Kupili mieszkania - zapłacą jeszcze raz!

150 mieszkańców osiedla w podwarszawskich Ząbkach żyje na skraju załamania nerwowego. Kiedy osiedle powstawało, deweloper w tajemnicy przed mieszkańcami zaciągnął kredyt pod lokale. Później upadł… Teraz bank żąda od mieszkańców, by spłacili jego wielomilionowe długi.

Kiedy siedem lat temu kupowali mieszkania przy ulicy Skrajnej w podwarszawskich Ząbkach, nie posiadali się z radości. Dziś ponad stu pięćdziesięcioma rodzinami z osiedla Garden Plaza targają skrajnie inne emocje…

- Czujemy się oszukani, wygląda to tak, jakby ktoś wszedł do kogoś do domu i powiedział: biorę to, bo chcę i mogę – mówi Kinga Kasprowicz, mieszkanka osiedla.

Kiedy podpisywali umowy z deweloperem, ich budujące się mieszkania były  niezadłużone. Wszystko zmieniło się w 2007 roku, kiedy deweloper wziął w tajemnicy przed nimi ponad 18 milionów złotych kredytu pod zastaw ich osiedla!

- Mieliśmy opcję: albo oddać nasze mieszkania w masę upadłościową, czyli pozbyć się ich zupełnie i zostać z kredytami mieszkaniowymi bez mieszkań lub podpisać akty notarialne i próbować walczyć. To teraz robimy – mówi Łukasz Sadowski, mieszkaniec osiedla.

Deweloper obiecał mieszkańcom w aktach notarialnych, że do czerwca 2011 roku spłaci swój kredyt. Tak się nie stało. Długi dewelopera rosły. Mieszkańców zaczął odwiedzać komornik. By zatrzymać egzekucję, złożyli do sądu wniosek o upadłość dewelopera.

- Sąd Rejonowy Warszawa Praga-Północ ogłosił upadłość spółki jawnej Mac-Plast. W ocenie sadu dłużnik był w momencie ogłaszania upadłości niewypłacalny, nie regulował wymaganych zobowiązań. W chwili orzekania toczyło się 10 postępowań egzekucyjnych. Wydano 22 nakazy zapłaty, a według ustaleń sądu upadłościowego zadłużenie spółki o 3 miliony przekraczało wartość jej całego majątku - informuje Marcin Łochowski, rzecznik Sądu Okręgowego Warszawa Praga.

- Robiliśmy, co mogliśmy, żeby to jakoś uratować. W pewnym momencie okazało się, że to nie jest wcale 30 milionów długu, a 56 – mówi Kinga Kasprowicz, mieszkanka osiedla.

- A majątek dewelopera został sprzedany za 12 mln złotych – dodaje Łukasz Sadowski, mieszkaniec osiedla.

Dziś mieszkańcy mają dług na prawie 30 milionów złotych. Z tego 18 milionów to niespłacony kredyt w banku, a 8 milionów to zaległości wobec głównego wykonawcy. 

- Syndyk tak podzielił majątek, jak go podzielił. Wierzyciele biorą te pieniądze, które z tego majątku zostały, dlaczego my mamy płacić resztę?
To, że nie starczyło pieniędzy na spłacenie jego długów, to chyba nie powinien być naszym problemem - mówi Gabriela Szustek, mieszkanka osiedla.

Po deweloperze pozostała tylko pusta siedziba. Oficjalnie były deweloper nie ma nic.

- Syn nic nie ma. Nic nie zostało z dobrze prosperującej firmy. Stracił dach nad głową, nawet żona od niego odeszła – powiedziała matka właściciela firmy deweloperskiej.

- Deweloper normalnie funkcjonuje. Mieszka niedaleko nas, pojawia się wielokrotnie na osiedlu. Jednemu z mieszkańców powiedział, że ma wszystko w d..., mamy martwić się sami – opowiada Klaudia Chomontowska, mieszkanka osiedla.

Kilka miesięcy temu najpoważniejszy wierzyciel - bank złożył mieszkańcom „propozycję nie do odrzucenia”. Każdy z mieszkańców ma jeszcze raz zapłacić za swoje mieszkanie. 1181 zł za każdy metr kwadratowy! Jeśli tak się nie stanie, bank rozważy sprzedaż długu firmie windykacyjnej.

- Ja musiałbym zapłacić ponad 80 000 złotych – mówi Łukasz Sadowski, mieszkaniec osiedla.

Dlaczego bank chce, by mieszkańcy jeszcze raz płacili za swoje mieszkania? Bank odmówił wypowiedzi przed kamerą. Zasłania się tajemnicą.

- Co bank będzie dalej robił, czy komornik będzie wchodził po kolei do naszych mieszkań? Może wtedy zobaczy ktoś, co się tu dzieje. Jeszcze krew się nie polała, ale wiele ludzi jest bardzo zdesperowanych – mówi Klaudia Chomontowska, mieszkanka osiedla.*

* skrót materiału

Reporterka: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl