Mieszkań nie ma, zostały kredyty

Wziął pieniądze - mieszkań nie zbudował. Klienci firmy deweloperskiej mieli dostać swoje mieszkania już dwa lata temu. Do dziś powstał zaledwie szkielet budynku! Ludzie wątpią, by deweloper kiedykolwiek zakończył inwestycję. Twierdzą, że zostali oszukani. Wpłacili pieniądze, a mieszkań nie mają. Został im jedynie kredyt do spłacenia.

Państwo Wojnarowie marzyli o swoim własnym mieszkaniu. Kupili ponad 60 metrów na nowobudowanym osiedlu w Tychach. Na własne lokum wzięli kredyt w banku -  230 tysięcy złotych. Mieszkania nie mają, a kredyt w banku pozostał.

- Oszukali nas i jeszcze chodzą bezkarnie. Śmieją nam się w twarz. Telefon albo dobiorą, albo nie odbiorą. A my co? - pyta Renata Wojnar.

- Mieszkanie mieliśmy dostać w 2011 roku. Później był aneks, że dostaniemy je w czerwcu 2012 roku – mówi Mariusz Wojnar.

Pan Henryk Dudzik mieszkanie kupił dla córki. Zapłacił z oszczędności 160 tysięcy złotych. Dziś mieszkanie może jedynie oglądać na planach. W zapewnienia, że blok powstanie, od roku już nie wierzy.

- W poniedziałek, wtorek ma się ta sprawa zakończyć… Tych poniedziałków i wtorków było już bardzo dużo. W tym tygodniu ma to być już dopięte do końca, nikt w to już nie wierzy. Według mnie to jest wyłudzenie pieniędzy – opowiada pan Henryk.

- Zainwestowałem w ruinę, która tu stoi ponad 200 tysięcy złotych. Uważam, że firma nas oszukuje, zwodzi – mówi Wojciech Gruszka, który czuje się oszukany przez dewelopera.

- Teraz bank domaga się od nas spłaty kredytu albo jakiejś innej nieruchomości pod zastaw. Nie mamy ani mieszkania, ani pieniędzy, a kredyt musimy spłacać – dodaje Patrycja Kowalska, która również zapłaciła za mieszkanie deweloperowi.

Część niedoszłych właścicieli mieszkań nie ma aktów notarialnych. Mają tylko umowę z deweloperem na wybudowanie mieszkania. A deweloper, który miał wybudować bloki, zmieniał już kilkakrotnie nazwę, siedzibę i prezesów. Próbujemy odnaleźć siedzibę firmy w Katowicach. Okazuje się, że pod wskazanym adresem znajduje się tzw. wirtualne biuro i przedstawicieli dewelopera tam nie ma.

- Klienci są informowani na bieżąco o wszystkich działaniach. Każdy dokładnie wie, kiedy mieszkania będą gotowe – powiedział przez telefon prezes firmy deweloperskiej WBD.

Właścicielom wirtualnych mieszkań banki grożą rozwiązaniem umów kredytowych. Sprawą zajmuje się już tyska prokuratura. A poszkodowanym pozostają raty kredytów do spłaty. 

- Bank mnie ściga, abym przedstawił akt notarialny lub inną nieruchomość pod zastaw, bo będą musieli rozwiązać umowę. Co ja wtedy zrobię?  Skąd wezmę 160 tys. zł? Obecnie wynajmuję mieszkanie – mówi Wojciech Sewera, który czuje się poszkodowany przez dewelopera.

- Jak idę koło tej inwestycji, to staram się nie patrzeć, bo łzy same się cisną do oczu – podsumowuje Renata Wojnar, klientka dewelopera.*

* skrót materiału

Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl