W śpiączce po masażu
Zwykły masaż relaksujący złamał życie 33-letniej Katarzyny Wiatr. Kobieta od ponad roku jest kaleką. Nie mówi, nie wstaje z łóżka, ma otwarte oczy, ale jest w śpiączce. Podczas zabiegu masażystka uszkodziła pani Katarzynie tętnicę, co spowodowało uszkodzenia w mózgu. Masażystka nie jest fizjoterapeutą, przeszła zaledwie kilkudniowy kurs. Nadal przyjmuje klientów.
Dla pani Katarzyny z Borkowic koło Kluczborka masaż miał być ukojeniem na bolące mięśnie. Niestety, zamiast poprawić samopoczucie, odmienił jej życie. Kobieta z gabinetu już nie wyszła o własnych siłach, od roku leży w śpiączce.
- Córka przed masażem była na kajakach. Gdy wróciła, stwierdziła, że bolą ją ręce, plecy i kark. Postanowiła poddać się relaksowi – opowiada Jan Wiatr, ojciec pani Katarzyny.
- W wyniku udaru niedokrwiennego siostra doznała dużych uszkodzeń mózgu. Znajduje się w stanie śpiączki, z tym że jest w pełni wybudzona umysłowo – dodaje Marcin Wiatr, brat pani Katarzyny.
12 września 2012 roku to wyrok dla pani Katarzyny - od tego dnia jest kaleką. W wyniku masażu został uszkodzony pień mózgu i lewa półkula móżdżku. Z gabinetu masażu zabrała ją karetka. Kobietę ledwo uratowano.
- Jak weszłam, to Kaśkę intubowano. Brat musiał wnosić zestaw do reanimacji, bo Kaśki serducho zatrzymało się – wspomina Dorota Wiatr, siostra pani Katarzyny.
- Były także wykonywane ruchy w obrębie kręgosłupa szyjnego i to one spowodowały uraz tętnicy i tak poważne problemy – mówi dr Maciej Krawczyk ze stowarzyszenia Fizjoterapia Polska.
- Teraz Kaśka wygląda jak normalna, zdrowa osoba, która po prostu leży i mruga do nas oczami – opowiada Marcin Wiatr, brat pani Katarzyny.
Gabinet masażu, w którym doszło do tragedii, nadal funkcjonuje. Masażystka, która ukończyła jedynie kilkudniowy, prywatny kurs masażu, przyjmuje klientów. Do tej pory nie poniosła żadnych konsekwencji. Dlaczego? Bo okazało się, że jej gabinet nie jest ubezpieczony. Próbowaliśmy umówić się na wywiad z masażystką, Beatą M. Kobieta odmówiła, stwierdziła, że jest chora.
- Masaż rzadko bywa przyczyną inwalidztwa, czy też utraty życia. Niestety, w ostatnim czasie tzw. pseudomasażyści, którzy nie są fizjoterapeutami, zaczynają wykonywać zabiegi, które są coraz bardziej agresywne i mogą skutkować trwałą utratą zdrowia pacjenta – mówi dr Maciej Krawczyk ze stowarzyszenia Fizjoterapia Polska.
Katarzyna Wiatr jest lekarzem weterynarii, to jej pasja i sposób na życie. Spełniła swoje marzenie otwierając 4 lata temu swój własny gabinet, w którym pracuje z siostrą Dorotą. Rodzina, znajomi i pacjenci pani Katarzyny czekają na jej powrót.
- Kasia jest osoba bardzo energiczną, nieraz jej ambicje są tak wielkie, że chciałaby wszystko zrobić naraz, szybciej i oczywiście własnymi rękoma. Nie stroni od wiedzy – opowiada Jan Wiatr, ojciec pani Katarzyny.
- Kasia jest osobą waleczną, nie ma rzeczy, których nie potrafiłaby załatwić. Są momenty zwątpienia, ale główne cechy charakteru, czyli jej upór i chęć walki, będą jej kazały walczyć, ma do czego wracać, a my mamy na kogo czekać – mówi wzruszona Dorota Wiatr, siostra pani Katarzyny.
Aby pani Katarzyna miała szansę powrotu do dawnego życia, potrzebuje intensywnej, specjalistycznej rehabilitacji. Niestety, jest ona bardzo kosztowna. Cena za poprawę stanu zdrowia kobiety to około 20 tysięcy złotych miesięcznie.
- Potrzebna jest bardzo intensywna fizjoterapia, trwająca kilka godzin dziennie i wykonywana przez bardzo specjalistyczny zespół z dużym doświadczeniem w tym zakresie – mówi dr Maciej Krawczyk ze stowarzyszenia Fizjoterapia Polska.*
* skrót materiału
Reporterka: Angelika Trela