Oszustwo na dotację z Unii

Uważaj, kogo wpuszczasz do mieszkania! Pana Mariana z Tomaszowa Lubelskiego odwiedził mężczyzna podszywający się pod przedstawiciela Unii Europejskiej i poinformował o rzekomej dotacji dla osób starszych. Warunkiem jej przyznania miał być wkład własny. Pan Marian wyjął swoje wszystkie oszczędności, a oszust je zabrał i uciekł.

Pan Marian ma 80 lat. Przeżył II wojnę światową, wychował cztery córki. Przez kilkadziesiąt lat pracował jako kierowca autobusów. Niestety, starość pana Mariana to reumatyzm, problemy z chodzeniem i samotność. Cztery lata temu zmarła żona mężczyzny.

Kilka tygodni temu starość pana Mariana stała się jeszcze trudniejsza. Do jego drzwi zapukał mężczyzna w średnim wieku. Pan Marian otworzył drzwi obcemu. I przez to w ciągu kilkunastu minut stracił oszczędności życia.

- Przyszedł jakiś pracownik Unii Europejskiej. Mówił, że spisuje tych, co mają 80 lat, bo ma być 5 tysięcy euro dotacji na leki i ewentualnie na pogrzeb. Powiedział, że muszę mieć 5 tysięcy złotych w domu, bo komisja przyjedzie i wypłaci tylko, gdy będę miał te 5 tysięcy – opowiada pan Marian.

Mężczyzna 5 tysięcy złotych nie miał, ale i tak pokazał oszustowi wszystkie pieniądze, jakie trzymał w domu.

- Trzymałem je w barku. Otworzyłem go, policzyłem. Miałem 4100 złotych i trochę dolarów. Pieniądze leżały przy jego zeszycie. Złapał je i poleciał. Zaślepiło mnie, koniec. Stanąłem jak słup i nie wiedziałem, co się robi – opowiada pan Marian.

- Wiemy tylko, że sprawcą był mężczyzna w wieku 40-50 lat, miał około 170 cm wzrostu, był  tęższej budowy ciała, ubrany w czapkę koloru beżowego. Charakterystyczne miały być jego wystające oczy  - opowiada  Jerzy Rusin, rzecznik policji w Tomaszowie Lubelskim.

Dlaczego starsze osoby tak często padają ofiarą oszustów? Bo złodzieje, ludzie bez sumienia, wykorzystują podeszły wiek, naiwność i samotność swoich ofiar.

- Pierwsza zasada manipulacji, to reguła autorytetu. To znaczy, że powołujemy się na autorytety. Takim autorytetem może być lekarz, pielęgniarka, policjant albo urzędnik. Wystarczy też kilka rekwizytów. Druga technika to pogrywanie na emocjach. Ludzie starsi są bardzo wrażliwi na emocje np. związane z rodziną. Ta emocjonalność wywołuje w nas łatwowierność – wyjaśnia dr Anna Jupowicz-Ginalska, specjalista ds. psychomanipulacji.

- Ja przestrzegam przed tym, żeby nie dawać pieniędzy osobie, która podaje się za przyjaciela rodziny czy też za przedstawiciela danej instytucji. W sytuacji, gdy podejrzewamy, że to oszust, dzwońmy na policję – apeluje Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji.

Pan Marian w rozmowie z nami przyznał, że próbuje pogodzić się ze stratą i w miarę normalnie żyć dalej.  Przed kamerą zgodził się wystąpić, by jego historia posłużyła jako przestroga.

- Musimy uzbroić się w pewnego rodzaju nieufność. Zapytać taką osobę o dowód osobisty, o potwierdzenie danej funkcji. Nikogo nie wpuszczać, jeżeli nie jesteśmy umówieni. Dobrą techniką jest stwierdzenie: pan mi zostawi kontakt do siebie i dokumenty, ja to sobie wszystko przemyślę – radzi dr Anna Jupowicz-Ginalska, specjalista ds. psychomanipulacji.

- Zostało mi 4,60 zł w kieszeni. Miałem na chleb na śniadanie – podsumowuje pan Marian.

Reporterka: Marta Terlikowska

mterlikowska@polsta.com.pl