledczy wykluczają bowiem hipotezę o seryjnym zabójcy. Jak twierdzą, nie ma dowodów, że ktoś taki w ogóle istnieje.

- Przede wszystkim, brak tej jednej, pewnej informacji. Dowodu, że mamy do czynienia z jedną i tą samą osobą – mówi  Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji.

- Seria, zgodnie z definicją FBI, zaczyna się od trzech przypadków – dodaje Jak Gołębiowski, profiler, były policjant.*

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl